Kazimierz Marcinkiewicz nie wraca do krajowej polityki. W TVN24 mówi, że zostaje w Londynie. Najprawdopodobniej nie w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju - na to zapewne nie zgodzi się prezes NBP - to w innej "dość dużej instytucji finansowej". - Jestem bliski podpisania kontraktu - mówi w TVN24. Nazwy nie zdradza.
Kazimierz Marcinkiewicz, przyznał że na razie nie wraca do Polski i zostaje w Londynie gdzie dalej będzie pracował w "dużej instytucji finansowej". Mało jednak prawdopodobne by pozostał w EBOiR. – Szykujemy się do rocznego spotkania w Kijowie, takiego podsumowania, będzie wybór nowego prezesa, zostaną podjęte decyzje o przyszłości banku. Myślę, że na tym skończę swoją misję – dodał Marcinkiewicz. Były premier przyznał, że nie rozmawiał jeszcze z prezesem NBP Sławomirem Skrzypkiem, ale nie spodziewa się zgody na przedłużenie pracy w banku.
- Nie mogę jeszcze powiedzieć co będę robił w czerwcu, ale na pewno nadal będę pracował w Londynie, w dość dużej instytucji finansowej – stwierdził.
Platforma naturalnym wyborem
Były premier przyznał, że jego ewentualny akces do Platformy Obywatelskiej, byłby naturalnym krokiem. - Kroki, które czynię układają się w pewną całość. Mam na myśli poparcie Donalda Tuska i tego rządu, a także moją pomoc dla nich. To są nieustające spotkania z premierem i ministrem finansów. Widujemy się praktycznie co miesiąc. Następny krok, jeśli wrócę do polityki, jest więc do przewidzenia – dodał.
Drink, a nawet szampan
Kazimierz Marcinkiewicz zdradził, że za zwycięstwo nowowybranego burmistrza Londynu Boris Johnsona, wypił nie tylko drinka ale i szampana. - Poznaliśmy się, rozmawialiśmy, a ja na 10 dni przed wyborami poparłem publicznie jego kandydaturę. Myślę, że był najpoważniejszym kandydatem, a pod jego rządami Londyn ma największa szansę na rozwój, a to jest przecież także dla mieszkających tam Polaków – mówił Marcinkiewicz.
Były premier podkreślił, że kampania w Londynie była bardzo ciekawa i że po raz pierwszy w historii kandydaci zwrócili się bezpośrednio do Polaków. Do udziału w wyborach zarejestrowało się 80 tys. Polaków. – Myślę, że około 1/3 z nich wzięła udział w wyborach i, że większość z nich głosowała na Johnsona – ocenił Marcinkiewicz. Były premier z dystansem podszedł do kontrowersyjnych wypowiedzi nowo wybranego burmistrza Londynu na temat homoseksualistów. - Boris Johnson jest człowiekiem bardzo żartobliwym, i ma dość nietypowe poczucie humoru – tłumaczył Marcinkiewicz.
Orędzie bardzo dobre
Były premier bardzo pozytywnie ocenił piątkowe orędzie Donalda Tuska. Nie chciał jednak ocenić czy pod względem PR było lepsze od jego wystąpień. – Nie robię takich porównań. Ale na pewno orędzie było bardzo interesujące, takie świąteczne i zarazem majowe. Poruszyło bardzo ważne problemy - sprawy ludzi starszych, którzy ciągle mogą budować Polskę, i ludzi młodych. Podobał mi się też ton wystąpienia i atmosfera współpracy. To bardzo ważny element w polskiej polityce, bo ta jest ciągle bardzo ostra – dodał Marcinkiewicz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24