To jest w zasadzie koniec Krajowej Rady Sądownictwa, bo to jest organ, który zgodnie z Konstytucją ma stać na straży niezależności sądów - mówił w "Faktach po Faktach" TVN24 sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Dodał, że nowi członkowie KRS nie będą przedstawicielami sędziów a Ministerstwa Sprawiedliwości.
Sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, pytany w "Faktach po Faktach" TVN24 jak ocenia trwającą procedurę wyborów nowych członków Krajowej Rady Sądownictwa, powiedział, że jest "zasmucony".
- To jest w zasadzie koniec Krajowej Rady Sądownictwa, bo to jest organ, który zgodnie z Konstytucją ma stać na straży niezależności sądów, wolnych sądów. Ma to być organ, w którym zasiadają sędziowie wybierani przez sędziów, reprezentujących wszystkie sądy i wszystkich sędziów. Teraz będziemy mieć organ, gdzie zasiadają co prawda sędziowie, ale wybierani przez polityków - ocenił Markiewicz.
Dodał, że nowi członkowie KRS będą reprezentować Ministerstwo Sprawiedliwości i "ciężko oczekiwać, że osoby, które w taki czy inny sposób są zależne od ministra sprawiedliwości będą broniły wolnych sądów przed ministrem sprawiedliwości”.
- Jestem zbudowany, że na 10 tysięcy sędziów jedynie 18 osób zdecydowało się zrobić swoisty skok na Krajową Radę Sądownictwa, na organ konstytucyjny. To pokazuje, że te 30 lat wolnej Polski - jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości - rzeczywiście dało dużo dobrego. Tym jestem zbudowany i to jest moja wiara w przyszłość, niezależnie od tego jakie ustawy zostaną uchwalone, jakie kroki zostaną poczynione wobec sędziów, którzy będą orzekali zgodnie z własnym sumieniem i z prawem - podkreślił.
Markiewicz: te wybory z wolnym KRS-em mają niewiele wspólnego
Markiewicz przypomniał słowa prezydenta Dudy, który przedstawiając projekt ustawy o KRS mówił o tym, "jak bardzo to jest projekt transparentny, jak to zasada transparentności ma dominować, jeżeli chodzi o wybór do Krajowej Rady Sądownictwa" - mówił sędzia. - A tymczasem mamy utajnione listy, nie wiadomo kto na kogo głosował. Dzisiaj dowiedzieliśmy się od jednego z kandydatów, że popierał innych współkandydatów, ale dokładnie nie wie kogo popierał. Jeżeli chodzi o dorobek tych sędziów - trudno mi się na ten temat wypowiadać - ale nie jest to taki dorobek, mówiąc kolokwialnie, który rzuca na kolana. To nie są sędziowie, którzy cieszą się wielkim autorytetem w środowisku sędziowskim - mówił Markiewicz.
- Dzisiaj mieliśmy uchwały różnych sędziów zarówno w Warszawie, ale także w Łodzi, Poznaniu, gdzie sędziowie mówią: "nie", te osoby nie są naszymi reprezentantami. Oni nie reprezentują tych sędziów z tych obszarów, z których pochodzą. To jest rzecz znamienna - zwrócił uwagę sędzia.
Prezes stowarzyszenia Iustitia przypomniał również opinię rzecznika praw obywatelskich, który w wystąpieniu do marszałka Sejmu i ministra sprawiedliwości podkreślał, "że w Konstytucji wyraźnie jest napisane, że sędziowie w KRS mają reprezentować wszystkie sądy" - mówił Markiewicz.
- My po raz pierwszy będziemy mieć sytuację taką, że sędziowie Sądu Najwyższego nie będą reprezentowani w Krajowej Radzie Sądownictwa. Żaden z kandydatów nie jest też z sądów apelacyjnych. Jest to więc sytuacja bardzo przykra, że tacy sędziowie zgodzili się brać w takim przedsięwzięciu, w które formalnie nazywa się oczywiście wyborami do Krajowej Rady Sądownictwa, ale z wolnym KRS-em nie ma wiele wspólnego - powiedział.
Markiewicz: standardy znane od czasów starożytnych od dwóch lat przestały obowiązywać
Markiewicz został poproszony o komentarz do sytuacji prawnej wokół znowelizowanej ustawy o IPN. Prowadzący program przypomniał, że 2 lutego br., prezes Trybunału Konstytucyjnego nawiązując do nowelizacji ustawy o IPN podczas spotkania z zagranicznymi dziennikarzami, powiedziała, że "to, co się dzieje, nie jest przeciwko czemukolwiek, ale jest za upamiętnieniem tych wszystkich polskich ofiar, które straciły życie i poniosły olbrzymie straty związane ze swoim byciem jako ludzie".
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że każda publiczna wypowiedź sędziego na temat czegoś co jest związane ze sprawą - w tym wypadku na temat ustawy, która jest przedmiotem działań Trybunału Konstytucyjnego, jej oceny - powinna skutkować oczywiście wyłączeniem takiej osoby - ocenił Markiewicz stanowisko Julii Przyłębskiej.
- Już mamy przykre doświadczenie, kiedy tak zwani sędziowie dublerzy orzekali we własnej sprawie i nie było żadnego problemu. Te standardy, które są znane od czasów starożytnego Rzymu, od dwóch lat przestały obowiązywać. Te przykłady, które podawalibyśmy jako patologiczne na zajęciach ze studentami kilka lat temu, w chwili obecnej zaczynają żyć w życiu publicznym jeżeli chodzi o ten tak zwany nowy dorobek trybunalski, czy nie daj Boże w przyszłości sądów powszechnych czy Sądu Najwyższego - powiedział Markiewicz. Jego zdaniem "to pokazuje jak mogą działać w przyszłości sądy i oby tak nie było".
Autor: tmw/AG / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24