MON zawiadamia prokuraturę. Na celowniku "komisja Millera"

Podkomisja smoleńska nie opublikowała badań naukowców z Wojskowej Akademii Technicznej (Materiał "Faktów" z 7 czerwca)
Podkomisja smoleńska nie opublikowała badań naukowców z Wojskowej Akademii Technicznej (Materiał "Faktów" z 7 czerwca)
Źródło: Fakty TVN

"Mogło dojść do popełnienia przestępstwa przeciw działalności instytucji państwowych, wymiarowi sprawiedliwości lub przeciwko wiarygodności dokumentów" - poinformowało ministerstwo obrony narodowej. Resort skierował sprawę do prokuratury. Chce, aby śledczy przyjrzeli się pracom "komisji Millera", która badała katastrofę smoleńską.

"W związku z informacjami posiadanymi przez Podkomisję do Spraw Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego oraz opublikowanym przez agencję prasową Ria Nowosti wywiadem przeprowadzonym z Aleksiejem Morozowem z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) (...) powstała uzasadniona wątpliwość co do rzetelności i prawdziwości raportu końcowego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego działającej pod przewodnictwem Edmunda Klicha, a następnie Jerzego Millera" - oświadczył MON.

"Podejrzenia o zaniechania i zaniedbania"

Według resortu zasadne są "podejrzenia o zaniechania i zaniedbania, jakich mogli dopuścić się członkowie polskiej komisji".

"W tym stanie rzeczy mogło dojść do popełnienia przestępstwa przeciw działalności instytucji państwowych, wymiarowi sprawiedliwości lub przeciwko wiarygodności dokumentów. Z powyższych względów MON kieruje sprawę do wyjaśnienia przez prokuraturę" - poinformował resort obrony.

Wnioski komisji Millera

Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller w opublikowanym w lipcu 2011 roku raporcie stwierdziła, że przyczyną katastrofy smoleńskiej było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.

Jednak politycy Prawa i Sprawiedliwości, w tym obecny szef MON Antoni Macierewicz wielokrotnie kwestionowali efekty prac komisji Millera. W marcu 2016 roku swoją pracę rozpoczęła podkomisja do spraw ponownego zbadania katastrofy.

10 kwietnia bieżącego roku podkomisja zaprezentowała film podsumowujący jej dotychczasowe badania. Wynika z niego, że polski Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. Za najbardziej prawdopodobną przyczynę eksplozji podkomisja uznała "ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową".

Materiał TVN24

O sprawie badania przyczyn katastrofy smoleńskiej ponownie zrobiło się głośno w ubiegłym tygodniu, po wyemitowaniu materiału "Czarno na białym" TVN24.

Reporter TVN24 dotarł do analizy naukowców Wojskowej Akademii Technicznej wykonanej na zlecenie podkomisji.

Z ustaleń reportera wynika, że w zaprezentowanym 10 kwietnia filmie, podkomisja korzystając z analizy sporządzonej przez naukowców z Wojskowej Akademii Technicznej, pominęła jej kluczowy fragment."Oderwanie lewego skrzydła na długości 6 metrów nie może spowodować obrotu samolotu i przeszkodzić w jego dalszym locie" - brzmiał fragment prezentacji podkomisji smoleńskiej. Tyle że z oryginalnego opracowania naukowców WAT, do którego dotarł reporter TVN24, wynika zupełnie coś innego - że samolot się obracał.

W reportażu "Czarno na białym" Świerczek pracę naukowców WAT pokazał ekspertom od spraw lotniczych. Potwierdzają oni, że z analizy WAT wynika, że samolot po utracie fragmentu skrzydła musiał się obracać.W odpowiedzi na materiał wyemitowany przez TVN24, pełniący obowiązki szefa podkomisji dr Kazimierz Nowaczyk wystosował komunikat, w którym stwierdził, że "zaprezentowany przez TVN materiał wprowadza w błąd opinię publiczną i nie oddaje wyników analizy WAT".

Autor: azb / Źródło: PAP

Czytaj także: