Kolejny sukces policjantów: skonfiskowali nielegalną uprawę konopi. Liczba krzaczków: siedem, miejsce akcji: skansen w Lipinach na Podkarpaciu, groźny przestępca: miłośniczka Władysława Reymonta. A konopie są pastewne i mają pokazywać, jak wyglądała polska wieś z epoki "Chłopów".
Bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała – gdyby pani Zofia Bohaczyk wybrała "Pana Tadeusza", policja by się nią zapewne nie zainteresowała. Ale właścicielka skansenu w Lipinach na Podkarpaciu kocha "Chłopów" Władysława Reymonta. A chłopi, pech chciał, uprawiali także konopie.
Śledzie na oleju konopnym
- Jeśli chodzi o "Chłopów", to mamy tam wprost zaświadczone w scenie wigilijnej, kiedy są przygotowywane śledzie i smażone na oleju właśnie konopnym – mówi dr Tomasz Kowalczuk z Instytutu Literatury Polskiej.
Oczywiście nie na oleju z konopi indyjskiej, a pastewnej. Choć obie roślinki z wyglądu są bardzo podobne, to różnica między nimi jest znaczna. – Te drugie to są konopie, którymi można się odurzyć w taki sposób, że ktoś paląc intensywnie odetnie sobie dopływ tlenu do mózgu – uśmiecha się Grzegorz Wodowski z Poradni Stowarzyszenia MONAR.
Konopia pastewna zawiera tylko śladowe ilości substancji odurzającej. W przeszłości służyła do produkcji lin, płótna oraz przetwarzano ją na olej. W skansenie miała edukować. - Po to, żeby zwiedzającym pokazać, jak to wszystko kiedyś wyglądało. Bo naprawdę ręce opadają, kiedy nie rozpoznają już młodzi ludzie marchewki na grządce – mówi przewodnik Włodzimierz Bohaczyk
Rewizja u krasnoludków
Ale zgodnie z prawem, nawet na uprawę konopi pastewnej trzeba mieć pozwolenie. - Policjanci z Dębicy, którzy otrzymali informację, że na terenie muzeum w Lipinach znajduje się uprawa konopi i musieli sprawdzić tę informację na miejscu - wyjaśnia Marta Tabasz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
- Konopie zostały zaaresztowane, wyrwane i pojechały do specjalistów – relacjonuje ich właścicielka. A konkretnie zostały przekazane do laboratorium w Krakowie. - My w tej chwili jeszcze nie wiemy, czy to są konopie włókniste, czy konopie których uprawa jest zabroniona. To będzie zależało od wyników ekspertyzy – ucina Tobasz.
Pani Zofia zarzeka się że o konieczności posiadania pozwolenia na uprawę konopi pastewnych nie wiedziała, ale obiecuje, że na przyszłość o stosowne wystąpi.
O akcji policji mówi: - Oni byli strasznie poważni i dlatego to było trochę zabawne.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24