|

Pomidory kontra hit, czyli spór o prawa do "Malinowego króla"

Pomidory z takim znakiem można spotkać w wielu dyskontach
Pomidory z takim znakiem można spotkać w wielu dyskontach
Źródło: Stowarzyszenie Malinowy Król

Stowarzyszenie zrzeszające producentów pomidorów zastrzegło w urzędzie patentowym nazwę "Malinowy król". Twierdzi, że nie ma ona nic wspólnego z tytułem znanej piosenki. Autor jej tekstu Marek Dutkiewicz jest jednak innego zdania. Prawdopodobnie sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd.

Artykuł dostępny w subskrypcji

- Wszystko zaczęło się dwa lata temu. Spacerując po Warszawie, zauważyłem wielkie billboardy z pomidorami oznaczonymi tytułem napisanego przeze ze mnie tekstu piosenki. Później znajomi, którzy również zauważyli billboardy, zaczęli wysyłać zdjęcia i gratulować "zarobionych" milionów – mówi Marek Dutkiewicz.

Marek Dutkiewicz jest jednym z najbardziej znanych tekściarzy w Polsce. Napisał słowa do takich przebojów, jak: "Jolka, Jolka pamiętasz" i "Za ostatni grosz" Budki Suflera, "Aleja gwiazd" Zdzisławy Sośnickiej, "Szklana pogoda" Lombardu, "Windą do nieba" zespołu 2 plus 1.

Sądowe batalie

Chodzi o - wykonywany przez Urszulę od 1984 roku - utwór "Malinowy król", do którego muzykę skomponował zmarły przed ponad rokiem Romuald Lipko, lider Budki Suflera. Dutkiewicz jeszcze przed śmiercią Lipki postanowił wspólnie z nim upomnieć się o prawa autorskie.

- Postanowiliśmy z Romualdem, że trzeba podjąć walkę. Tak samo uważa zresztą wdowa po nim Dorota Mazurkiewicz–Lipko, która teraz toczy wspólnie ze mną sądowe batalie. Chociaż wiadomo, że takie sprawy nie są proste. Na przykład autorka tekstu do piosenki "Wsiąść do pociągu byle jakiego" Magda Czapińska wygrała przed sądem z PKP Intercity po bodaj pięciu latach walki – podkreśla tekściarz, przypominając spór sądowy dotyczący kampanii, którą kolej prowadziła pod hasłem "Wsiądź do pociągu byle jakiego albo... do mojego". Zgodnie wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który zapadł w listopadzie 2020 roku, PKP Intercity zapłaciły Czapińskiej ponad 100 tys. zł tytułem m.in. zadośćuczynienia i odszkodowania.

Dutkiewicz zamówił u prof. Jerzego Bralczyka ekspertyzę, z której wynika, że jest wysoce prawdopodobne, iż dla wielu użytkowników języka polskiego połączenie słów "malinowy" i "król" nie jest przypadkowe. Bo to cytat ze znanego przeboju. Profesor Bralczyk udowadniał też w swojej opinii, że tytuł "Malinowy król" ma wartość reklamową. Tę opinię Marek Dutkiewicz będzie mógł przedstawić np. w sądzie, choć sąd będzie mógł też powołać innych biegłych.

- Sądzę, że gdyby nie piosenka, to stowarzyszenie zrzeszające producentów pomidorów nie wyłożyłoby pieniędzy na tak szeroko zakrojoną akcję reklamową. Nie mówię tylko o billboardach. Naklejki z napisem "Malinowy król" można spotkać na pomidorach w wielu dyskontach spożywczych. Nie wierzę, że stowarzyszenie nie miało świadomości, iż używa tytułu znanego przeboju – mówi Dutkiewicz. 

Wspomina, że jakiś czas temu zgłosiła się do niego firma, która chciała wykorzystać do kampanii reklamowej tytuł piosenki "Podaruj mi trochę słońca".

- Ustaliliśmy z kompozytorem stawkę, podpisaliśmy umowę i nie było problemu. Tak to powinno wyglądać. A w przypadku "Malinowego króla" nikt nawet nie spytał – podkreśla twórca.

