Ogień zaskoczył ludzi w czasie snu, uciekali tak jak stali - z przerażaniem wyskakiwali przez okna. - Robiliśmy co w naszej mocy - tłumaczy jeden ze strażaków, który ratował mieszkańców płonącego hostelu w Kamieniu Pomorskim. Niektórzy ocaleni wątpią jednak w umiejętności ratowników.
- Wyjście na klatkę schodową nie było dostępne, drzwi były naprawiane, bo wcześniej zostały zdewastowane przez ludzi z "marginesu". Nie można ich było otworzyć, bo je wzmocnili po prostu. Tylko oknami mogliśmy uciekać - mówi Remigiusz, jeden z lokatorów budynku.
"Ludzie za mną nie zdążyli uciec"
Jak dodaje, by uciec z płonącego budynku musiał skakać z drugiego piętra. - Skakałem na drzewo, zaraz za moją dziewczyną. Za mną byli już ludzie, którzy nie zdążyli - dodaje.
To była chwila, kiedy mały dym pod sufitem przerodził się w potworny ogień. - Nie było gdzie uciekać, którędy, to były sekundy - mówi Remigiusz. - Wybiłem szybę, bo okna nie dało się otworzyć. Zaczęliśmy skakać - dodaje.
Mieszkaniec budynku podkreśla, że to nie pierwszy raz kiedy doszło do zaprószenia ognia. -
Skakałem na drzewo, zaraz za moją dziewczyną. Za mną byli już ludzie, którzy nie zdążyli mieszkaniec spalonego domu
"Wstawaj, bo się pali!"
Drugi ze świadków, który przeżył pożar potwierdza, że z budynku można było wydostać się tylko oknem. - Mogłem tylko uciekać przez okno. Moja mnie obudziła. Mówi: wstawaj, bo się pali.
Na początku myślałem, że żartuje - mówi Arkadiusz, który w czasie pożaru przebywał w budynku. Jak mówi, gdy poczuł smród spalenizny wraz z żoną, dzieckiem i jedną z sióstr wyskoczyli przez okno. - Uratowałem trzech ludzi - dodaje.
Opisuje też makabryczne sceny jakie miały miejsce w czasie pożaru. - Jak dziewczyna otworzyła drzwi, ogień buchnął i poparzył jej głowę i plecy. Tragiczne to było - mówi.
Ocaleni z pożaru mężczyźni dodają, że trudno powiedzieć ile osób mogło znajdować się w czasie pożaru w budynku.
Robiliśmy wszystko co w naszej mocy
Strażacy zapewniają, że robili,
Na początku ratowaliśmy, nie zajmowaliśmy się gaszeniem strażak biorący udział w akcji
- Gdy zrobiliśmy co w naszej mocy, zajęliśmy się gaszeniem - dodał. Strażak przyznał, że podczas akcji pojawił się problem - w jednym z hydrantów było małe ciśnienie. Ale jak zapewnia Kowaliński, nie wpłynęło to mocno na akcję gaśniczą, ponieważ przyjechało aż 18 samochodów strażackich i wody było pod dostatkiem.
"Człowieku, ratuj ich!"
Nie wszyscy mieszkańcy spalonego budynku są jednak przekonani, że strażacy dali z siebie wszystko. - Tymi schodami mogli wyprowadzić ludzi, ja sam wybiłem tamte drzwi, a strażak spod tych drzwi mi uciekł - mówi rozgoryczony mężczyzna.
- Mogli uratować życie wielu ludziom. Te drzwi były zamknięte, ja je wyrwałem. W tym pokoju były trzy osoby, w tym moja siostra. Poprosiłem strażaka: "człowieku, ratuj ich" - opowiada mężczyzna.
W pożarze hostelu w Kamieniu Pomorskim zginęło, według najnowszych danych, 21 osób. Wcześniej służby podawały, że ofiar jest 22.
Sztab kryzysowy wszelkich informacji udziela pod numerem tel.: (091) 382 05 35.
Urząd miasta uruchomił numer konta, na które można wpłacać pieniądze dla poszkodowanych:
18 1240 3868 1111 0000 4090 8896 Bank PEKAO S.A., o. w Kamieniu Pomorskim; z dopiskiem: POMOC DLA POSZKODOWANYCH Z POŻARU PRZY UL. WOLIŃSKIEJ W KAMIENIU POMORSKIM.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot. internautka Roksana