- Inwestorzy wycofują pieniądze z Polski, bo boją się Jarosława Kaczyńskiego. Bali się również 10 lat temu. Miałem wówczas z nimi liczne spotkania - powiedział w "Kropce nad i" były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Marcinkiewicz odniósł się do najnowszego sondażu TNS Polska, z którego wynika, że w wyborach na PiS głosowałoby 40 proc. ankietowanych. Drugie miejsce zajęłaby PO (17 proc.), na kolejnych miejscach, z 9-procentowym poparciem, znalazłyby się Nowoczesna i Kukiz'15.
Jak powiedział były premier, wynik PiS go nie poraża. Jego zdaniem, takie poparcie z wyborów parlamentarnych będzie się utrzymywało do końca roku.
W kolejnym roku - jak ocenił - za rządów PiS dojdzie do opóźnienia wzrostu gospodarczego. - Nie będzie 3,9 proc. (wzrostu gospodarczego - red.) tak, jak zapowiada minister Szałamacha (szef resortu finansów - red.). Widać już bardzo wyraźnie, że gospodarka będzie miała problemy - dodał.
Zwrócił uwagę, że inwestorzy wycofują pieniądze i inwestycje z Polski. - Brak inwestycji to brak stałego wzrostu gospodarczego - dodał.
Jego zdaniem inwestorzy się wycofują, bo boją się prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Dodał, że bali się również 10 lat temu. Jak mówił Marcinkiewicz, wówczas miał liczne spotkania z inwestorami m.in. w Londynie, Davos, na których mówił im, czego mogą się spodziewać. - Mówiłem, że będę bronił polskiej racji stanu, ale dla inwestorów jest najważniejsze wiedzieć, co będzie się działo - dodał.
"Jest lista spółek w PiS"
- W Polsce można uchwalić każdą ustawę, dlatego, że nie ma Trybunału Konstytucyjnego, który określi czy ta ustawa jest zgodna, czy nie z konstytucją. Inwestorzy o tym doskonale wiedzą - podkreślił Marcinkiewicz. Jak powiedział, "inwestorzy widzą, że jest przygotowywane prawo, po to, żeby prokurator mógł przejmować spółkę". - Jest lista spółek w PiS-ie, które będą przejmowane w myśl tej ustawy - dodał.
Mówił, że PiS szykuje kolejne zmiany w kolejnych ustawach, które będą miały wpływ na to, że spadną nasze ratingi. - Myślę, że jeszcze w tym roku będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją. Jeśli będziemy mieli z nią do czynienia, to oczywiście spłata długu będzie dużo trudniejsza, pieniądz będzie dużo droższy. To uderzy w budżet państwa i polską gospodarkę - ocenił były premier.
"PiS jest uzurpatorem Polski"
Mówił również o katastrofie smoleńskiej i sporze wokół miejsca postawienia pomników upamiętniających jej ofiary. Podkreślił, że Jarosław Kaczyński i PiS wykorzystują tę tragedię do celów politycznych. - Miesięcznice są organizowane nie nad grobem Lecha Kaczyńskiego czy nad grobami innych osób, tylko są organizowane pod Pałacem Prezydenckim. To jest tylko i wyłącznie polityczna manifestacja - dodał. Jego zdaniem, pomniki staną w miejscach wskazanych przez prezesa PiS. - Oni (PiS) działają bez żadnych hamulców. Są uzurpatorami Polski. Przejęli w Polsce wszystko i nie przejmują się żadnym prawem, żadną konstytucją - ocenił Marcinkiewicz. Doprecyzował, że jego zdaniem "PiS uzurpuje sobie prawo do tego, że może zmieniać Polskę bardziej, niż pozwala na to konstytucja". Marcinkiewicz przyznaje, że powinien stanąć pomnik upamiętniający wszystkie ofiary katastrofy, ale nie rozumie, dlaczego miałyby powstać dwa. Odniósł się również do decyzji szefa MON Antoniego Macierewicza o odczytywaniu apelu smoleńskiego podczas każdej uroczystości z udziałem wojska. - Oni w nosie mają Polskę. Dla nich historia zaczęła się 10 kwietnia. Oni mają Smoleńsk i wszystko, co było przed Smoleńskiem to jest jedna Polska, wszystko, co po Smoleńsku, to jest druga Polska. I ta Polska jest najważniejsza - ocenił. Dodał, że nie liczą się ci, którzy ginęli za Polskę wcześniej.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM:
Autor: js/kk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24