W sobotę wieczorem, w okolicach Międzygórza (Dolnośląskie), turysta odłączył się od grupy i nie pojawił się w umówionym miejscu spotkania. Nie miał przy sobie ani telefonu, ani latarki. Zdezorientowany i przestraszony krążył po okolicy. Według szacunków jednego z ratowników, mężczyzna mógł pokonać nawet do 20 kilometrów.
W sobotę (4 grudnia), po godzinie 21, ratownik dyżurny Grupy Sudeckiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przyjął zgłoszenie o możliwym zaginięciu turysty w rejonie Masywu Śnieżnika. Grupa pięciu mężczyzn przekazała, że zgubiła swojego kolegę.
- Kiedy dochodzili do Międzygórza, jeden z turystów zorientował się, że zgubił telefon. Odłączył się od grupy, aby go poszukać. Długo nie wracał, nie pojawił się o ustalonej godzinie w umówionym miejscu - mówi Zbigniew Jagielaszek, jeden z ratowników biorących udział w akcji poszukiwawczej.
Nocne poszukiwania
Do działań zadysponowano zespół ratowników ze stacji w Międzygórzu oraz przewodnika z psem. GOPR-owcy sprawdzali okoliczne drogi i szlaki. Po godzinie 22 zadzwoniła do nich mieszkanka Jaworka. Kobieta przekazała, że trafił do niej zagubiony mężczyzna, ale kontakt z nim był utrudniony. Zamiast zostać tam i poczekać na pomoc, w pewnym momencie turysta wstał i oddalił się w nieznanym kierunku.
Poszukiwania trwały więc dalej. Turysta stamtąd udał się prawdopodobnie w kierunku Śnieżnika. Mijały kolejne godziny, aż przed godziną 1 udało się ustalić, że zaginiony mężczyzna trafił do kolejnej miejscowości.
- Jechałem po śladach butów pozostawionych na śniegu do Nowej Wsi. Tam spotkałem mieszkańca, który przyznał, że mężczyzna był u niego. Najpierw zaprosił go do siebie, a potem zawiózł do hotelu w Międzygórzu. Tam na miejscu potwierdził to inny ratownik - relacjonuje Jagielaszek.
Bez latarki, 20 kilometrów w terenie
- Pan był wycieńczony i przestraszony. Co prawda nieźle przygotowany - miał dobre buty i porządną odzież - ale znajomość terenu była nijaka. Do tego nie miał przy sobie latarki, więc właściwie błądził po omacku. Mógł pokonać w ten sposób nawet 20 kilometrów. Całe szczęście miał na tyle dużo siły, że trafił do jednego z domów - przyznaje Jagielaszek.
Grupa Sudecka GOPR przestrzega: obecnie w górach panują bardzo trudne warunki. Niska temperatura, silny wiatr i opady śniegu utrudniają poruszanie się po szlakach. "Apelujemy o rozważne planowanie wycieczek, oraz zwracanie uwagi na czasy przejścia oraz właściwy zimowy ekwipunek, który należy mieć ze sobą: ciepłą odzież, latarkę, wodę i prowiant, naładowany telefon komórkowy z zainstalowaną aplikacją Ratunek. Zalecamy również nieodłączanie się od grupy" - piszą ratownicy w mediach społecznościowych.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Grupa Sudecka GOPR