Powstaje polska gwardia narodowa. Nową koncepcję wojsk obrony terytorialnej przygotowuje ministerstwo obrony wraz ze sztabem generalnym. Pierwsze brygady zlokalizowane byłyby niedaleko granicy z Rosją, a w jej skład wchodziliby żołnierze zawodowi. Materiał programu "Polska i Świat".
- W 2016 roku zaczynamy od trzech brygad. Zależy nam na umiejscowieniu ich na północnym wschodzie Polski - mówi w rozmowie z reporterem TVN24 Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON. Docelowo ma być kilkanaście brygad (każda licząca od 3 do 6 tys. żołnierzy) rozmieszczonych na terenie całego kraju. W ich skład będą wchodzić kompanie (60-100 żołnierzy), których ma być około 380 - czyli mniej więcej tyle, ile jest powiatów.
Zawodowi żołnierze instruktorami
W czasie wojny żołnierze obrony terytorialnej miałoby być nawet do 40 tysięcy.
Jednostki mają składać się z zawodowych żołnierzy w roli instruktorów oraz ochotników - cywilów. W przeciwieństwie do ochotników z Narodowych Sił Rezerwowych, w przypadku gwardii chętni nie będą musieli przechodzić stałych, kilkutygodniowych szkoleń. Wszystko ma być zorganizowane w taki sposób, żeby nie zakłócało ich życia "w cywilu". - Przez pierwsze trzy lata będą się odbywać ćwiczenia w weekendy przynajmniej raz w miesiącu. Potem raz na rok - wyjaśnia Misiewicz. Od początku szkolenia ochotnicy mają posługiwać się bronią i sprzętem takim samym, jak zawodowi żołnierze. Na zorganizowanie i obsługę trzech brygad obrony terytorialnej resort obrony przeznaczył w tym roku 300 mln zł. W kolejnych latach koszt utrzymania jednej brygady ma wynieść poniżej 40 mln złotych.
Pieniądze nie powinny być przeszkodą
Czesław Mroczek (PO), wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, podkreśla, że tworzenie brygad gwardii narodowej, nie może odbywać się kosztem wojsk operacyjnych ani modernizacji armii. - Musimy mieć siły zbrojne odpowiadające potrzebom współczesnych wyzwań. Musimy mieć systemy bezzałogowe, super technikę obrony przeciwrakietowej - mówi Mroczek. Zdaniem ekspertów, finanse w tym przypadku nie powinny stanowić problemu, gdyż ministerstwo nie wykorzystywało dotychczas całego swojego budżetu. - MON ma problem z prowadzeniem tych dużych przetargów. Te pieniądze nie są tak wydatkowane, jak było to planowane w ostatnich trzech latach - mówi Mariusz Cielma z "Dziennika Zbrojnego", który dodaje, że powołanie obrony terytorialnej ma spożytkować te środki. Zgodnie z zapowiedziami, projekt przepisów dotyczących obrony terytorialnej ma trafić do Sejmu pod koniec lutego.
Autor: tmw//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24