Leszek Miller postanowił przypomnieć działaczom SLD, gdzie ich miejsce. Szef Sojuszu, zdenerwowany, że partia nie podziela jego entuzjazmu co do kandydatury Magdaleny Ogórek na prezydenta, sięgnął po argument siły. Nie chce za to sięgnąć głębiej do kieszeni. Na jej kampanię wyborczą Sojusz przeznaczy 1 mln zł. Pieniądze będą pochodzić z kredytu bankowego.
Sytuacja w ostatnich dniach w SLD była bardzo dynamiczna. We wtorek Leszek Miller wezwał do siebie Magdalenę Ogórek. Cel spotkania: porozmawiać o narastającą niechęci wobec niej i wymyślić sposób, by wszyscy działacze zaangażowali się w jej kampanię. Następnego dnia odbył się zarząd partii. Dyskutowano o tym samym.
Problem jest rzeczywiście poważny. Tak zwane partyjne doły mają wątpliwości wobec niej. Mówi nam jeden z polityków SLD: - Nie ma mobilizacji. Ona nie dociera do naszego aktywu. Jest odklejona od Sojuszu.
Jak relacjonuje, Miller - mimo że sam długo nie rozmawiał z Magdaleną Ogórek - stara się przekonać do niej działaczy Sojuszu. Każdy z nich to przecież powinien być jeden głos oddany na kandydatkę SLD. Teraz takiej gwarancji nie ma.
Dobra mina do złej gry
Sama Magdalena Ogórek stara się robić dobrą minę do złej gry. W środę po zarządzie partii zapewniała, że na przykład proces zbierania podpisów (każdy kandydat musi uzbierać 100 tys.) idzie dobrze. Jeden z polityków: – Ciekawe, gdzie? W Małopolsce, Bydgoszczy, czy Szczecinie na pewno nie. Rozmawiałem z działaczami z tych terenów. Są wściekli, że w czasie kampanii Ogórek cały czas gra na siebie, nie promuje SLD.
W partii panuje bowiem przekonanie, że kandydatka powinna podczas wyjazdów i konwencji podkreślać, że stoi za nią SLD. Wybory prezydenckie w Sojuszu traktuje się jako trampolinę do parlamentarnych. Tymczasem działacze obawiają się, że Ogórek zbierze elektorat, który potem nie zagłosuje na nich.
Zresztą struktury SLD od początku kampanii były rozżalone na Magdalenę Ogórek. Mimo że była zaproszona, nie przyszła na spotkanie przewodniczących rad powiatowych w lutym. Działacze spodziewali się, że zostanie im przedstawiona jako kandydatka partii na najważniejszy urząd w państwie.
Kwaśniewski dzwoni do Millera
Nie tylko w regionach jest opór przeciwko niej. Dziś w otoczeniu Magdaleny Ogórek poza Leszkiem Millerem, nie widać żadnej znanej twarzy. – Politycy Sojuszu nie krytykują jej publicznie, ale też nie palą się do jej wspierania – mówi poseł SLD.
Inny dorzuca: - Ogórek nawet nie prosi znanych polityków, by jej pomogli.
Według naszych informacji, Aleksander Kwaśniewski zadzwonił do Leszka Millera i skrytykował go za wystawienie Magdaleny Ogórek. Powiedział, że popełnił błąd, że zrobił to bez porozumienia z partią.
Jedna z osób, która była wymieniana jako kandydat na prezydenta, też krytycznie wyraża się o Ogórek. - To nie jest ta sama Magda, która była sekretarką w biurze SLD. Tamta była sympatyczną dziewczyną, ta jest harpią. Nie wiem, która z nich jest prawdziwa – mówi. I dodaje: - Ona nie ma ogólnej wiedzy, poglądów. Dlatego nie wychodzi do mediów.
