Most za 215 mln złotych miał połączyć dwa województwa, lubelskie i mazowieckie. Ale wciąż przed nim długa droga. Na most można wjechać, ale zjechać z niego już nie, bo inwestycja została źle skoordynowana. Materiał magazynu "Polska i świat".
Nowy most miał postawić na nogi lokalną gospodarkę.
- Niedaleko jest miejscowość Raj, więc można powiedzieć, że mieszkańcom województwa lubelskiego otworzymy drogę do raju - cieszył się Andrzej Gwozda, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie.
Każdy w swoim tempie
Ale otwarcia mostu na razie nie będzie. Przeprawa leży na granicy dwóch województw - Lublin koordynuje budowę mostu, Warszawa ma pilnować budowy prawie dwóch kilometrów zjazdu. Inwestycja najwyraźniej została jednak słabo skoordynowana, bo na most da się wjechać, ale nie są gotowe zjazdy.
- Myśmy nasz projekt robili w naszym tempie, oni robili swój projekt w swoim tempie i te tempa troszkę się rozeszły - tłumaczy Gwozda.
Chomiki i kwiatki
Drogowcy z Warszawy zapewniają, że pracują najszybciej jak potrafią, ale na drodze stanęły rzekomo chronione prawem chomiki i rośliny.
- Lublin, uzgadniając dokumentację z nami, miał wyraźnie powiedziane, że będziemy robili później, bo jesteśmy na etapie uzgadniania decyzji środowiskowej. Decyzja środowiskowa przeciągnęła się przez około dwa lata - zauważa Mariusz Kozera, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Wojewódzkich w Warszawie.
Najpierw piesi i rowerzyści?
Tymczasem na most nadal trzeba czekać. Mieszkańcy mają do dyspozycji prom, ale po pierwsze muszą za niego zapłacić, a po drugie nie zawsze on kursuje gdy jest taka potrzeba, na przykład z powodu zbyt niskiego poziomu wody w rzece.
Wójt obiecuje, że jak tylko z mostu będzie można korzystać, przypilnuje by otworzyć go przynajmniej dla pieszych i rowerzystów.
Autor: mm/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24