Legislacyjny spór o fundusze na wojsko. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, Ministerstwo Finansów i KPRM skrytykowały projekt Ministerstwa Obrony Narodowej dotyczący przeznaczenia na armię 2 proc. polskiego PKB.
Zapowiedź zwiększenia wydatków obronnych od 2016 roku z 1.95 proc. do 2 proc. Produktu Krajowego Brutto napotyka legislacyjne problemy.
Choć Ministerstwo Obrony Narodowej zapewnia, że krytyczne uwagi są normą w procesie kształtowania treści aktów prawnych, to kierowane pod adresem MON zastrzeżenia trudno uznać za błahe. Dotyczą m.in. rzekomego wypaczenia intencji prezydenta i rządu, naruszenia przepisów ustawy o finansach publicznych a także niezdolności MON do wykorzystania całości środków na modernizację techniczną wojska.
Kluczowy dla sporu projekt zmian ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP – wprowadzający do prawa budżetowego podwyższoną do 2 proc. PKB kwotę wydatków obronnych - powstał w MON w listopadzie (na stronach Rządowego Centrum Legislacji nosi datę 18 listopada). MON narzucił szybkie tempo, opiniujące go ministerstwa i inne organy dostały zaledwie 10 dni na zgłoszenie swoich uwag, choć dokument z BBN wskazuje że kolejna, przeredagowana wersja projektu dotarła tam 15 grudnia. Jak wynika z opublikowanych przez RCL pism, część tych uwag jest dla projektu druzgocąca.
Generał Koziej krytykuje
BBN poszedł w swej krytyce tak daleko, że podważył proponowany zapis art. 7 projektu, ustanawiający samą regułę 2 proc. Generał Stanisław Koziej podpisał się wręcz pod stwierdzeniem, że "proponowane rozwiązanie pozostaje w sprzeczności z intencjami i deklaracjami prezydenta RP i Rządu co do wzmocnienia finansowania Sił Zbrojnych".
O co chodzi? BBN jako organ doradczy Prezydenta RP nie krytykuje przecież podwyższenia wydatków obronnych, zapowiedzianego przez Bronisława Komorowskiego na wrześniowym szczycie NATO w Newport. Koziejowi nie podoba się brzmienie art. 7 ust. 1 projektu, które jego zdaniem ustanawia maksymalny poziom wydatków na wojsko – zamiast minimalnego, w wysokości 2 proc. PKB. Ma być zatem nie najwyżej 2 proc., a co najmniej 2 proc. General Koziej krytykuje też pomysł rozliczania owych 1,95-2 proc. wydatków w okresie 10 lat. Jego zdaniem to za długo, a termin ten trzeba skrócić, zrównując go z 4-letnią kadencją parlamentu i rządu, odpowiedzialnego przecież za wydatki budżetowe.
Ostatnie, ale kto wie czy nie najpoważniejsze zastrzeżenie BBN nie dotyczy w istocie samego projektu MON, a skuteczności jego polityki zbrojeniowej. Koziej pisze bowiem, że "uwzględniając coroczne problemy z wykorzystaniem przyznanych Ministerstwu Obrony Narodowej środków, wydaje się, że samo zwiększenie planowanego budżetu obronnego nie pozwoli na osiągnięcie zakładanego celu, tj. przyspieszenie modernizacji Sił Zbrojnych. Należy zatem dążyć do stworzenia również innych rozwiązań, które pozwolą na całkowite wykorzystywanie zaplanowanych funduszy (...)". BBN postuluje przenoszenie nie wykorzystanych w danym roku budżetowym środków finansowych na rok następny, na przykład przez zasilenie nimi Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych.
Ale to rozwiązanie napotyka z kolei opór Ministerstwa Finansów. Ministerstwo pisze wprost: "Nie jest dopuszczalna sytuacja, w której niezrealizowane wydatki budżetu państwa na zadania ujęte w programach wieloletnich będą stanowiły przychód państwowego funduszu celowego". Według MF taki sposób "zachowywania" funduszy na zbrojenia stanowi naruszenie ustawy o finansach publicznych.
Na potencjalną niezgodność projektu MON z tą ustawą wskazuje też w swoim zastrzeżeniu Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Pytanie jak problem przenoszenia funduszy z roku na rok zostanie rozwiązany, jest otwarte – ale i pilne – w sytuacji gdy to rozwiązanie za korzystne dla sił zbrojnych uznaje BBN, a na stworzenie ostatecznego projektu ustawy by weszła w życie wraz z budżetem na rok 2016, pozostało tylko kilka miesięcy. Nierealne jest już bowiem, by – jak zaplanował MON – uchwalić ją w 2014 roku.
"Nie spodziewać się problemów"
Główni uczestnicy tego legislacyjnego sporu – wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak i szef BBN generał Stanisław Koziej – zapewniają, że ma on charakter czysto formalny. Obaj, w nieco żartobliwym tonie, pierwsze wyjaśnienia publikowali wczoraj wieczorem na jednym z portali internetowych. Siemoniak zapewniał, że: "to merytoryczna dyskusja nad wstępnym projektem. Proszę się nie spodziewać problemów na linii MON - BBN", a potem dodawał, że wraz z generałem Koziejem "diabła ze szczegółów wypędzamy dymem z cotygodniowej kawy strategicznej".
Koziej nie podejmował sporu z Siemoniakiem: "Potwierdzam. Dyskusja w ramach uzgodnień projektu. Z pewnością znajdziemy optymalne rozwiązanie"– pisał, później wchodząc też w "kawowy" wątek: "A kawa smaczna i skuteczna. Tak będzie i tym razem. Zapewnimy realizację ustaleń naszych szefów: PBK i PEK".
Mimo tych sympatycznych grzeczności, wspieranych na internetowym portalu "uśmieszkami", trudno nie dostrzec w uwagach BBN irytacji – przede wszystkim nieskutecznością MON w pełnym wykorzystaniu funduszy na modernizację techniczną wojska. Choć MON zapewnia, że w tym roku fundusze wykorzystane będą w pełni, zaległości z ubiegłych lat idą w miliardy złotych, a jeszcze kilka miesięcy temu program na rok bieżący miał poważne problemy. Ostatnio podpisane duże umowy, na zakup rakiet JASSM dla samolotów F-16 i pozyskanie drugiego dywizjonu rakietowego dla Marynarki Wojennej, mogą jednak plany MON uratować.
Autor: Marek Świerczyński / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: plut. Patryk Cieliński/4 Zielonogórski Pułk Przeciwlotniczy/ZOOM