- Detektyw Krzysztof Rutkowski przyczynił się do wyłudzenia ode mnie miliona złotych. Mam na to dowód - zeznał przed komisją śledczą powołaną do zbadania sprawy Krzysztofa Olewnika jego ojciec Włodzimierz. Dowodem ma być zasłyszana przez niego rozmowa Rutkowskiego z pracownikiem.
Z rozmowy tej miało wynikać, że detektyw wiedział o wyłudzaniu pieniędzy.
Rutkowski pozywa Olewnika
Krzysztof Rutkowski te zarzuty odpiera. W czwartek oświadczył, że podał do sądu Włodzimierza Olewnika za zarzut, jakoby poza fakturą wziął od niego pieniądze w kwocie ponad miliona zł. Detektyw twierdzi, że od Olewników przyjął jedynie 20 tys. zł (mówił o tym przed komisją).
Za zniesławienie za pośrednictwem mediów grozi do dwóch lat więzienia.
- Uważam, że jeżeli pan Olewnik miał jakiekolwiek dowody, on powinien wnieść przeciwko mnie akt oskarżenia do sądu, a nie ja przeciwko niemu. W związku z powyższym ja w tym momencie nie mogłem nic innego zrobić, jak złożyć akt oskarżenia, ponieważ moja bierność doprowadziłaby niestety do potwierdzenia niejako czy też zaakceptowania tego, co mówi pan Olewnik - wyjaśnił detektyw.
Olewnik: mam dowody
Olewnik z kolei zapewniał, że o wynik procesu jest spokojny. W czasie przesłuchania oświadczył, że jest gotów przedłożyć posłom te dowody, ale na jawnym posiedzeniu nie chciał mówić o szczegółach. - Ja znam wartość złożonej przed komisją przysięgi, że będę mówił prawdę. Gdy mówię, że Rutkowski wyłudził pieniądze, to chodzi mi o to, że przyczynił się do ich wyłudzenia przez współpracę z Andrzejem K., który ode mnie te pieniądze wziął i został za to prawomocnie skazany na 3 lata więzienia - zeznał w piątek ojciec zamordowanego Krzysztofa Olewnika.
Jak dodał, wszystkie zarzuty Rutkowskiego pod adresem rodziny Olewników, a także to, co mówił on przed komisją śledczą na temat rzekomych podejrzanych kontaktów Krzysztofa Olewnika, to "pomówienia". - Ja, jak i mój bestialsko zamordowany syn zostaliśmy obrzuceni błotem. Ja tylko za to, że byłem gotów oddać wszystko za uwolnienie mojego dziecka, a mój zamordowany syn za to, że nie może odpowiedzieć, bo nie żyje. Nie może się bronić - mówił.
"Nie było pracy, były pieniądze"
Ojciec Krzysztofa Olewnika mówił też, że ludzie Rutkowskiego - wbrew temu, o czym opowiadał detektyw - nie przywieźli ze sobą żadnego "poważnego sprzętu" - nawet samochód, którym przyjechali, zepsuł się i stał na podwórku Olewników. - Dziś patrząc na pracę ekipy Rutkowskiego mogę powiedzieć, że tej pracy nie było, ale były płacone realne pieniądze - ocenił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24