- Premier powinien zwrócić się do Sejmu o wotum zaufania - mówił w "Jeden na jeden" Leszek Miller. Szef SLD zapowiedział, że jego partia będzie kierowała do różnych instytucji pytania i zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z ujawnionymi przez "Wprost" nagraniami rozmów polityków. - Jeśli wszystko zawiedzie, to jesteśmy za przyspieszonymi wyborami, ale przeciwko rządowi technicznemu proponowanemu przez PiS – podkreślił lider Sojuszu.
Lider SLD podkreślał, że istotne jest wyjaśnienie całej sprawy dotyczącej ujawnionych rozmów. - Nas interesuje ujawnienie rozmaitych mechanizmów, o których mówią ważni członkowie rządu, dotyczących np. sytuacji w polskich inwestycjach, które miały się rozwijać, a się nie rozwijają - mówił Miller.
- Będziemy kierować do różnych instytucji, począwszy od Najwyższej Izby Kontroli, poprzez komisje sejmowe i organa ścigania, rozmaite pytania czy zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, dlatego, że te sprawy muszą być wyjaśnione - zapowiedział szef SLD.
"Niskie standardy" premiera
Miller stwierdził, że premier przyjął zasadę - jak mówił - wielokrotnie już prezentowaną przez ten rząd - "nic się nie stało, a jeżeli coś się stało, to główny problem dotyczy źródeł tych nagrań, a nie treści".
Lider SLD dodał, że premier powinien zdymisjonować jednego z bohaterów ujawnionych rozmów - ministra Bartłomieja Sienkiewicza. - Premier wyznaczył bardzo niskie standardy akceptując słownictwo i zachowanie swoich ministrów - ocenił. - Ta cała historia pokazuje, że jedną z zalet współczesnych polityków powinna być słowna wstrzemięźliwość, dlatego, że wszystko może zostać nagrane. I nie ma już różnicy między oficjalnością a prywatnością - mówił.
"Szkoda, że ja nie miałem takiego prezydenta"
Zdaniem Millera, premier powinien zwrócić się do Sejmu o wotum zaufania i sprawdzić, czy ma poparcie większości. - Skoro w 2006 r. w podobnej sytuacji, gdy pojawiły się taśmy pani Beger, ówczesny działacz opozycyjny Donald Tusk mówił, że każdy przyzwoity człowiek musi żądać natychmiastowego skrócenia kadencji Sejmu i odejścia rządu Jarosława Kaczyńskiego, to rozumiem, że Tusk jest dalej przyzwoitym człowiekiem - argumentował.
W ocenie Millera, mamy bowiem do czynienia z kryzysem koalicji PO-PSL, a nie z kryzysem państwa. Szef SLD ocenił też, że w swoim poniedziałkowym wystąpieniu prezydent Bronisław Komorowski, "stanął w obronie swoich partyjnych kolegów". - Szkoda, że ja nie miałem takiego prezydenta. Z punktu widzenia koalicji rządzącej (Komorowski - red.) jest lepszy niż Kwaśniewski - stwierdził.
Przyspieszone wybory?
Jeżeli wszystko zawiedzie - mówił Miller - to zostają przyspieszone wybory, które, jak zapowiedział, poprze Sojusz. Dodał, że jego partia sprzeciwia się jednak propozycji PiS, by powołać rząd techniczny. - Nie będzie żadnego rządu technicznego, to jest niemożliwe. (...) Nie poprzemy żadnej próby PiS, która by zmierzała do reaktywowania IV Rzeczpospolitej. Będziemy się temu zdecydowanie przeciwstawiać - zaznaczył. Lider SLD mówił, że gdyby opozycja zaproponowała Piechocińskiemu, by to on został szefem rządu technicznego, to szef ludowców najpierw poszedłby do Donalda Tuska i przedłożył swoją listę oczekiwań. - Jeżeli ta lista zostanie spełniona, to Piechociński nie ruszy palcem - mówił Miller.
W ocenie Millera wybory odbędą się jednak zgodnie z terminem - jesienią 2015 r. - Chyba, że zajdą jakieś zupełnie nowe, wstrząsające okoliczności - zastrzegł.
Autor: db/tr/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24