Podejrzana o korupcję była dyrektor nie wróci już do pracy w departamencie zajmującym się wydawaniem pozwoleń na wydobycie gazu łupkowego - zapewnia rzeczniczka ministerstwa środowiska. Ale nie zostanie zwolniona z pracy dopóki nie skaże jej prawomocnie sąd. Tvn24.pl ujawnił w środę, że dyrektor Ewa Z. została zdymisjonowana ze stanowiska w dniu zatrzymania przez ABW i tego samego dnia została zatrudniona w tym samym departamencie, którego była szefową.
Dyrektor Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych w Ministerstwie Środowiska 10 stycznia została zatrzymana przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tego dnia usłyszała zarzut przyjęcia 25 tys. zł w zamian za pozytywne wydanie decyzji administracyjnych przez resort środowiska. Chodziło o przyznanie koncesji firmom na wydobycie gazu łupkowego. Mimo takich zarzutów Ewa Z. pozostała w resorcie. W dniu ogłoszenia zarzutów została zatrudniona w tym samym departamencie zajmującym się wydawaniem koncesji na wydobycie gazu łupkowego. Ministerstwo zapewniało, że Ewa Z. nie będzie jednak uczestniczyła w procesie wydawania koncesji.
Przeniesienie podejrzanej
Po naszej publikacji zwróciliśmy się z pytaniami do resortu, czy minister Marcin Korolec zamierza podjąć jakieś kroki w sprawie Ewy Z. ? - Pracownik ten po powrocie z urlopu nie podejmie już pracy w Departamencie Geologii i Koncesji Geologicznych – odpowiedziała nam Magda Sikorska, rzeczniczka ministerstwa.
Zrobili wszystko co mogli
Dyrektor powinna od razu zostać przeniesiona do innego departamentu, który nie zajmuje się wydawaniem koncesji na wydobycie gazu łupkowego Julia Pitera, była pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją
Sikorska twierdzi, że minister wyciągnął już wobec Z. konsekwencje. - Wobec dyrektor departamentu zastosowano dopuszczalne prawem sankcje, przenosząc ją na niższe stanowisko, tj. "radcy ministra" – twierdzi rzeczniczka. Dodaje, że kodeks pracy pozwala zwolnić pracownika, jeżeli przestępstwo, które popełnił "uniemożliwia dalsze zatrudnianie na zajmowanym stanowisku", a poza tym jest "oczywiste" lub "zostało stwierdzone prawomocnym wyrokiem".
- W takiej sytuacji ta dyrektor powinna od razu zostać przeniesiona do innego departamentu, który nie zajmuje się wydawaniem koncesji na wydobycie gazu łupkowego – mówi tvn24.pl posłanka PO Julia Pitera, była pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją. Pitera dodaje, że jej zdaniem w tej sytuacji nie można zwolnić z pracy dyrektor przed prawomocnym wyrokiem sądu.
Prokuratura wciąż prowadzi śledztwo. Zanim się ono skończy, a sprawa trafi do sądu i zapadnie wyrok, może minąć kilka lat.
Podwładni też pracują
Wobec dyrektor departamentu zastosowano dopuszczalne prawem sankcje, przenosząc ją na niższe stanowisko, tj. "radcy ministra" Magda Sikorska, rzecznik ministerstwa środowiska
W sprawie podejrzani są też dwaj podwładni pracownicy Ewy Z. Ujawniliśmy, że za pieniądze firm gazowych przygotowywali oni treść wniosków o koncesję na wydobycie gazu łupkowego. Później firmy składały wniosek do resortu środowiska a Ewa Z. i ci sami pracownicy te wnioski rozpatrywali. Oni też są ciągle zatrudnieni w resorcie środowiska. Rzeczniczka w korespondencji z tvn24.pl wyraźnie stwierdziła, że ci pracownicy także zostaną zwolnieni, jeśli zapadnie prawomocny skazujący wyroku sądu.
Rzeczniczka ministerstwa środowiska dodała, że w departamencie byłej dyrektor trwa obecnie audyt. Zaś wobec Ewy Z. nie zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne, by nie przeszkadzać w pracy prokuraturze.
Maciej Duda/ ola
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24