Prokuratura zabezpieczyła nagrania z systemu monitoringu ministerstwa kultury, a także dokumenty dotyczące zmian we władzach mediów publicznych - dowiedzieli się nieoficjalnie nasi dziennikarze. Wszystko po to, by sprawdzić, czy minister Bartłomiej Sienkiewicz brał udział w walnych zgromadzeniach trzech spółek mediów publicznych, a następnie był w kancelarii notarialnej, w której sporządzono akty notarialne z tych zgromadzeń.
Tydzień temu warszawska prokuratura okręgowa oficjalnie poinformowała, że wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez Bartłomieja Sienkiewicza, ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
Chodzi o uruchomiony przez ministra proces odwołania członków zarządów i rad nadzorczych mediów publicznych. Prokuratura bada podejrzenie "przekroczenia uprawnień w dniu 19 grudnia w Warszawie poprzez podjęcie - bez podstawy prawnej - decyzji o odwołaniu prezesów zarządów oraz powołaniu rad nadzorczych: TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, czym działano na szkodę interesu publicznego".
Jak ustalili reporterzy Maciej Duda ("Superwizjer") i Robert Zieliński (tvn24.pl), między świętami Bożego Narodzenia a sylwestrem prokurator Radosław Jancewicz ze stołecznej prokuratury okręgowej zarządził działania w ministerstwie kultury. Skierowani tam zostali przez niego policjanci z komendy stołecznej, którzy zabezpieczyli dokumenty i monitoring z budynku resortu.
Ekspresowe działania
Prokuratura nadzorowana przez bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobro i byłego doradcę prezydenta Andrzeja Dudy, a także niedoszłego posła PiS prokuratora krajowego Dariusza Barskiego bada, czy Sienkiewicz nie poświadczył nieprawdy w aktach notarialnych z 19 grudnia z walnego zgromadzenia TVP, Polskiego Radia i PAP.
Politycy PiS w mediach społecznościowych wyliczyli bowiem, że tego dnia Sienkiewicz miał tylko 107 minut od uchwały Sejmu do północy na zwołanie tych posiedzeń w ministerstwie, a następnie udanie się do kancelarii notarialnej na sporządzenie aktów notarialnych z tych posiedzeń. Przypomnijmy, że 20 grudnia resort kultury opublikował w sieci komunikat, w którym poinformowano, że Bartłomiej Sienkiewicz odwołał prezesów Zarządów Telewizji Polskiej S.A., Polskiego Radia S.A. i Polskiej Agencji Prasowej S.A. i Rady Nadzorcze.
Skontaktowaliśmy się z ministrem Sienkiewiczem, polityk odmówił jednak komentarza. "No comments" - odpisał. Nie dostaliśmy odpowiedzi ani od Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ani od Komendy Stołecznej Policji, którym również zadaliśmy pytania w tej sprawie.
Sprawdzają, czy minister Sienkiewicz mógł przeprowadzić zmiany 19 grudnia w "107 minut"
- Do prokuratury wpłynęło kilkadziesiąt zawiadomień dotyczących tego, że mogło dojść do poświadczenia nieprawdy w aktach notarialnych, odwołujących obecne władze, wcześniejsze władze zarządów publicznych mediów - mówił dziennikarz "Superwizjera" Maciej Duda. Dodał, że wśród zawiadamiających są tez politycy PiS.
- Jak wyliczono, minister Sienkiewicz miałby tylko 107 minut 19 grudnia od momentu uchwały sejmowej, by przeprowadzić walne zgromadzenia, a następnie być przy podpisaniu, stworzeniu aktu notarialnego Kancelarii Notarialnej. Prokurator, który dostał te zawiadomienia, stanął na stanowisku, że trzeba sprawdzić, czy realnie, fizycznie minister Sienkiewicz mógł to zrobić - tłumaczył Maciej Duda.
Kontrole poselskie w resorcie kultury
Pod koniec grudnia posłowie PiS poinformowali, że rozpoczynają kontrolę poselską w Ministerstwie Kultury, w której udział biorą Janusz Kowalski, Jan Mosiński, Krzysztof Szczucki i Paweł Jabłoński. - Aby wyjaśnić ogromne wątpliwości prawne dotyczące tego, czy akty prawne, akty notarialne, które zostały sporządzone w dniu 19 grudnia, dały podstawę do skoku na media przez Platformę Obywatelską, Donalda Tuska, zostały sporządzone prawidłowo - wyjaśnił Kowalski.
"Złożyliśmy wniosek o pilne udostępnienie nam dokumentów" - informował Krzysztof Szczucki w mediach społecznościowych. "Chcemy ustalić, czy 19 grudnia po godz. 22.13 rzeczywiście odbyły się walne zgromadzenia akcjonariuszy, ich notarialne zaprotokołowanie oraz posiedzenia niby rad nadzorczych" - napisał na platformie X.
27 grudnia Janusz Kowalski zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie z siedziby resortu kultury. "W holu wejściowym jest kamera oraz system elektronicznej kontroli wejść i wyjść. Ustalimy kto 19.12 przebywał w ministerstwie między 22.13, a 23.59" - napisał.
Źródło: tvn24.pl