Mam takie wrażenie, że w nauczycielach narosło poczucie, że nasz głos się nie liczy - wyjaśniał we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Przemysław Staroń, Nauczyciel Roku 2018, pytany o strajk w szkołach zapowiadany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Staroń zaznaczył jednocześnie, że "rząd w każdej chwili może doprowadzić do tego, żeby strajku nie było".
W sobotę szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz mówiąc o zapowiedzianym strajku w oświacie, przypomniał między innymi, że w kompetencji nauczycieli, rad pedagogicznych, leży klasyfikowanie, ocenianie i promowanie uczniów. Dodał, że jest to "potężny oręż w rękach nauczycieli".
W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki ocenił, że "nie powinno dochodzić do takiego szantażu moralnego, na jaki pozwolił sobie przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz". Przekonywał też, że rząd stara się poprzez prowadzony od kilku miesięcy dialog ze środowiskami związków zawodowych nauczycieli dojść do porozumienia i konsensusu. W poniedziałek politycy w Sejmie odnieśli się do jego słów.
"Mamy naprawdę bardzo dużą moc"
We wtorek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Nauczyciel Roku 2018 Przemysław Staroń podkreślał, że "kiedy słyszy na przykład słowo szantaż, to się często (...) po prostu wewnętrznie sprzeciwia".
- Czasami coś jest stwierdzeniem faktu, a nie żadnym szantażem, tak jak to było zresztą w przypadku wypowiedzi pana prezesa [Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomira - przyp. red.] Broniarza - ocenił. Dodał, że dla niego "przede wszystkim to było stwierdzenie faktu, że my, nauczyciele, mamy naprawdę bardzo dużą moc i żeby wszyscy o tym wiedzieli".
- Natomiast absolutnie nie wyobrażam sobie, żebyśmy my jako nauczyciele mieli robić cokolwiek złego w stosunku do dzieci czy rodziców, ponieważ absolutnie to się kłóci z misją naszego zawodu - zaznaczył Staroń.
"W nauczycielach narosło poczucie, że nasz głos się nie liczy"
Gość TVN24 mówił, że nauczyciele czują się ignorowani przez rząd i minister edukacji narodowej Annę Zalewską. - W momencie, kiedy różne środki zostają wyczerpane, to pozostają takie środki chociażby jak strajk - mówił. Zaznaczył, że "kiedy w 2016 roku już była bardzo realnie planowana reforma oświaty, robiliśmy wszystko, żeby uświadomić, do czego ta reforma doprowadzi".
- Pokazywaliśmy to, że jest to tak naprawdę deforma systemu oświaty, że wpływ na młodych ludzi będzie dramatyczny. Niestety nikt nas nie słuchał - dodał.
- Mam takie wrażenie, że w nauczycielach narosło poczucie, że nasz głos się nie liczy - zaznaczył.
Staroń: przełożenie egzaminu jak przełożenie sprawdzianu
Pytany, czy jego zdaniem czas tuż przed egzaminami to jest dobry moment na strajk w oświacie, Staroń odparł, że "przełożenie egzaminu - ewentualnie - jest jak przełożenie większego sprawdzianu".
- Przekładanie sprawdzianów dla ucznia nie jest tak de facto jakimś specjalnym problemem - ocenił.
Jego zdaniem "przesunięcie, nawet potencjalnie, egzaminu o kilka dni jest minimalnym wpływem na życie młodego człowieka, w stosunku do tego, czego on doświadcza i będzie doświadczał w sytuacji szkoły po reformie".
Zaznaczył jednocześnie, że "rząd w każdej chwili może doprowadzić do tego, żeby strajku nie było".
Nauczyciele decydują o strajku
Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez ZNP w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o tysiąc złotych.
Jeśli taka będzie wola większości pracowników oświaty, wyrażona w referendum, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.
Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. 6 maja mają się rozpocząć matury.
Autor: akr//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24