"Dutkiewicz", a nie "Dudkiewicz"

We wrześniu 2004 roku złożył w Urzędzie Patentowym w Warszawie wniosek o rejestrację nazwy "Malinowy król" jako "znaku towarowego słownego", który mógłby być wykorzystywany w reklamie prasowej, radiowej, telewizyjnej i internetowej. Oraz na wszelkiego rodzaju nośnikach – w tym na plakatach, billboardach, ulotkach, w katalogach, broszurach, nalepkach itd.

Do złożenia wniosku namówili go przyjaciele. - Zapewniali mnie o potencjale reklamowym tego tytułu. Jak się okazało – mieli rację! – mówi.

Po trzech latach urząd wysłał do niego prośbę o uzupełnienie braków formalnych, których dopatrzono się we wniosku. Tekściarz zmienił akurat miejsce zamieszkania. Cały czas odbierał jednak korespondencję pod starym adresem. Przesyłki, choć był to list polecony za potwierdzeniem odbioru, jednak nie otrzymał. Po latach okazało się, że odbiór pokwitował bliżej nieokreślony "Dudkiewicz", robiąc przy tym literówkę w nazwisku. 

- Pan Marek nic o tym nie wiedział. Siłą rzeczy nie mógł uzupełnić braków formalnych. Urząd Patentowy umorzył więc postępowanie – mówi Jacek Nieszpaur z kancelarii KNC Legal Nieszpaur Czyżewski, która reprezentuje Marka Dutkiewicza. 

W 2019 roku do Urzędu Patentowego znów wpłynął wniosek o rejestrację znaku towarowego słownego "Malinowy Król". Tym razem petentem nie był jednak Marek Dutkiewicz, ale stowarzyszenie z Międzyrzeca Podlaskiego zrzeszające producentów pomidorów. "Malinowym królem" chciano nazwać pomidory malinowe odmiany Tomimaru Muchoo. Tak jak 15 lat wcześniej wniosek Marka Dutkiewicza, ten wniosek również dotyczył wykorzystania tego znaku w reklamie.

Urząd jeszcze w tym samym roku wydał zgodę. Stąd też w Warszawie pojawiły się billboardy, które zauważył Marek Dutkiewicz, a na półkach sklepowych zaczęły pojawiać się pomidory z naklejkami "Malinowy Król".

pomidory Malinowy król
Stowarzyszenie Malinowy Król zrzesza producentów z całej Polski
Źródło: Stowarzyszenie Malinowy Król

"Nie dostaliśmy korespondencji zwrotnej"

- Nie stałoby się tak, gdyby w 2007 roku w urzędzie patentowym ktoś zorientował się, że to nie Marek Dutkiewicz odebrał pismo – komentuje Jacek Nieszpaur.

Jak tłumaczy rzecznik Urzędu Patentowego Adam Taukert, urzędnicy dostali z poczty potwierdzenie o doręczeniu dokumentu, więc nikt nie wiedział o tym, że autentyczny Dutkiewicz nie odebrał pisma.

- Nie dostaliśmy korespondencji zwrotnej. Uznaliśmy więc, że petent zrezygnował z chęci zastrzegania znaku słownego i umorzyliśmy sprawę – mówi rzecznik.

Na pytanie, dlaczego pismo z prośbą o uzupełnienie braków formalnych zostało wysłane dopiero po trzech latach od złożenia wniosku, odpowiada, że procedura była tak długotrwała, bo należało dopełnić szeregu formalności wymaganych przez obowiązujące wówczas przepisy.

- Obecnie stosowana jest procedura uproszczona, stąd też wniosek złożony przez stowarzyszenie zrzeszające producentów warzyw w marcu 2019 roku został pozytywnie rozpatrzony już w październiku tego samego roku – podkreśla rzecznik.

Decyzja z naruszeniem prawa

Twierdzi, że urząd nie miał podstaw do tego, aby odmówić. - Prawo nie bierze pod uwagę, ile razy piosenka "Malinowy król" była odtwarzana w radio, i czy zna ją większość Polaków. Skoro poprzednie postępowanie, które toczyło się na wniosek pana Dutkiewicza, zostało umorzone, to znak słowny "Malinowy król" nie był przez nasz urząd chroniony. Oczywiście do czasu wydania decyzji z października 2019 roku – wyjaśnia Taukert.

