Dalszy ciąg problemów lobbysty Marka D. Biznesmen starał się na Litwie o fałszywy paszport, dowód osobisty i prawo jazdy. Wszystko to, by móc uciec z Polski, ustaliła katowicka prokuratura. O sprawie pisze sobotnia "Rzeczpospolita".
– Oskarżyliśmy D. o pomocnictwo w uzyskaniu fałszywych dokumentów. Naszym zdaniem chciał je wykorzystać do wyjazdu z kraju – mówi "Rzeczpospolitej" Leszek Goławski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Grozi mu za to do pięciu lat więzienia.
Akt oskarżenia przeciw Markowi D. trafił do Sądu Rejonowego w Olsztynie. Tam zarzuty usłyszał Tomasz K., były poseł KPN i AWS, znajomy lobbysty, który miał być bezpośrednio zaangażowany w załatwienie lewych dokumentów.
Oskarżyliśmy D. o pomocnictwo w uzyskaniu fałszywych dokumentów. Naszym zdaniem chciał je wykorzystać do wyjazdu z kraju. Leszek Goławski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach
Chciał uciec
Marek D., oskarżony przez katowicką prokuraturę m.in. o pranie brudnych pieniędzy i sąd w Pabianicach o korupcję, dostał w 2008 r. zakaz opuszczenia kraju.
Niedługo później funkcjonariusze ABW ustalili, że na Litwie mają być wystawione fałszywe dokumenty na nazwisko obywatela tego kraju, w których miały znaleźć się zdjęcia lobbysty D. W sierpniu 2008 r. zatrzymano koło Olsztyna wracającego z Litwy Tomasza K.
W jego samochodzie znaleziono fałszywy dowód, prawo jazdy i paszport. – Dokumenty były ukryte w skrzynce z bezpiecznikami – powiedział "Rz" Goławski. Na zdjęciach był Marek D., ale z litewskim nazwiskiem. – Na Litwie osoba o takich personaliach nie istnieje. A numer PESEL podany w papierach należy do kogoś zupełnie innego – mówi informator gazety.
Drukarnia na Litwie
Tego samego dnia ABW zatrzymała biznesmena w sopockiej restauracji.
Litwini dotarli tymczasem do producenta fałszywek, Luaya D. - Libańczyk z rosyjskim obywatelstwem mieszkający na Litwie. Przeszukano jego dom i przesłuchano go.
Mężczyzna zeznał, że w 2008 r. przez znajomego dostał informację, że "ktoś z Polski" potrzebuje lewych papierów. Podjął się ich załatwienia i w Wilnie, koło centrum handlowego, spotkał się z Tomaszem K. - pisze "Rzeczpospolita".
– To wtedy K. przekazał mi zdjęcia swojego kolegi, mówiąc, że potrzebne mu są papiery na fałszywe nazwisko – wynika z zeznań Luaya D., który twierdził, że zlecenia w końcu nie zrealizował.
Moja wina
Kolega lobbysty przyznał się do kupna dokumentów, ale winę wziął na siebie. – Marek D. nic o tym nie wiedział, to była wyłącznie moja inicjatywa – wyjaśniał K. w śledztwie zaprzeczając, jakoby pieniądze na fałszywki, dostał od D. Podobnie miało być z fotografiami, które miał uzyskać bez wiedzy lobbysty. Fałszywe papiery ostatecznie zamierzał zakopać, mówił.
Oskarżenie Marka D. to nieporozumienie (...) Tak jak ostatnio zostały umorzone dwie sprawy, w których miał zarzuty: dotyczące posiadania narkotyków i posiadania broni. Jacek Gutkowski, adwokat lobbysty
– Skontaktowałem się z Luayem D., a on załatwił na moją prośbę fałszywe prawo jazdy, dowód i paszport. Zapłaciłem mu 13 tys. euro – wyjaśniał.
Śledczy nie wierzą jednak K., który nie mógł mieć tak wysokiej sumy na "usługę" fałszerza. Uważają, że 13 tys. euro i zdjęcia dał mu Marek D. – W litewskim mieszkaniu Luaya D. znaleziono opakowanie po zdjęciach z adresem zakładu fotograficznego, który znajduje się blisko miejsca zamieszkania lobbysty – powiedzieli gazecie śledczy.
I tak umorzą...
– Oskarżenie Marka D. to nieporozumienie. Z materiału dowodowego wynika, że mój klient nie ma z tym nic wspólnego – podkreśla Jacek Gutkowski, adwokat lobbysty.
Jego zdaniem, i tak wszystkie sprawy przeciwko lobbyście zostaną umorzone.
– Tak jak ostatnio zostały umorzone dwie sprawy, w których miał zarzuty: dotyczące posiadania narkotyków i posiadania broni – powiedział "Rz".
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24