Najmłodszy bojownik tzw. Państwa Islamskiego z Polski wychował się w bardzo konserwatywnej i wielodzietnej rodzinie na południu kraju. Kiedyś spokojny, uśmiechnięty dobry uczeń i student, dziś poszukiwany międzynarodowym listem gończym terrorysta. Reporter TVN24 dotarł do znajomych 24-letniego Jakuba Jakusa. Kim jest polski dżihadysta? Materiał "Czarno na białym".
Jakub Jakus ma 24 lata i pochodzi z małej miejscowości w okolicy Sandomierza. Jest poszukiwany międzynarodowym listem gończym za przynależność do organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie, nielegalne posiadanie broni, kradzież dokumentów, posługiwanie się dokumentami innej osoby i tworzenie warunków dla rekrutacji do IS.
Jakus kilka lat temu przyjął islam i muzułmańskie imię Bismillah ir-Rahman ir-Rahim. Przed wyjazdem do Syrii usunął konto na Facebooku, starannie zatarł wszystkie swoje internetowe ślady. Jedno z ostatnich jego nagrań, na których jest widoczny, pochodzi z konferencji dot. islamu zorganizowanej na Uniwersytecie Łódzkim w 2012 roku. Jakus je poprowadził.
"On mówił, że jedynie zabił na razie psa"
- Mówił, że miał wstępne szkolenie. Dali mu kałacha. Chodził na strzelnicę, jakieś tory przeszkód pewnie, obsługa broni, żeby był jakby sprawnym wojownikiem - powiedział w rozmowie z TVN24 bliski przyjaciel Jakuba Jakusa.
Mężczyzna jeszcze kilka miesięcy temu kontaktował się z Jakusem przez Skype'a. Wówczas pytał, czy kogoś zabił, albo postrzelił. - On mówił, że jedynie zabił na razie psa. (...) Nie wiem, czy strzelał do ludzi - relacjonował.
Bliscy chcą wierzyć, że Jakus w Syrii nie zabija. Eksperci zajmujący się terroryzmem nie mają wątpliwości, po co bojownicy IS jadą na wojnę. - Oni są traktowani jak mięso armatnie. Nie jadą tam po to, żeby rozwijać się duchowo, tylko jadą tam po to, żeby zabijać - powiedział dr Piotr Ślusarczyk, publicysta portalu euroislam.pl.
- Testem jest oczywiście wzięcie udziału w kilku egzekucjach, obcinanie głów, chociażby po to, żeby przekonać się, czy to jest lojalny czy nielojalny bojownik - wyjaśnił z kolei dr Wojciech Szewko, ekspert ds. terroryzmu bliskowschodniego.
Nie wszyscy znajomi Jakusa chcą rozmawiać z telewizją. - Nie wiecie, w co wchodzicie. Naprawdę - przestrzega jeden z rozmówców, dodając, że nie powie, czy dostawał pogróżki. - Zostawiam wam domysły - stwierdza jedynie.
Zdaniem Ślusarczyka, nie można wykluczyć, że rodzina i przyjaciele Jakusa dostają pogróżki, bo "dysponują wiedzą, która mogłaby naprowadzić służby specjalne na właściwe tropy, albo doprowadzić do dekonspiracji paru ludzi w Polsce".
"Od maleńkiego był bardzo religijny"
Reporter TVN24 dowiedział się, że Jakus wychowywał się w bardzo konserwatywnej, katolickiej i wielodzietnej rodzinie. - Od maleńkiego był bardzo religijny - mówi znajomy dżihadysty.
Jakus chodził do katolickiego liceum, jednak w drugiej klasie zmienił szkołę. Podobno zaczął dostrzegać w katolicyzmie sprzeczności, dlatego zainteresował się islamem.
Jeszcze niedawno Jakus był częstym gościem meczetu w Lublinie. Jednak tam się teraz do niego nie przyznają. Unikają tematu. Reporter TVN24 pokazał jednak zdjęcie Jakusa muzułmaninowi, którego spotkał na parkingu. On najprawdopodobniej nie znał dalszych losów 24-latka, dlatego zdecydował się mówić. - Naprawdę uśmiechnięty cały czas tak, jak jest tutaj. (...) Przypominam go [sobie - red.]. Taki był zawsze - powiedział w rozmowie zarejestrowanej ukrytą kamerą.