W listopadzie 2020 roku urząd wydał jednak - na wniosek pełnomocnika Marka Dutkiewicza - oświadczenie, z którego wynika, że decyzja o umorzeniu postępowania rozpoczętego w 2004 roku została wydana z naruszeniem prawa.

- Jak stwierdził biegły grafolog, podpis został sfałszowany. Podczas odbioru naszej korespondencji doszło więc do przestępstwa. Nie zmienia to jednak faktu, że decyzja o umorzeniu postępowania jest prawomocna – podkreśla Adam Taukert.

Mecenas Nieszpaur nie rozumie takiego podejścia urzędników.

- Z jednej strony przyznali, że decyzja o umorzeniu postępowania rozpoczętego w 2004 roku była wydana z naruszeniem prawa, a jednocześnie w - rozpoczętym na nasz wniosek - postępowaniu dotyczącym wznowienia procedury, uznali, że doręczenie było skuteczne – twierdzi.

Zaznacza, że nie chodzi nawet o opinię grafologa, z której jasno wynika, że to nie Marek Dutkiewicz złożył podpis.

- Jak ktokolwiek mógłby zrobić literówkę we własnym nazwisku? A nawet jeżeli przyjąć, że podpis złożył dorosły domownik, to w mieszkaniu, o którym mowa, nie przebywał nikt o nazwisku "Dudkiewicz". Do urzędu patentowego trafiła przecież "zwrotka". Urzędnik powinien więc wyłapać, że podpisane jest "Dudkiewicz", a nie Dutkiewicz – uważa prawnik.

Chodzi o pomidory malinowe odmiany Tomimaru Muchoo
Chodzi o pomidory malinowe odmiany Tomimaru Muchoo
Źródło: Stowarzyszenie Malinowy Król

Pomidory świetnie się sprzedają

W imieniu Marka Dutkiewicza oraz spadkobierców po Romualdzie Lipce, zaskarżył decyzję urzędu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie.

- Chodzi o decyzję umarzającą postępowanie, które zostało wznowione na nasz wniosek. Liczymy, że sąd uchyli tę decyzję i procedura rozpoczęta w 2004 roku będzie kontynuowana. Wtedy mój klient będzie miał szansę uzupełnić braki i znak słowny "Malinowy król" zostanie zastrzeżony na jego rzecz. Stowarzyszenie producentów pomidorów nie będzie więc mogło używać tej nazwy bez zgody Marka Dutkiewicza. Jeśli tak się stanie, to planujemy wystąpić do stowarzyszenie o odszkodowanie. Z tego, co wiem, pomidory "Malinowy król" świetnie sprzedają się w dyskontach – zaznacza Jacek Nieszpaur.

Jednocześnie postępowanie toczy się w również w Urzędzie Patentowym.

- Złożyliśmy sprzeciwy od rejestracji nazwy "Malinowy król" na rzecz stowarzyszenia. Tłumaczenie drugiej strony sprowadza się do tego, że to pospolity zwrot, który nie jest powszechnie kojarzony z piosenką. Stowarzyszenie powołuje się na opinię repezentujących je rzeczników patentowych, z której wynika, że taką nazwę nosi na przykład tort malinowy. Tyle że gdyby nie piosenka, to tort tak by się nie nazywał. Urząd zaproponował mediację. Ze strony stowarzyszenia nie ma jednak żadnego odzewu. Również i ta sprawa trafi więc pewnie do sądu. Oczywiście w tym przypadku, już nie WSA, ale sądu cywilnego – podkreśla mecenas.

"Nazwa tortu oraz wielu ciast"

Rafał Zarzecki, prezes Stowarzyszenia Malinowy Król uważa, że roszczenia autorów piosenki są niezrozumiałe i bezpodstawne.

- Wyrażenie "malinowy król" jest powszechnie używane przez Polaków w życiu codziennym. Jako nazwa tortu oraz wielu ciast i deserów na bazie malin. A także jako nazwa wielu innych produktów. Na przykład syropu, wosku zapachowego, drinku, kości do gry, procesora. Słowo "malinowy" wskazuje na kolor, smak lub zapach produktu. A słowo "król" sugeruje jego najwyższą jakość – podkreśla.

