Adrianna Całus-Polak, rzeczniczka ministerstwa edukacji, przekonuje na Twitterze, że w dokumencie Najwyższej Izby Kontroli nie ma zarzutu "nielegalności". Mija się jednak z prawdą. Na dowód publikujemy fragment dokumentu. Minister Czarnek zapewnia zaś, że "karawana idzie dalej".
W poniedziałek, 19 czerwca, w tvn24.pl opisaliśmy, jak Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że minister edukacji i nauki nielegalnie przyznał 6 milionów złotych w programie, który nazwaliśmy willa plus. W konkursach grantowych rozdzielał pieniądze "nierzetelnie", organizacjom nieuprawnionym do udziału w konkursach, fundacjom bez doświadczenia mimo konfliktu interesów i negatywnych ocen ekspertów, których sam powołał. I opłacił ich blisko milionem złotych. MEiN wypłacił jednej z organizacji dwa razy ponad 3 miliony złotych przez pomyłkę wywołaną… "stresem urzędników".
Służby prasowe MEiN nie odpowiedziały na pytania przesłane do resortu w piątek, 16 czerwca. Chcieliśmy wiedzieć m.in., jak w MEiN odnoszą się do wyników kontroli NIK oraz czy planują jakieś zmiany prawne w związku z rekomendacjami NIK.
Do naszego tekstu Adrianna Całus-Polak odniosła się kilka godzin po publikacji - na Twitterze.
Była "nielegalność" czy nie?
"W dokumencie NIK NIE MA: 1. zarzutu "nielegalności", 2. wskazanej niezgodności z prawem, 3. naruszenia dyscypliny finansów publicznych. Wzywam tvn24.pl do natychmiastowego sprostowania i zaprzestania powielania nieprawdziwych informacji" - napisała rzeczniczka MEiN (pisownia oryginalna).
Jednak mija się z prawdą. NIK używa słowa "nielegalny" w odniesieniu do działań MEiN w "Analizie wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2022 r. oraz opinii w przedmiocie absolutorium dla Rady Ministrów", która 7 czerwca została skierowana do Sejmu.
W naszym tekście nie piszemy też o "niezgodności z prawem", a o "niezgodności" z zasadami konkursów, które MEiN samo stworzyło i to również zarzut nie nasz, a NIK.
Do ostatniego punktu nie możemy się odnieść, gdyż nie piszemy w ogóle o takim zarzucie w naszym tekście.
A jednak była...
Gdy opublikowaliśmy te wszystkie informacje, rzeczniczka Całus-Polak opublikowała jeszcze jeden wpis: "Kontrola NIK stwierdziła, że realizacja programów odbyła się zgodnie z prawem. Wykazano nieprawidłowości zauważone przez MEiN jeszcze przed kontrolą. Wszystkie zostały wyjaśnione a zalecenia wdrożone. Określenie 'nielegalne' jest w tym przypadku nadużyciem".
Przypomnijmy więc raz jeszcze: to określenie, którego użyła w oficjalnych dokumentach sama NIK, która prowadziła kontrolę do końca kwietnia.
Słowa rzeczniczki skomentowały też posłanki KO Krystyna Szumilas i Katarzyna Lubnauer, które regularnie kontrolowały konkursy przeprowadzane przez MEiN.
Lubnauer napisała, wrzucając fragment dokumentu: "Ups. Główny Raport NIK o wykonaniu budżetu 2022. Pozdrawiamy z Krystyną Szumilas Pana Ministra. Czy nie czas na dymisję?".
A Szumilas jej zawtórowała: "Nie potrafią czytać. Ale doskonale wiedzą, jak przelewać pieniądze z budżetu państwa swoim. Czasami nawet podwójnie…" - odnosząc się do tego, że jedną z nieprawidłowości wskazanych przez NIK było przesłanie przez pomyłkę jednej z organizacji podwójnej dotacji - 3,1 mln zł. Co również opisaliśmy w tvn24.pl.
Po naszej publikacji na temat ustaleń NIK w poniedziałek rano posłowie i posłanki Lewicy poinformowali, że złożą do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Minister: Karawana idzie dalej
Trzy godziny po pierwszych komentarzach Całus-Polak na Twitterze rzeczniczka resortu opublikowała też oficjalne oświadczenie ministerstwa w sprawie. W mediach społecznościowych opublikował je również minister edukacji Przemysław Czarnek, który opatrzył wpis komentarzem: "Odgrzewanie kotletów to ciągle jedyny program opozycji totalnej. Uspokajam: karawana idzie dalej i nie zwalnia tempa. Dla dobra polskiej oświaty kroczymy do kolejnego zwycięstwa!".
W oświadczeniu MEiN nie ma już słowa o "prostowaniu" naszego artykułu, resort nie odnosi się też do kwestii legalności poruszanej przez NIK. Resort zapewnia: "Znaczna część wykazanych w trakcie kontroli nieprawidłowości została poprawiona przez pracowników a błędy usunięte jeszcze przed rozpoczęciem kontroli. Pozostałe zalecenia NIK są wdrażane".
W oświadczeniu resort odnosi się też do sprawy fundacji Wolność i Demokracja, która zdaniem NIK otrzymała dotację z naruszeniem legalności. MEiN przekonuje, że nie złożyła drugiego wniosku, a jedynie "aktualizowała pierwszy". Ale dokładnie takie stwierdzenie znajdujemy w raporcie NIK - i właśnie je cytowaliśmy.
MEiN uznaje więc dotacje dla WiD za przyznaną właściwie. I zapewnia: "Wszystkie instytucje, które otrzymały środki niezgodnie z zasadami, po stwierdzeniu błędu przez Ministerstwo Edukacji i Nauki zostały wezwane do zwrotu środków i środki zwróciły".
Cztery godziny przed publikacją oświadczenia oficjalnie zapytaliśmy MEiN: czy umowy pomiędzy MEiN a Fundacją Wolność i Demokracja, IDMN im. Paderewskiego i Dmowskiego oraz Muzeum Regionalnym w Kutnie zostały rozwiązane? Jeśli tak - kiedy? A także czy wspomniane podmioty zwróciły lub mają zwrócić przyznane przez MEiN środki? Na te pytania jednak odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Źródło: tvn24.pl