- Dla mnie jest to oczywiste, że Putinowi nie chodzi tylko o Krym - ocenił w "Faktach po Faktach" Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier ocenił, że koszty finansowe i wizerunkowe, jakie w wyniku swych działań na Krymie poniosła Rosja są zbyt duże, by mogło chodzić jedynie o półwysep. - To byłaby jakaś głupota, parodia - podkreślił.
Po aneksji Krymu przez Rosję nie ustają obawy, że Rosja zdecyduje się na zastosowanie "wariantu krymskiego" również na terenach wschodniej Ukrainy.
Kazimierz Marcinkiewicz ocenił w "Faktach po Faktach" jako realne zagrożenie, że Rosja nie zadowoli się jedynie Półwyspem Krymskim.
- Koszty, jakie Putin poniósł, finansowe i wizerunkowe, są tak duże, że gdyby to miało chodzić tylko o Krym, byłaby to jakaś głupota, jakaś parodia - podkreślił były premier.
Na Krymie nie koniec?
Marcinkiewicz powiedział, że choć na razie może się wydawać, iż Putin "nie przejmuje się" sankcjami nałożonymi przez państwa zachodnie, w dłuższej perspektywie odczuje ich efekty.
- Trudno jest żyć w globalnym świecie i być kompletnie izolowanym - zaznaczył.
Były premier stwierdził, że Ukraina jest w trudnej sytuacji: - Spodziewam się, że na tym nie koniec - dodał.
- Będziemy mieli do czynienia albo z rzeczywistą zimną wojną i różnymi akcjami na terenie Ukrainy, albo będziemy mieli do czynienia z czymś dalej idącym, tzn. wkroczeniem - prognozował Marcinkiewicz. Dodał, że Rosjanie mogą chcieć powtórzyć "wariant krymski" również w mołdawskim Naddniestrzu.
- To pokaże, że w ten sposób Rosja będzie zataczała pewien krąg wokół Ukrainy (...) W moim przekonaniu takie ruchy będą następowały - dodał.
"Rosjanie czują wreszcie siłę"
Marcinkiewicz nie miał wątpliwości, że przekaz Władimira Putina skierowany jest przede wszystkim na wewnętrzny, rosyjski użytek. - Myślę, że Rosjanie siedzieli przed telewizorami i cieszyli się z tego, że mają takiego dowódcę - powiedział, odnosząc się do piątkowej ceremonii z okazji mianowania na nowe stanowiska kadr dowódczych rosyjskiego wojska.
- Oni czują wreszcie siłę, za którą tęsknią, wielką Rosję - ocenił były premier. - To jest zdumiewające, jak można takim tanim PR-em ogłupiać - stwierdził.
Ukraina "musi zaczynać od zera"
Marcinkiewicz skomentował również oświadczenie, jakie wydał w piątek Wiktor Janukowycz. Odsunięty od władzy prezydent Ukrainy wezwał, by mieszkańcy tego kraju domagali się od władz referendów, które miałyby dotyczyć ustalenia "statusu każdego regionu".
- To pokazuje bardzo wyraźnie drogę, kierunek myślenia rosyjskiego o Ukrainie - ocenił były premier.
Jak dodał, "trudno byłoby im zabrać całą Ukrainą", w związku z czym pojawiło się "myślenie o tym, że może by się udało namówić któreś regiony na podążenie drogą krymską".
Były premier ostro skrytykował rządzących Ukrainą przez ostatnie lata i podkreślił, że teraz kraj ten "musi zaczynać od zera". Jak zaznaczył Marcinkiewicz, za ukraińskie problemy winy nie ponosi jedynie Wiktor Janukowycz. - Mamy do czynienia z krajem, który był okradany przez wszystkich rządzących do tej pory - powiedział.
Kto będzie rządził Ukrainą?
25 maja na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie.
W opinii Marcinkiewicza Ukraińcy nie zdecydują się na to, by na fotelu prezydenta zasiadł ktoś, kto rządził już kiedyś krajem. - W moim przekonaniu jest to niemożliwe, bo Ukraińcy już politykom nie wierzą - podkreślił.
Jako obiecującą ocenił natomiast kandydaturę Witalija Kliczki: - Jest człowiekiem niezależnym (...) Może być tym prezydentem, który będzie zbliżał do świata zachodniego i pilnował tych spraw, żeby nikt już nie kradł - powiedział.
Innym korzystnym dla Ukrainy rozwiązaniem byłby, w ocenie Marcinkiewicza, wybór na prezydenta któregoś z oligarchów. - Tak, żeby nie chowali się za kolejnymi politykami, tylko żeby jeden z nich stanął do wyborów, wygrał je i przewodził Ukrainie - ocenił.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24