Ministerstwo Obrony Narodowej chce jak najszybciej wręczyć specjalne odznaczenia żołnierzom, którzy byli na misjach w Afganistanie, Iraku i Czadzie. Politycy opozycji twierdzą, że mobilizacja we wręczaniu odznaczeń przyznanych w 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to kampania wyborcza. Resort żołnierzy szuka, bo część z nich odeszła z wojska i stracił z nimi kontakt.
Gwiazda Afganistanu, Iraku czy Czadu przysługuje wszystkim żołnierzom, którzy bez zarzutu odbyli misję w tych krajach. Odznaczenie to pomysł poprzedniego prezydenta, który na długie lata ugrzązł w szufladach wojskowej biurokracji. Najczęściej nadawanie odznaczeń było blokowane przez dowódców jednostek, którzy na czas nie przedstawiali ministerstwu wniosków - pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita".
Minister: Efekt frustracji żołnierzy
Sprawa nabrała tempa po objęciu teki w ministerstwie obrony przez Tomasza Siemioniaka. - Kiedy objąłem stanowisko, kazałem przygotować zestawienie na ten temat – mówi "Rz" minister. - Gdy dostałem informacje, jak duże są opóźnienia w tym zakresie, poleciłem powołać w MON specjalny zespół, by zlikwidować ten problem - dodaje minister.
Siemioniak podkreśla, że decyzja o o tym, aby Gwiazdy dotarły do żołnierzy to efekt rozmów z nimi. - Mówili o tym, jak te odznaczenia są dla nich ważne i jaką frustrację wywołuje fakt, że przez skomplikowane procedury ich nie dostają – podkreśla Siemoniak.
Opozycja: Element kampanii
W intencje ministerstwa nie wierzą politycy opozycji. - To jest sprawa honorowa, nikt nie odmawia żołnierzom, że im się należą te odznaczenia za udział w operacjach w obronie ojczyzny. Nie można takich akcji robić teraz, gdy toczy się kampania wyborcza. MON powinien z tym poczekać te dwa tygodnie – uważa Dariusz Seliga, poseł PiS.
Podobnego zdania jest Stanisław Wziątek z SLD: – Wojsko, które powinno być instytucją apolityczną, jest przez takie działania wikłane w politykę.
Bez kontaktu z żołnierzami
Oskarżenia o upolitycznianie kwestii nadawania odznaczeń to nie jedyna bolączka ministerstwa. Dużo większym problemem jest fakt, że część żołnierzy, którym Gwiazdy przysługują odeszło do cywila, a resort stracił z nimi kontakt.
Wojskowych jednak to nie zraża. - Taki problem mają teraz wszystkie armie - mówi "Rz" jeden z oficerów. - Na misji w Afganistanie poznałem amerykańskiego żołnierza. Opowiadał o swoim koledze, który też był na misji. Już po niej zostało mu przyznane jedno z najwyższych amerykańskich odznaczeń, ale on w międzyczasie odszedł do cywila. Armia USA szukała go dwa lata, zanim mu je wręczyła – relacjonuje.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: MON