Matka dziecka zostawionego we wtorek w rozgrzanym, zamkniętym samochodzie, nie poniesie kary. Na nagraniu, które przedstawił mieszkaniec Białegostoku, wyraźnie widać: to nie ona zostawiła ośmioletnie dziecko w samochodzie. Odpowiedzialny jest jej starszy, 18-letni syn. Białoruska rodzina przyjechała do Białegostoku na zakupy.
Sławomir Turczewski mieszka naprzeciwko targu, przy którym we wtorek 40-letnia Białorusinka zaparkowała samochód. W aucie został jej 8-letni syn. Gdyby nie czujność przechodniów chłopiec mógłby dzisiaj nie żyć.
Brat zostawił brata
- Nie widziałem tego na własne oczy, dopiero gdy usłyszałem, co się stało, sprawdziłem monitoring - mówi Sławomir Turczewski, który mieszka naprzeciwko targu.
Okazało się, że to nastolatek przyprowadził i po minucie zostawił w samochodzie młodszego brata. - Było gorąco, ponad 30 stopni. Tutaj jest dodatkowo strona południowa. Jest słońce, nie ma drzew - opisuje Sławomir Turczewski.
Uniknęliśmy chyba następnej tragedii
Samochód stał w pełnym słońcu od 10.47. Po 15 minutach na parki i podróżujący nim ludzie od razu zainterweniowali. Najpierw próbowali dostać się do auta, następnie wezwali policję.
Po dotarciu na miejsce funkcjonariusze wybili szybę i przez okno wyciągnęli chłopca na zewnątrz. 18-letni brat wrócił do samochodu po 50 minutach.
- Uniknęliśmy chyba następnej tragedii - kwituje Sławomir Turczewski.
Zostawianie dziecka nawet na 5 minut jest nierozsądne
W ostatnim czasie wielokrotnie policja była alarmowana w podobnych sprawach.
W Krakowie rodzice zostawili 3-letnie dziecko w samochodzie. Sami poszli na zakupy. Na szczęście udało się uniknąć tragedii. Policja została zaalarmowana odpowiednio wcześnie.
Do tragedii doszło w Rybniku. Tam 3-latka, pozostawiona przez ojca w samochodzie, zmarła. Dlatego policjanci nieustannie apelują: zostawianie dziecka nawet na 5 minut jest nierozsądne.
Autor: jl/kka/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Sławomir Turczewski