Andrzej Olechowski ostrożnie wypowiada się na temat afery stoczniowej. Jego zdaniem największym problemem rządu nie są targające nim ostatnie afery hazardowa i stoczniowa, a brak kontroli nad CBA.
Potencjalny kandydat na prezydenta, nie chciał komentować ujawnionych przez „Wprost” stenogramów z rozmów urzędników na temat sprzedaży polskich stoczni. - Nie sposób sobie wyrobić zdania na podstawie tych stenogramów. Trzeba widzieć cały kontekst, a my mamy do dyspozycji jedynie fragmenty rozmów - stwierdził.
Urzędnicy grali biznesmenów
W jego oczach na podstawie stenogramów maluje się obraz urzędników nieudolnie „odrywających” biznesmenów. - Chcieli ułożyć jakiś deal. Ale gdyby potrafili zrobić taki „kontrakt życia” to nie byliby urzędnikami tylko biznesmenami. Nie jestem w stanie się wypowiedzieć czy to było przestępstwo, to nie jest pytanie do polityka tylko do prokuratury – dodał.
Negocjacje z „Katarczykami” - zdaniem Olechowskiego - od samego początku opierały się na fałszywy przesłankach. - Miałem wrażenie, że ministrowi Gradowi zależało by szerzej przyciągnąć do polski kapitał arabski. Od początku wydawało mi się to naiwne, fantazyjne i mało realne. Z daleka wyglądało trochę amatorsko – stwierdził krytycznie.
Dymisja Kamińskiego to za mało
Jednak największym problem w ocenie „być może kandydata na prezydenta” jest obecnie rola CBA w obu tych aferach. - Nie można zaakceptować, że tajna policja ujawnia takie dokumenty. W tej chwili dyskusja powinna się koncentrować nad rolą tajnych służb w Polsce – podkreślił.
Zdaniem Olechowskiego dymisja szefa CBA Mariusza Kamińskiego nie wiele zmieni, bo potrzebne są zmiany strukturalne. Jakie? - To zadanie dla specjalistów. Tajnej policji nie buduje się i nie restrukturyzuje się na oczach publiczności – podkreśla.
Źródło: TVN24, PAP