Choć od wyboru Dariusza Stoli na kolejną kadencję dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN minęło już ponad pół roku, wicepremier i minister kultury Piotr Gliński wciąż nie zatwierdził tej nominacji. - Minister ma ostatnią szansę, żeby dotrzymać słowa, bo to była jego propozycja, żeby zrobić konkurs - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Dariusz Stola.
Podstawową działalność muzeum finansują trzy podmioty: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, warszawski ratusz i Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. W lutym 2019 roku, kiedy skończyła się kadencja dyrektora Dariusza Stoli, to właśnie do nich należał wybór jego następcy. W wyniku konkursu jury w maju 2019 roku wybrało na kolejną kadencję profesora Stolę, historyka z Instytutu Spraw Publicznych Polskiej Akademii Nauk.
"Minister ma ostatnią szansę"
Dariusz Stola w niedzielnych "Faktach po Faktach" przyznał, że od tego czasu nie spotkał się z wicepremierem i ministrem kultury Piotrem Glińskim. - Najpierw czekałem, szykowałem się do konkursu, potem miałem dosyć długie wakacje, sądząc, że jak wygrałem konkurs, to zostanę mianowany. Powinienem być wdzięczny, że pracoholikowi ufundował takie długie wakacje, może "ufundował" to złe słowo, bo byłem bezrobotny, ale przynajmniej przejechałem 2 tysiące kilometrów na rowerze - powiedział.
- Teraz już wróciłem do nauki, aczkolwiek każdego dnia jestem gotowy do podjęcia pracy, bo wygrałem konkurs - dodał.
Pytany, czy ma jeszcze nadzieje, że obejmie stanowisko dyrektora muzeum POLIN, stwierdził, że "nadzieja to jest cnota". - Jakby mnie pan spytał, czy mam takie oczekiwania, to powiedziałbym, że one są niewielkie. Minister ma ostatnią szansę, żeby dotrzymać słowa, bo to była jego propozycja, żeby zrobić konkurs - stwierdził Stola. - On obiecał pozostałym założycielom muzeum, czyli miastu Warszawa i stowarzyszeniu ŻIH [Żydowski Instytut Historyczny - przyp. red.], że mianuje tego, kto taki konkurs wygra. Wygląda na to, że albo od samego początku chciał ich wywieść w pole, albo po prostu potem nie dotrzymał słowa z jakichś powodów, których nigdy nie ujawnił - skomentował.
"To są zarzuty fałszywe, wyssane z palca, całkowicie bezpodstawne"
Były dyrektor muzeum POLIN wskazał, że w trakcie jego kadencji "przedstawiciele ministra w radzie muzeum (...) zgłaszali drobne, czasami żartobliwe zastrzeżenia, nigdy nic poważnego". Dlatego, jak przyznał, ciekawi go jakie motywy kierują ministrem kultury, "bo te, które podawał publicznie były fałszywe". Dariusz Stola zapytany, czy wicepremierowi mogły nie podobać się wystawy czasowe, na przykład o antysemityzmie "Obcy w domu. Wokół Marca '68" z odniesieniami do współczesnej publicystyki, ocenił, że "to była bardzo dobra wystawa".
- Byłem zaskoczony, że niektórzy politycy partii rządzącej tak alergicznie na nią reagowali, bo to jednak jedyny raz w historii Polski, kiedy to lewica atakowała Żydów - powiedział. - Przy każdej naszej wystawie są odniesienia do współczesności, także to nie było nic dziwnego. To było dla mnie ciekawe, że zamiast dystansować się do ewidentnie haniebnych wypowiedzi niektórych dziennikarzy, politycy partii rządowej woleli stać za nimi murem, a atakować muzeum - wskazał.
Były dyrektor nie zgodził się pojawiającymi się w dyskusji wokół działalności muzeum zarzutami, jakoby miało ono prowadzić agresywną politykę. - To są zarzuty fałszywe, wyssane z palca, całkowicie bezpodstawne, nawet pan minister nigdy nie wysilił się, żeby powiedzieć, które to wydarzenie miało być taką agresywną polityką i przypuszczam, że po prostu takiego nie ma - stwierdził gość "Faktów po Faktach".
"Minister Gliński nie ujawnia swoich celów"
Były dyrektor przyznał, że nie wie, co będzie dalej w sprawie jego nominacji na dyrektora muzeum POLIN. - Minister Gliński nie ujawnia swoich celów. Jakie one są, że się wstydzi je ujawniać publicznie? One są niejasne, nigdy nie powiedział, o co chodzi. To, co podawał publicznie, było fałszywe - powiedział.
Od wyboru profesora Dariusza Stoli na kolejną kadencję, minister kultury i wicepremier Piotr Gliński kilkukrotnie zabrał głos w tej sprawie. O tym, dlaczego nie powołał go na stanowisko, mówił między innymi 7 października w "Kropce nad i" w TVN24.
- Uważam, że pan dyrektor Stola zbytnio upolitycznił tę instytucję, działał wbrew statutowi tej instytucji (...) Ja się zobowiązałem, że przeprowadzimy konkurs. Konkurs został przeprowadzony, wygrał pan Stola, natomiast ja w międzyczasie się dowiedziałem o pewnych faktach, które powstrzymały mnie od nominacji - tłumaczył wówczas minister. - Zgłosili się do mnie przedstawiciele ruchu społecznego Lecha Kaczyńskiego i powiedzieli mi o sytuacji, kiedy pan dyrektor odmówił organizacji konferencji międzynarodowej poświęconej sprawom polityki polsko-izraelskiej - kontynuował.
30 stycznia Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski oraz przewodniczący Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny Piotr Wiślicki wydali wspólne oświadczenie, w którym zaapelowali do ministra Glińskiego, by powołał profesora Dariusza Stolę na stanowisko dyrektora POLIN. W odpowiedzi na to ministerstwo kultury napisało, że "dobro Muzeum wymaga dzisiaj współpracy organizatorów, a nie oświadczeń i medialnego szumu".
"Funkcjonowanie Muzeum POLIN nie jest w żaden sposób zagrożone, nie można też mówić o jego kryzysie. MKiDN wielokrotnie publicznie informowało o przyczynach swojego stanowiska" - dodano w komunikacie.
"Mam wrażenie, że ten atut tracimy"
- Obawiam się, że nie są to dobre cele, naprawdę bardzo martwię się o przyszłość muzeum POLIN, które było nieprawdopodobnym sukcesem Polski i instytucją, która zdobyła czołowe nagrody europejskie, przyciągała miliony ludzi i była chyba największym atutem Polski w takich właśnie sporach o przeszłość, a zwłaszcza bolesną przeszłość, na forum międzynarodowym. Mam wrażenie, że ten atut tracimy - dodał profesor Dariusz Stola w "Faktach po Faktach".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24