To według niego oznacza, że określenie "malinowy król" budzi wśród Polaków wiele różnorodnych skojarzeń, z których zdecydowana większość wiąże się z czymś o smaku, kolorze lub zapachu malinowym.

- Wszystko to sprawia, że nie jest ono kojarzone z konkretną piosenką, jej tytułem i treścią. Ponadto, aby doszło do naruszenia prawa autorskiego, konieczne jest wykorzystanie całego utworu lub jego fragmentu, który samodzielnie posiada cechy utworu, jest przejawem działalności twórczej o indywidualnym charakterze. Powszechnie używane w języku codziennym i handlu wyrażenie "malinowy król" nie ma twórczego i indywidualnego charakteru, a zatem nie zasługuje na ochronę jako utwór – twierdzi prezes Zarzecki.

Pomidory z takim znakiem można spotkać w wielu dyskontach
Pomidory z takim znakiem można spotkać w wielu dyskontach
Źródło: Stowarzyszenie Malinowy Król

ZAiKS: nie jesteśmy stroną

Piosenka "Malinowy król" jest zarejestrowana w Stowarzyszeniu Autorów ZAiKS. Jednak jak mówi jego rzecznik Anna Klimczak, ZAiKS nie jest w tej sprawie stroną.

- Utwór "Malinowy król" jest zarejestrowany w ZAiKS-ie, co oznacza, że licencjonujemy wykorzystanie tego utworu na różnych polach eksploatacji i przekazujemy autorom zainkasowane od użytkowników tantiemy. I tutaj nasza rola się kończy – twierdzi.  

I dodaje: - Jeżeli jednak jakiś podmiot chciałby wykorzystać fragment utworu w swojej działalności marketingowej, to powinien uzyskać zgodę twórcy lub spadkobiercy. Jeśli tego nie zrobi, naraża się na postępowanie sądowe.

W grudniu głośna była też sprawa Tomasza Lipińskiego, który oburzył się, że "Gazeta Wyborcza" wykorzystała zwrot "Jeszcze będzie normalnie" do promocji zimowej prenumeraty. Artysta od lat śpiewa wszak swoją piosenkę "Jeszcze będzie przepięknie" z refrenem: "Jeszcze będzie przepięknie / Jeszcze będzie normalnie".

"Gazeta Wyborcza. Jak to się zręcznie i sprytnie podpięła... bo to przecież tylko takie zdanko, każdy sobie może użyć w reklamie. Normalnie. Jakby ktoś chciał wiedzieć - nie, nie pytali" – napisał muzyk na swoim profilu facebookowym.

Później jednak dodał, że zadzwonił do niego ktoś z GW z "z informacją o zdjęciu tej reklamy, przyznając się jednocześnie do skruchy".

"To krok słuszny i przyjmuję go z satysfakcją, życząc na przyszłość więcej przezorności" – czytamy we wpisie Lipińskiego.

Lipiński: jestem ciekaw finału

- Kampania zimowej oferty prenumeraty cyfrowej "Gazety Wyborczej" została wstrzymana w celu wyjaśnienia wywołanych przez nią wątpliwości. Przy tworzeniu kreacji reklamowych nie mieliśmy intencji odwoływania się do twórczości innych osób, a jedynie niesienia słów otuchy naszym czytelnikom – powiedziała w rozmowie portalem wirtualnemedia.pl Agata Staniszewska, rzeczniczka prasowa Agory, wydawcy "Gazety Wyborczej".

W rozmowie z portalem tvn24.pl muzyk przyznaje, że sprawa nie trafiła do sądu tylko dlatego, że reklama została w miarę szybko zdjęta.

- Jednocześnie mam świadomość, jak trudne są tego typu sprawy. Pozwany zawsze będzie próbował udowodnić, że dana część utworu nie jest w istocie na tyle charakterystyczna i dająca się zidentyfikować, żeby mieć jakiekolwiek zobowiązania wobec twórców. Stąd też jestem bardzo ciekaw, jaki finał będzie miała sprawa "Malinowego króla" – mówi Lipiński.

Czytaj także: