MAK przekaże w poniedziałek Polsce dokumenty nt. remontu kapitalnego TU-154M w 2009 r. - podaje Polska Agencja Prasowa powołując się na źródła zbliżone do MAK. Wiadomo, że tupolew miał remontowane m.in. wszystkie trzy silniki.
Prezydencki TU-154, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem (zginęło 96 osób, w tym para prezydencka), w drugiej połowie 2009 roku przeszedł remont w zakładach remontowo-technicznych Awiakor w rosyjskiej Samarze. Teraz MAK przejął od nich dokumentację. Znajdują się w niej wszystkie naprawy, jakie przeszedł samolot. Dokumentacja, którą w poniedziałek otrzyma akredytowany przy MAK przedstawiciel Polski, płk Edmund Klich, liczy kilka tomów. Nie będzie zawierała książki serwisowej TU-154, która została znaleziona we wraku samolotu.
W czasie zeszłorocznego przeglądu sprawdzono wszystkie systemy Tu-154M, remontowi kapitalnemu poddano trzy silniki, a także zmodernizowano wnętrze maszyny.
Samolot został wyprodukowany w samarskich zakładach w 1990 roku.
Kolejne dokumenty
Zakłady lotnicze Awiakor w Samarze są częścią korporacji Russkije Maszyny, która w 100 proc. należy do kompanii inwestycyjnej Bazowyj Element, kontrolowanej przez Olega Deripaskę, oligarchę uważanego za przyjaciela premiera Rosji Władimira Putina.
Zbadają, jak przebiegł remont
Wczoraj na konferencji prasowej prokuratorzy wojskowi mówili o tym, że zajmują się wyjaśnianiem okoliczności udzielania zamówienia na remont samolotu Tu-154 w Samarze. - Wystąpiliśmy do szeregu instytucji o stosowną dokumentację, w tym m.in. do Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy i do Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych MON - wyjaśniał wczoraj płk Ireneusz Szeląg.
Drugi tupolew już po remoncie
W zeszłym roku remontowane były oba służące do przewozu VIP-ów TU-154. Pierwszy, który rozbił się pod Smoleńskiem, trafił do rosyjskiej Samary w maju 2009 roku. Drugi odleciał do Rosji w styczniu 2010. Remont drugiej "tutki" już się zakończył, ale maszyna wróci do Polski dopiero w połowie września. Remonty zlecił resort obrony.
Przegląd samolot musi przejść co pięć lat.
Szykują kolejną porcję
MAK przygotowuje już kolejną porcję dokumentów z prowadzonych przez siebie badań przyczyn i okoliczności katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
W lipcu Klich wystosował pismo do władz Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, w którym poprosił o udostępnienie różnych materiałów z prac MAK. W sierpniu ponowił swój wniosek. Przedstawicielowi Polski przy MAK chodzi m.in. o dokumentację lotniska w Smoleńsku, raport z oblotów technicznych tego lotniska, zapis rozmów z wieży kontroli lotów w dniu katastrofy i protokoły przesłuchań świadków.
Odpowiadając na pierwsze z pism Klicha, MAK wyjaśnił, że nie zawsze wszystko może mu udostępnić, gdyż lotnisko w Smoleńsku jest wojskowe, więc tego rodzaju kwestie muszą być uzgadniane z wojskiem.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP