Podczas kursu przygotowującego do pracy w Służbie Ochrony Państwa doszło do przypadku molestowania seksualnego kursantki – dowiedzieli się dziennikarze tvn24.pl. Informację potwierdził rzecznik SOP. - Trwają czynności dyscyplinarne - poinformował.
Do przestępstwa miało dojść na początku marca w ośrodku szkoleniowym, który mieści się w niewielkiej miejscowości pod Skierniewicami.
- To odludzie. Dodatkowo kursanci byli odcięci od świata, gdyż zaczynał się już kryzys związany z epidemią. By uczcić koniec zajęć, uczestnicy i kadra zrobili imprezę. Wtedy jeden z instruktorów próbował się dobrać do kursantki. Zaczęła wzywać pomoc – mówi jeden z naszych rozmówców, prosząc o zachowanie anonimowości.
Sprawa w prokuraturze
- Na polecenie komendanta SOP natychmiast przeprowadzono czynności wyjaśniające - odpisał krótko w odpowiedzi na nasze pytania rzecznik Służby Ochrony Państwa Bogusław Piórkowski. - Zebrany materiał został przesłany do prokuratury celem oceny. Równolegle w SOP trwają czynności dyscyplinarne.
Skierowaliśmy również pytania do rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie - już przed tygodniem. Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy żadnych odpowiedzi.
O sprawę zapytaliśmy też znanego polityka, do którego trafiły informacje o wydarzeniach w ośrodku szkoleniowym pod Skierniewicami. - Śledztwo jest prowadzone energicznie – przekazał nam, prosząc o zachowanie anonimowości, bo ta historia dotyczy osoby z kręgu jego znajomych.
Kiepska passa
Sama Służba Ochrony Państwa nie ma dobrej passy. W drugiej połowie lutego w tvn24.pl informowaliśmy o zatrzymaniu przez policję funkcjonariusza SOP. Miał on działać w grupie złodziei samochodów.
26-letni Kamil L. wpadł, gdy próbował uciec, kiedy policjanci chcieli go zatrzymać do rutynowej kontroli. - Uciekał, ale mistrzem kierownicy to on nie jest. Krótką ucieczkę zakończył wjeżdżając do rowu w podwarszawskim Wołominie – relacjonował nam wtedy stołeczny policjant. Decyzją sądu funkcjonariusz został aresztowany na okres trzech miesięcy.
Źródło: tvn24.pl