Nieuleczalnie chory Jaś może zostać w Polsce. "Fakty" TVN dotarły do matki chłopca. - Jego ojcem jest Polak - twierdzi Białorusinka.
Matka dziecka w czwartek po południu złożyła w lubelskiej prokuraturze oświadczenie, w którym napisała, że ojcem chłopca jest Polak Krzysztof S. To oznacza, że decyzja o deportacji dziecka na Białoruś może zostać uchylona. Dzięki oświadczeniu Jaś będzie mógł uzyskać polskie obywatelstwo. Ma szansę uniknąć przymusowego wyjazdu na Białoruś i pobytu w domu dziecka.
Miał być ślub...
Madzina I., mama 10-miesięcznego chłopca w Polsce ukrywa się od 13 lat. Przebywa tu nielegalnie. W czwartek policja ją znalazła (CZYTAJ WIĘCEJ). Reporterowi "Faktów" wyznała, że do tej pory milczała, kto jest ojcem dziecka, bo ten jej groził. - Miał być ślub, a jak się dowiedział, że jestem w ciąży, to się wycofał i zaczął mi grozić - mówiła kobieta.
Badania DNA konieczne Zdecydowała się jednak przerwać milczenie. Napisała oświadczenie, kto jest ojcem dziecka. To oświadczenie po południu trafiło do lubelskiej prokuratury, która od środy szuka ojca Jasia. Teraz, kiedy biologiczna matka wskazała kim jest, po znalezieniu go będzie musiał poddać się badaniom DNA. Takie ustalenia mogą potrwać kilka tygodni.
Matka Jasia nie warunków, aby się nim zaopiekować. To ją przerosło. Walczy teraz o legalny pobyt z resztą swoich dzieci w Polsce.
Jaś jest na obserwacji w szpitalu w Gdańsku. Lekarze są przeciwni jego deportacji. Coraz więcej osób zgłasza się z propozycją jego adopcji. Nie zmienia to faktu, że wcześniej zbytnio nie interesowano się losem chłopca. Matka zastępcza zrezygnowała z opieki nad nim trzy miesiące temu.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN