- Wzywam Jarosława Kaczyńskiego do tego, żeby przejął władzę w kraju tak, jak demokratyczna Polska na to zasługuje i został premierem - powiedział w "Faktach po Faktach" Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier komentował w ten sposób - jego zdaniem - "nienormalne" relacje pomiędzy prezesem PiS a prezydentem Andrzejem Dudą.
Marcinkiewicz był pytany m.in. o to, w jaki sposób Duda został przywitany przez Jarosława Kaczyńskiego w dniu 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej, czy podczas mszy z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski.
- Myślę, że żarty sobie stroi z prezydenta Jarosław Kaczyński. To jest nieprzyzwoite - powiedział Marcinkiewicz.
- Jeśli Jarosław Kaczyński w ten sposób traktuje prezydenta RP, co więcej człowieka, który jest członkiem "biało-czerwonej drużyny", i który wykonuje wszystko, co musi wykonywać, żeby ta drużyna robiła swoje, a tylko od czasu do czasu zabiera głos troszeczkę inaczej niż ogólny przekaz i za to jest tak traktowany przez Jarosława Kaczyńskiego, to jak my wszyscy inni Polacy jesteśmy przez niego traktowani? - pytał retorycznie były premier.
Dodał, że w jego ocenie po wyborach Kaczyński wybrał rolę "marszałka Piłsudskiego", który chce sterować prezydentem i premierem z fotela prezesa partii. Dla Marcinkiewicza taki sposób funkcjonowania obozu władzy jest "nienormalny".
- Wzywam Jarosława Kaczyńskiego do tego, żeby przejął władzę w kraju tak, jak demokratyczna Polska na to zasługuje i został normalnie premierem i w normalny sposób zarządzał (państwem - red.). Nawet jeśli chce robić to, co robi, to niech nie ośmiesza Polski. Bo to jest ośmieszanie nas wszystkich - podkreślił Marcinkiewicz.
Krew w cudzysłowie i bez
Były premier przekonywał, że mamy do czynienia z "wojną polsko-polską" prowadzoną przez PiS, w której kiedyś - jego zdaniem - "poleje się krew".
- Tego typu polityka to jest "uzbrajanie żołnierzy", w cudzysłowie. To jest "uzbrajanie" ludzi, którzy mają stać po stanie Prawa i Sprawiedliwości - mówił Marcinkiewicz, tłumacząc, że PiS-owi chodzi przede wszystkim o utrzymanie żelaznego elektoratu pozwalającego rządzić.
- I w tym rozumieniu, dla tej części społeczeństwa, to jest oczywiście dobre. Natomiast dla Polski to jest beznadziejne i to już dziś widzimy - dodał.
Jak mówił, najpierw "krew poleje się w cudzysłowie", za sprawą procesów politycznych.
- Niedawno usłyszeliśmy, że szykują się procesy dla różnych prominentnych osób, które są przeciwnikami PiS, łącznie z prezydentem Unii Europejskiej Donaldem Tuskiem, i ja jestem przekonany, że już w tym roku będziemy mieli do czynienia z pierwszymi skazanymi - powiedział Marcinkiewicz.
- A potem moim zdaniem także poleje się realna krew. I niestety takie będzie zakończenie, że następne wybory mogą być nie do końca demokratyczne - mówił były polityk PiS.
"Kaczyński się nie ugnie"
Marcinkiewicz ocenił też, że spór o TK będzie się przeciągał, dopóki nie wygaśnie mandat obecnego prezesa tej instytucji prof. Andrzeja Rzeplińskiego i kilku innych sędziów, których zastąpią sędziowie wybrani przez Sejm głosami PiS. Jak tłumaczył, wszystko przez ustawy uchwalane przez partię rządzącą, m.in. o prokuraturze czy inwigilacji lub o sprzedaży ziemi.
- Jeśli (Jarosław Kaczyński - red.) odblokuje Trybunał Konstytucyjny, to wszystkie te ustawy, w tych elementach niezgodności z konstytucją, trafią do kosza - mówił Marcinkiewicz. Stąd jego zdaniem Trybunał w najbliższym czasie będzie nadal sparaliżowany.
Zdaniem byłego premiera, postawa prezesa PiS wobec TK nie zmieni się nawet wtedy, kiedy np. Barack Obama demonstracyjnie odmówi udziału w lipcowym szczycie NATO w Warszawie.
- Nie ma takiej możliwości, Jarosław Kaczyński się nie ugnie - przekonywał Marcinkiewicz.
Autor: ts/kk / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24