Polscy posłowie oswajają się z XXI wiekiem. Do rąk wybrańców narodu trafiły tablety, które mają zastąpić dotychczas masowo drukowane na papierze dokumenty. Jak zapewnia marszałek Ewa Kopacz, nie jest to kosztowny wydatek na zbędne luksusy. 1,5 miliona złotych wydanych na tablety ma się zwrócić podczas tej kadencji Sejmu dzięki rezygnacji z drukowania ton dokumentów, które od teraz będą dostępne w wersji cyfrowej.
Póki co przymusowe przejście z tradycyjnego papieru na nowoczesne urządzenia przysparza bólu głowy niektórym posłom. Wszyscy odbywają stosowne szkolenia, ale przyzwyczajenie się nie wszystkim przychodzi łatwo i nie wszyscy są ze zmian zadowoleni.
- Powiem szczerze, nie jestem uszczęśliwiona - mówi posłanka PiS Jolanta Szczypińska, która jak sama mówi, do tej pory korzystała z laptopa oraz smartfona i myślała, że to wystarczy. - Musimy się tego nauczyć i z tego korzystać. Takie czasy są - dodaje jednak posłanka.
Nawyki kontra zmiany
Służbowe tablety są w zamyśle kancelarii Sejmu tamą dla zalewu ton różnego rodzaju dokumentów, drukowanych dla posłów. Zamiast dostawać je w wersji papierowej, zostaną one im przysłane w wersji elektronicznej i łatwej do przeglądania. - To nie jest prezent, to jest narzędzie pracy - mówi Kopacz i dodaje, że urządzenia nie będą własnością polityków i po utracie mandatu będą musieli je zdać.
Marszałek Sejmu tłumaczy, że koszt zakupu 500 iPadów wynoszący 1,5 miliona złotych, zwróci się w ciągu czteroletniej kadencji dzięki zaoszczędzeniu 1,6 miliona na papierze. Na dodatek Sejm stanie się bardziej ekologiczny, ponieważ nie będzie zużywał drzew do drukowania morza różnego rodzaju dokumentów, które powinien przeczytać poseł.
Specjalna aplikacja pozwalająca na ściąganie plików z sejmowych serwerów na tablety jeszcze nie działa. Ma ruszyć w ciągu dwóch tygodni. Do tego czasu posłowie będą mogli posługiwać się starymi metodami. Z tego jest zadowolony Eugeniusz Kłopotek. - I co? Ja mam teraz ślęczeć nad tym małym obrazkiem i tam to wszystko czytać? Głowa boli, wzrok się psuje, a trzeba oszczędzać. Ja wolę papier - mówi poseł PSL. Niedługo za stary nawyk drukowania dokumentów będzie musiał płacić z własnej kieszeni.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24