O półrocznym łosiu biegającym po ulicach i posesjach Moniek policję powiadomili mieszkańcy tego podlaskiego miasteczka. Służby wstrzymały ruch w promieniu około stu metrów od zwierzęcia, żeby go nie płoszyć. Łosia udało się uśpić po kilku godzinach. Wrócił do lasu.
W czwartek na miejscu pojawili się policjanci, strażacy, służby weterynaryjne, leśnicy i pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego. Przez kilka godzin, mimo wielu prób, młodego łosia nie udało się uśpić. Starosta wezwał firmę, która miała więcej narzędzi do schwytania go żywego. Udało się go uśpić dopiero po godzinie 18.
Młody łoś w stresie
Młody, półroczny lub roczny łoś w miasteczka był widziany po raz pierwszy. Mieszkańcy, którzy obserwowali próby jego odłowienia, mówili, że nigdy nie widzieli takiej sytuacji w Mońkach, mimo że miasteczko położone jest w otulinie Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdzie żyje największa w Polsce populacja łosi.
- Podejrzewamy, że był to młody łoszak, byczek, którego matka dwa tygodnie temu zginęła na drodze pod Osowcem, potrącona przez samochód. On w tej chwili przeżywa stres, szuka matki, stąd takie jego dziwne zachowanie - przypuszcza Andrzej Grygoruk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Początkowo uśpienia łosia podjął się lekarz weterynarii i pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego. Niestety, mimo kilku strzałów, długo się to nie udawało.
Kilkugodzinna akcja
W akcję odławiania łosia zaangażowanych było wiele służb. Na miejsce przyjechał powiatowy lekarz weterynarii i służby leśne.
- Każdy starał się, by łoś miał jak najmniej stresu i jak najmniej ucierpiał - przekazała nam oficer prasowa monieckiej policji, młodsza aspirant Izabela Malinowska.
Łosia udało się uśpić dopiero po godzinie 18.
- Łoszak został przewieziony do najbliższego lasu, wybudził się i został wypuszczony na wolność. Będzie mógł dalej zażywać swobody – wyjaśnił Grygoruk.
Autor: nina/ks / Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: tvn24