Mossad to profesjonaliści, a ewentualne wydanie Niemcom zatrzymanego w Polsce domniemanego izraelskiego agenta nie zaszkodzi stosunkom Polski z Izraelem - przekonuje na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" Jossi Melman, izraelski historyk Mossadu.
Zdaniem Melmana Mossad "postrzega sprawę w kategoriach profesjonalnych".
- Izrael wie, że teraz już nic nie da się zrobić. Błędy popełnili Izraelczycy, a nie Polacy. Co więcej, władze w Tel Awiwie doceniły fakt, że strona polska stosuje obstrukcję, żeby Brodsky'ego nie wydawać Niemcom. Ta sprawa nie wpłynie na stan stosunków polsko-izraelskich. Obie strony zachowują się profesjonalnie. Człowiek wpadł i nie jest to wina Polski - mówi Melman.
Agenci są bezpieczni
Autor książki poświęconej historii izraelskiego wywiadu uważa, że choć Izrael zapłaci wysoką cenę za operację Mossadu w Dubaju, w wyniku której został zlikwidowany jeden z liderów Hamasu - Mahmud Al-Mabuh, to gra była warta świeczki.
- Al Mabuh nie żyje. Agenci zaangażowani w operację bezpiecznie wrócili do Izraela. Wbrew powszechnym opiniom, ich prawdziwa tożsamość ani to jak wyglądają, naprawdę nie ujrzały światła dziennego. Owszem cały świat ujrzał ich twarze na nagraniach kamer przemysłowych. Ale (...) kto daje stuprocentową gwarancję, że te twarze nie zostały dostosowane do okoliczności? Gdzie jest powiedziane, że nie było charakteryzacji i kamuflażu? - retorycznie pyta Melman.
Wydamy Brodsky'ego Niemcom
Mężczyzna z paszportem wystawionym na nazwisko Uri Brodsky został zatrzymany 4 czerwca na Okęciu w Warszawie na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Miał on brać udział w przygotowaniach do zamachu na lidera radykalnego palestyńskiego ugrupowania Hamas w styczniu tego roku w Dubaju.
Niemiecka prokuratura zwróciła się do Polski o wydanie Izraelczyka, w związku ze sfałszowaniem dokumentów niemieckich. Polska prokuratura w ubiegłym tygodniu wysłała do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o przekazanie Brodsky'ego do Niemiec.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24