Przejęcie Sądu Najwyższego pozwoli Prawu i Sprawiedliwości "rządzić tak długo jak chce" - ocenił Marek Migalski w "Faktach po Faktach". Zdaniem Roberta Kwiatkowskiego PiS "przekroczyło granice, które wydawały się nie do przekroczenia".
Sejm głosami Prawa i Sprawiedliwości po ekspresowym tempie prac legislacyjnych uchwalił w piątek przygotowaną przez to ugrupowanie nowelizację ustaw o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. Klub Kukiz'15 głosował przeciw, a kluby PO, Nowoczesnej i PSL-UED nie wzięły udziału w głosowaniu. Ustawa trafiła do Senatu.
"Ten werdykt nie jest prawdziwy i należy wybory powtórzyć"
Marek Migalski ocenił w "Faktach po Faktach", że po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość przejęło Trybunał Konstytucyjny, "który pozwala rządzić PiS-owi tak jak chce", ugrupowanie to chce przejąć Sąd Najwyższy, "który pozwoli PiS-owi rządzić tak długo jak chce".
Politolog przypomniał, że to właśnie Sąd Najwyższy "orzeka o ważności bądź nieważności wyborów". Dodał, że to pierwszy prezes Sądu Najwyższego stoi zawsze na czele Trybunału Stanu, "który skazuje polityków". - O to toczy się spór - uznał Migalski.
Ocenił, że PiS "nie myśli, jak sobie poradzić po przegranej w 2019, ale - jak nie przegrać w 2019 roku". Tłumaczył, że "gdyby suweren, na którego ciągle powołuje się Prawo i Sprawiedliwość, odmówił dalszego poparcia Prawa i Sprawiedliwości", to - jego zdaniem - politycy PiS chcieliby "mieć już wówczas to narzędzie w ręku, jakim jest Sąd Najwyższy, które mogłoby unieważnić wybory, powiedzieć, że ten werdykt nie jest prawdziwy i należy wybory powtórzyć".
Na przyszły rok przypadają wybory parlamentarne w Polsce, a także wybory do Parlamentu Europejskiego.
- Jeżeli Prawu i Sprawiedliwości uda się to, co udało się w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, czyli zawłaszczenie tej instytucji (Sądu Najwyższego - red.), to PiS będzie rządziło całą wieczność - ocenił politolog.
"Wygranie wyborów niezależnie od wyników tych wyborów"
- Moim zdaniem oni przekroczyli pewne granice, które wydawały się nie do przekroczenia - stwierdził w "Faktach po Faktach" Robert Kwiatkowski.
- Cele (PiS -red.) były dwa i one są realizowane z żelazną konsekwencją. Po pierwsze: to jest zapewnienie bezkarności - zaznaczył. - Drugi, to wygranie wyborów niezależnie od wyników tych wyborów - dodał Kwiatkowski.
Zmiany w Sądzie Najwyższym
Zgodnie z konstytucją, kadencja obecnej pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf upływa w kwietniu 2020 roku. O tym, że do tego czasu piastuje ona tę funkcję są przekonane największe stowarzyszenia sędziowskie, wiele autorytetów prawniczych i opozycja, a także sama profesor Gersdorf. Taką opinię w uchwale wyraziło również Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.
Stanowiska tego nie podziela obóz rządzący. Zdaniem PiS Małgorzata Gersdorf przeszła w stan spoczynku na mocy znowelizowanej ustawy o Sądzie Najwyższym. Zgodnie z ustawą, która weszła w życie 3 kwietnia, 3 lipca w stan spoczynku musiało przejść 27 sędziów, którzy ukończyli 65 lat. Mogliby dalej pełnić swoją funkcję, jeśli do 2 maja złożyliby stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyraziłby zgodę na dalsze zajmowanie przez nich stanowiska sędziego Sądu Najwyższego. Gersdorf, która przekroczyła zapisany w ustawie wiek emerytalny, takiego oświadczenia nie złożyła, podkreślając, że zgodnie z konstytucją jej kadencja trwa sześć lat i nie może zostać przerwana ustawą zwykłą.
Piątkowa nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym m.in. obniżyła liczbę obsadzonych stanowisk sędziowskich, wymaganych do wybrania i przedstawiania prezydentowi kandydatów na pierwszego prezesa SN. Zgodnie z nowelizacją, ma to być 2/3, czyli 80 ze 120 stanowisk sędziowskich przewidzianych w regulaminie SN. Wcześniej było to minimum 110.
Autor: KR//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24