Przestał podawać rękę dziewczynom
Reporter TVN24 był także w liceum, w którym przez ostatnie dwa lata uczył się Jakus. Dyrektor szkoły nie chciał rozmawiać o nim przed kamerą. Powiedział jednak, że w szkole było wiadomo, że licealista przyjął islam. - Zrezygnował z uczestniczenia w lekcjach religii i stwierdził, że przechodzi na islam. Mnie pytał kiedyś o taką możliwość wydzielenia mu jakiegoś miejsca, sali, w których mógłby się modlić - powiedział dyrektor.
Kolega Jakusa ze szkoły powiedział, że w czasie przerw chłopak schodził do podziemi i tam się modlił. Potem jednak się zradykalizował i zaczął się izolować. - Nie chciał być na zdjęciu studniówkowym. Na studniówkę też nie przyszedł. Nie chciał siedzieć z dziewczynami w ławce. Siedział zazwyczaj sam - wspominał mężczyzna. Jakus w końcu przestał podawać rękę koleżankom i zaczął zachęcać innych do poznania islamu.
- Prawdopodobnie poza tym, że przeszedł na islam, miał jakieś problemy - uważa Andrzej Barcikowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Z Norwegii do Syrii przez Polskę
Po maturze Jakus jeszcze krótko studiował w Polsce, ale potem wyjechał do pracy do Norwegii. Tam - jak twierdzi kolega, z którym wyjechał - zostali wykorzystani przez polskiego pracodawcę. Twierdzi, że wówczas Arabowie "dużo im dali". Jakusa właśnie wtedy mieli zapytać, czy chciałby walczyć za wiarę.
Potem Jakus wrócił z Norwegii do Polski, by spłacić długi. Dwa lata temu miał powiedzieć bliskim, że wyjeżdża do Turcji. Prawdziwym celem była jednak najprawdopodobniej ogarnięta wojną Syria, gdzie duże tereny, także w sąsiednim Iraku zajęło tzw. Państwo Islamskie.
"Opętany wręcz", "kompletna nieświadomość"
Jeszcze kilka miesięcy temu Jakus kontaktował się ze znajomymi z Polski przez internet. Te rozmowy uświadomiły im, że to zupełnie inna osoba. Jego przyjaciel twierdzi, że z Jakusem nie można było już normalnie rozmawiać, bo zachowuje się jak "opętany" i jakby żył w "kompletnej nieświadomości". - Tak jakby on nie miał własnego myślenia - wyjaśnił.
Ekspert z portalu euroislam.pl dr Piotr Ślusarczyk wyjaśnił, że bojownik IS otrzymuje "gotowy zestaw światopoglądu, który wtłacza się im do głowy". - Rozmowa z takim człowiekiem jest niemożliwa, ponieważ człowiek ten powtarza w kółko te same zdania - dodał.
Bilet w jedną stronę
Jakus po raz ostatni kontaktował się ze znajomymi w Polsce kilka miesięcy temu. Od tamtej pory milczy. Reporter TVN24 ustalił, że Jakus już kilkukrotnie zrywał kontakt z rodziną. Miały mu to nakazać miejscowe władze, bo ojciec namawiał go do powrotu. 24-latek zachęcał za to przyjaciela do przyjazdu do Syrii "na wycieczkę", twierdził, że zagwarantuje mu ochronę. - Przysyła mi zdjęcia jak stoi z karabinem. Ożenił się z Syryjką w zeszłym roku. W lutym mu się urodziła córka - powiedział przyjaciel.
Od kilku miesięcy Jakus milczy, nie wiadomo nawet, czy nadal żyje. Zdaniem ekspertów, nawet jeśli chciałby wrócić do Europy, to mu na to nie pozwolą i zostanie zabity. - Jest to bilet zawsze w jedną stronę - twierdzi dr Ślusarczyk. - Te drzwi otwierają się tylko do wewnątrz, nie na zewnątrz.
Jeśli Jakub Jakus zdecyduje się na powrót do Polski, trafi do więzienia. Za przynależność do organizacji terrorystycznej grozi mu 5 lat.
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24