O odpowiedzialności gazety za słowo i milczeniu prokuratora generalnego mówił w "Piaskiem po oczach" w TVN24 Aleksander Smolar. Do tablicy wywołał Andrzeja Seremeta: - On odpowiada za poczucie bezpieczeństwa obywateli - mówił Smolar i pytał: - Dlaczego Seremet milczy do dzisiaj?
Prokurator generalny miał wiedzieć o publikacji "Rzeczpospolitej" o trotylu we wroku Tu-154M już poprzedzającego ją dnia. - Około godz. 23 on już wiedział, że artykuł się ukaże i znał jego tezy. To co on robił do popołudnia kolejnego dnia? (...) Mógł to wszystko skomentować już rano, zanim ta teza przez godzinę będzie wsiąkała w świadomość setek tysięcy ludzi - argumentował publicysta i szef Fundacji Batorego.
- Dlaczego prokurator Seremet milczy do dzisiaj, prawdę mówiąc? - pytał dalej. Ocenił Seremeta jako fachowca w swojej dziedzinie, ale dodał też, że "na pewno nie jest fachowcem, jeśli chodzi o sposób zachowania człowieka, który znajduje się w centrum uwagi publicznej". - On odpowiada za poczucie bezpieczeństwa obywateli. Jest człowiekiem, który powinien dać dowód, że sprawiedliwość panuje w RP - mówił politolog i radził, by prokurator generalny "stanął przed lustrem i zastanowił się, czy on w ogóle nadaje się do pełnienia tej funkcji".
Prowokacja?
- Tutaj mamy do czynienia z prowokacją, której skutkiem - świadomym lub nie - jest podkopywanie stabilności państwa w delikatnej sytuacji, gdy mamy do czynienia z kryzysem daleko wykraczającym poza Polskę - uważa publicysta.
Jego zdaniem "trzeba zwrócić uwagę, gdzie jest początek tego łańcucha czyli zapytać o odpowiedzialność gazety". - To ukazało się w gazecie. Dzisiaj redaktor naczelny tej gazety gdzieś uciekł na urlop. To jest dowód kolejnej nieodpowiedzialności. Po opublikowaniu takiego materiału, który podkładał dynamit pod państwo Polskie, on sobie po prostu uciekł - stwierdził Smolar.
Wojna na słowa
Publicysta komentował też ostry język, jakiego po zdementowanych przez wojskową prokuraturę doniesieniach "Rzeczpospolitej" używali zarówno Jarosław Kaczyński jak i Donald Tusk.
Zdaniem Smolara - nie można ich wypowiedzi oceniać na równi. Komentując słowa premiera, że "nie da się żyć razem w jednym kraju" z Kaczyńskim, stwierdził, iż świadczą one jedynie o "poziomie napięcia, stresu i zdenerwowania szefa rządu". - Natomiast zakładam, że zachowanie prezesa PiS jest racjonalne i on jest jeszcze w stanie panować nad sobą. Chociaż wiele momentów świadczy o czymś przeciwnym - uważa publicysta. Dodał, że nie traktuje poważnie ostrych słów Kaczyńskiego. Chodzi m.in. o zarzut "zamordowania 96 osób", które leciały do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. - W dodatku (prezes PiS - red.) dziwi się, czemu "ten Tusk" tak się denerwuje, kiedy oskarża się o zdradę, zbrodnię, o morderstwo. To są oskarżenia pod adresem przywódców własnego kraju, demokratycznie wybranych. Tu jest wiele pytań o odpowiedzialność. O odpowiedzialność za słowo, ale nie tylko - podsumował Smolar.
Autor: zś//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24