Korupcja w polskiej piłce, choć przybrała ogromne rozmiary, to już przeszłość - uważa Zbigniew Boniek. W programie "Piaskiem po oczach" mówił o handlu meczami, swoich szansach na prezesa PZPN i o tym, czy Polacy powinni obawiać się odebrania im prawa do organizacji Euro 2012.
- Sam jestem ciekawy - powiedział Boniek zapytany o to, czy Listkiewicz rzeczywiście zadeklaruje w niedzielę swoją dymisję. - Poza tym, jeśli poda się do dymisji, trzeba wybrać nowe władze. Będą je wybierać wciąż ci sami ludzie ze swojego środowiska - stwierdził.
Jednocześnie kategorycznie zaprzeczył, że sam mógłby zastąpić Listkiewicza. - Mnie by w Związku nawet na woźnego nie wzięli - żartował, tłumacząc, że nie jest lubiany przez działaczy terenowych. Według byłego sportowca, problem z objęciem fotela prezesa mogą mieć kandydaci z nadania politycznego. - Niech politycy zajmą się polityką - powiedział Boniek i przypomniał, że szefa związku będą wybierać działacze sportowi. Jednocześnie zwrócił uwagę na specyfikę ordynacji wyborczej w PZPN. - To tak, jakby premiera wybierały sejmiki wojewódzkie - porównał.
Listkiewicz w komitecie organizacyjnym?
Były piłkarz i selekcjoner nie wykluczył, że obecny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej po dymisji zostanie członkiem komitetu organizacyjnego Euro 2012. - Jest człowiekiem inteligentnym, wie jak się w środowisku obracać, choć może nie jest znakomitym managerem - wyliczał Boniek. Jego zdaniem Listkiewicz jest bardzo zdolnym człowiekiem, choć powinien był zająć się korupcją, gdy pojawiły się pierwsze sygnały o jej istnieniu. - Michał, używając studenckiego słownictwa, olał temat. Dwa, trzy lata temu nie trzeba było mówić o czarnych owcach, tylko zająć się tematem - tłumaczył.
Boniek: "Mogę rzucić kamieniem"
- Korupcja to jeden z podstawowych elementów propagandowych komunizmu. W polskim sporcie mało się pod tym względem zmieniło - mówił gość Konrada Piaseckiego. Mimo to, Boniek wierzy, że korupcja w piłce to już pieśń przeszłości. - Jestem przekonany, choć ręki bym nie dał, że od sezonu 2006/2007 wszystko co się na boisku działo, działo się normalnie - podkreślił. Ponadto zaznaczył, że jeśli chodzi o handlowanie spotkaniami to jest całkowicie czysty. - Jestem tym, który może rzucić kamieniem - podkreślił.
Platini nie chciał Polski
Jest człowiekiem inteligentnym, wie jak się w środowisku obracać, choć może nie jest znakomitym menagrem boniek2
Zapytany, czy możliwe jest odebranie Polsce organizacji Euro 2012, powiedział, że byłaby to tragedia. - Byłby to pierwszy raz, kiedy UEFA coś dała i odebrała - wyjaśnił. Boniek zaznaczył jednocześnie, że obecnie nie widzi powodów, aby się martwić. - Poza tym nie myśli się o drugim ślubie, kiedy nie wzięło się pierwszego - zaznaczył. Zastrzegł jednak, że Polska nie była faworytem szefa UEFA Michela Platiniego. - Nie jest jednak jego ambicją odebranie nam tych mistrzostw - zapewnił, podkreślając, że Platini jest jego przyjacielem.
Według Bońka uzależnianie sympatii od chwilowych sukcesów jest symptomatyczne dla Polaków. - Beenhakker po dwóch przegranych meczach był zwalniany, potem był cudotwórcą, jak mu pójdzie dobrze na Euro to zaproponujemy mu fotel prezydenta RP, jak źle to powiemy, że jest beznadziejny - tłumaczył. Zaznaczył też, że obecny selekcjoner nie powinien pouczać Polaków, nie powinien im mówić, jak żyć. Ostatecznie jednak zaprzeczył samemu sobie. - Niech wygrywa i niech też trochę poucza - zakończył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24