- Nie jestem fanem prezesa Kaczyńskiego, ale ma ode mnie plusa za to, że wolał być 300 km od tej wieczornej awantury - powiedział w TVN24 prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, komentując wizytę szefa PiS w Krakowie. Jak dodał, widzi jednak związek między rzucaniem butelkami na teren ambasady rosyjskiej podczas poniedziałkowego marszu a hasłami "To był zamach", które pojawiły się dzień wcześniej na demonstracji PiS.
Prof. Tomasz Nałęcz skomentował w TVN24 wczorajsze zamieszki w trakcie "Marszu Niepodległości", który przeszedł ulicami Warszawy.
Jego zdaniem, mogą one mieć związek z marszem PiS, który odbył się w niedzielę. - Widzę pewne związki między rzucaniem butelkami na teren ambasady rosyjskiej a twierdzeniami "To był zamach", "Zbrodniarze", które widziałem dzień wcześniej na demonstracji PiS - powiedział prezydencki doradca i kontynuował: - Jest związek między krzykami, że "Rosjanie zamordowali nam prezydenta", a taką dziką reakcją następnego dnia, choć nie twierdzę, że jest to bezpośrednia inspiracja - zaznaczył.
Według niego Joachim Brudziński, "zamiast atakować ministra spraw wewnętrznych, powinien uderzyć się we własne piersi". Polityk PiS powiedział, że rosyjska ambasada nie była w wystarczającym stopniu chroniona.
Kaczyński zaplusował
Wyraził uznanie dla prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który uczcił Święto Niepodległości w Krakowie. - Chciałbym, by prezes składał kwiaty wraz z prezydentem Komorowskim i tysiącami warszawiaków, ale to że wolał być od tej wieczornej awantury 300 km od Warszawy mam mu za plus - powiedział.
W poniedziałkowych burdach w trakcie "Marszu Niepodległości" w Warszawie rannych zostało co najmniej 19 osób.
Zatrzymano 72 ludzi, w tym osobę, która może mieć związek z podpaleniem tęczy na Placu Zbawiciela. Spłonęło kilka samochodów. Doszło też do zamieszek przed ambasadą Rosji i przed skłotami przy ul. Skorupki. Marsz rozwiązano.
Autor: rf//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24