- To pierwszy przypadek posła, chyba od XVIII wieku, od Targowicy, który ucieka pod opiekę obcego rządu, bo mu się własny rząd nie podoba - zauważył w "Kropce nad i" w TVN24 marszałek Sejmu Szymon Hołownia, komentując działania Marcina Romanowskiego. Poseł PiS ma prokuratorskie zarzuty i ścigany jest nakazem aresztowania, ale ukrywa się na Węgrzech. Hołownia zapewniał, że odkąd Romanowski "zrzekł się swojego wynagrodzenia, nie dostaje pieniędzy". - A diety nie będzie dostawał, bo nie pełni swoich obowiązków na terytorium Rzeczypospolitej - dodał.
Lider Polski 2050 i marszałek Sejmu Szymon Hołownia mówił w "Kropce nad i" w TVN24 o sprawie Marcina Romanowskiego. Były wiceminister sprawiedliwości, a obecnie poseł PiS ukrywa się na Węgrzech, choć jest ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. W śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości prokuratura zarzuca mu popełnienie szeregu przestępstw.
Tymczasem PiS zgłosił Romanowskiego na członka delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Marszałek Sejmu nie podpisał jednak pełnomocnictwa w tej sprawie, nie zgadzając się na kandydaturę posła.
Romanowski "nie dostaje pieniędzy"
- Myślę, że oni (politycy PiS - red.) go bardzo nie lubią, dlatego że jeżeli on by został przedstawicielem do Rady Europy, to musiałby z Węgier wyjechać. Bo przecież musiałby jechać na sesję. A wszędzie poza Węgrami go zamkną. Więc czy oni naprawdę aż tak źle życzą swojemu koledze? - pytał w TVN24 Hołownia.
Ocenił przy tym, że "to naprawdę jest niepoważne oczekiwanie". - Oczywiście podpisałem tak zwane credentials (pełnomocnictwa, referencje - red.) wszystkim, również tym, których PiS zgłosił (oprócz Romanowskiego - red.). Ale nie będę ich podpisywał, i napisałem o tym do pana przewodniczącego (klubu PiS Mariusza) Błaszczaka, komuś, kto de facto dopuścił się zdrady i zrezygnował z pełnienia mandatu - podkreślił.
Na uwagę, że Romanowski dostaje pieniądze za bycie posłem, odparł, że "już nie dostaje". - Odkąd się zrzekł swojego wynagrodzenia, nie dostaje pieniędzy. A diety nie będzie dostawał, bo nie pełni swoich obowiązków na terytorium Rzeczypospolitej. Sprawa jest prosta i zamknięta - podkreślił.
"To jest po prostu zdrada"
Hołownia mówił też, że "to jest pierwszy przypadek posła, chyba od XVIII wieku, od Targowicy, który ucieka pod opiekę obcego rządu, bo mu się jego własny rząd nie podoba". - To jest po prostu zdrada - ocenił.
- On się ma stosować do przepisów prawa, tak jak każdy Kowalski w tym kraju, a on się teraz stawia w zupełnie innym miejscu - dodał.
Dopytywany, czy nie dziwi go postawa prezydenta Andrzeja Dudy, który nie skrytykował posła PiS, Hołownia odparł: - Jeśli chodzi o (...) opinie pana prezydenta i Prawa i Sprawiedliwości, to stosuję prostą zasadę: nie oczekując, nigdy się nie zawiodłem.
- Nie oczekiwałem, że pan prezydent zajmie jakieś stanowisko i miałem rację - dodał.
Hołownia "jutro" rusza w Polskę
Hołownia - który jest kandydatem w wyborach prezydenckich - zapowiedział w TVN24, że "jutro" rusza w Polskę. - To będzie długa kampania, ale cieszę się z tego - powiedział. - Mamy już cały plan kampanii rozpisany, bardzo szczegółowo. Natomiast będę też pracował w Sejmie, bo do tego zostałem powołany - zastrzegł.
Na pytanie, czy będzie godził pracę jako marszałek z podróżami, odpowiedział, że "tak, dopóki to będzie możliwe". - Bo pewnie będzie taki moment, że trzeba będzie wziąć urlop - przyznał.
Pytany, skąd weźmie środki na kampanię, przekazał, że "przede wszystkim będzie apelował o wsparcie do tych, którzy wierzą w to, że w Polsce jest potrzebny taki właśnie niezależny prezydent". - Ale też, jak rozumiem, wesprze mnie partia Polska 2050, wpłacając na fundusz wyborczy - powiedział. Odnosząc się do tego, czy PSL przekaże jakieś środki, ocenił, że "też może dać". - Natomiast nie stawiamy tej sprawy na ostrzu noża - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24