Waniek: pani Ogórek nie jest przygotowana
Danuta Waniek, jedna z niewielu osób, które zgadzają się porozmawiać pod nazwiskiem, może dlatego, że nie uczestniczy w bieżącej działalności partii, mówi wprost: - Przyzwyczajona jestem do tego, że w kampanii prezydenckiej udział biorą wielcy gracze. Ci, którzy byliby poważnymi kandydatami, stwierdzili, że nie warto startować. Zdziwiło mnie, że nawet Leszek Miler nie chciał kandydować. A pani Ogórek z przyczyn obiektywnych nie jest na to przygotowana.
– Podejrzewam, że może być problem z zaangażowaniem się członków Sojuszu. Oni jej nie znają. Ogórek nie przekroczy 10 proc. w wyborach. To jest wyciąganie królika z kapelusza – stwierdza była szefowa kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, która w 1995 roku kierowała jego kampanią wyborczą.
Oburzenie w partii miało też wywołać ostatnie spotkanie Magdaleny Ogórek z Karoliną i Tomaszem Elbanowskimi, znanymi z konserwatywnych poglądów. Mimo że Sojusz, podobnie jak Elbanowscy, deklaruje konieczność przeprowadzenia referendum w sprawie obowiązku szkolnego sześciolatków, to działacze obawiają się, iż wizerunkowo mogło ono zaszkodzić SLD.
Do rozmowy doszło w związku z inicjatywą ustawodawczą firmowaną przez Elbanowskich, którą w czwartek odrzucił Sejm. Miała ona dać rodzicom wybór, kiedy ich dzieci mają rozpocząć naukę szkolną – w wieku 6 czy 7 lat.
Może pomoże spotkanie ze studentami
Zmianę postrzegania Magdaleny Ogórek miało przynieść środowe posiedzenie zarządu SLD. Joanna Senyszyn relacjonuje je tak: – Zastanawialiśmy się nad sposobem komunikowania z wyborcami podczas spotkań z nimi.
Inny polityk dodaje jednak, że nie było przyjemnie. - Powiedziała wprost, że Ogórek musi się douczyć – mówi.
Senyszyn tłumaczy, że mogła zostać źle zrozumiana. – Ponieważ prowadzę wykłady z marketingu politycznego to zaprosiłam kandydatkę, by spotkała się ze studentami – kwituje.
Czy do tego dojdzie, nie wiadomo. Pretensje co do zaangażowania SLD miała natomiast sama kandydatka. Według naszych informacji, stwierdziła, że gdyby miała taki budżet jak Andrzej Duda z PiS (ok. 10 mln zł według PAP), wygrałaby wybory.
Już wiadomo, że podobnymi środkami nie będzie dysponować. Jak nieoficjalnie dowiedziała się PAP, Sojusz Lewicy Demokratycznej przeznaczy na razie milion złotych na jej kampanię prezydencką. Na ten cel zaciągnięty zostanie kredyt bankowy.
Póki co Magdalena Ogórek przechodzi do drugiej fazy kampanii. - Będą bezpośrednie spotkania z wyborcami na terenie kraju – mówi Tomasz Kalita, rzecznik sztabu kandydatki.
W najbliższą niedzielę Ogórek jedzie do Zielonej Góry. Docelowo ma odwiedzić wszystkie 16 województw.
Bitwa życia
Tymczasem po zarządzie słychać w Sojuszu, że wybory prezydenckie dla Leszka Millera stały się jedną z najważniejszych politycznych bitew. Bo od nich będą zależały wybory parlamentarne.
Trudno się więc dziwić, że jego stanowisko się utwardza. W środę można było usłyszeć od niego m.in. że „po raz kolejny pani Ogórek uzyskała poparcie całego zarządu krajowego, jak i wszystkich organizacji wojewódzkich wszystkich struktur SLD”.
Skoro jest dobrze, to po co tak ostra wypowiedź? - Nikt kto nie popiera Magdaleny Ogórek nie będzie miał żadnych szans współpracy z SLD w wyborach parlamentarnych i nie znajdzie się na żadnej wspólnej liście SLD – zapowiada Miller.
Autor: Joanna Miziołek / Źródło: TVN24/PAP