Publikacja dotycząca majątku premiera Mateusza Morawieckiego jest "sensacją", która ma wywołać złe emocje tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego - stwierdził w "Faktach po Faktach" Sebastian Kaleta z Prawa i Sprawiedliwości. Sprawa "budzi zastrzeżenia z punktu widzenia moralnego i etycznego" - ocenił zaś mecenas Michał Wawrykiewicz.
Goście "Faktów po Faktach" - kandydat Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego mecenas Michał Wawrykiewicz i kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego Sebastian Kaleta - rozmawiali między innymi o artykule "Gazety Wyborczej", w którym ujawniono informacje o zakupie przez premiera Mateusza Morawieckiego gruntów kościelnych w 2002 roku.
Sprawa "budzi zastrzeżenia z punktu widzenia moralnego, etycznego"
- Wydaje mi się, że sprawa jest dosyć kontrowersyjna co najmniej. Budzi zastrzeżenia z punktu widzenia moralnego, etycznego - ocenił Michał Wawrykiewicz. - Okazuje się, że nastąpiły pewne transfery własnościowe. Nie wiem, jak to wygląda z punktu widzenia prawnego, bo nie znamy szczegółów tych transakcji. Natomiast zaniżona cena, wzrost ceny, transfer na żonę, brak transparentnego wytłumaczenia tej sprawy - to wszystko budzi podejrzenia - dodał.
Poniedziałkowa " Gazeta Wyborcza" napisała, że Morawiecki wraz z żoną w 2002 roku kupili 15 hektarów gruntów za 700 tysięcy złotych od Kościoła we Wrocławiu. Rzeczoznawca ocenił, że nieruchomość już w 1999 roku warta była prawie cztery miliony złotych. Dzisiaj - jak napisała "GW" - może to być 70 milionów złotych. Według publikacji, Morawiecki nie musiał wpisywać działki do oświadczenia majątkowego, ponieważ dokonał częściowej rozdzielności majątkowej z żoną, Iwoną Morawiecką.
We wtorek premier zabrał głos. Odnosząc się do publikacji zapewniał, że zarówno on jak i jego żona "nie mają nic do ukrycia". - Bardzo chętnie przywitałbym też takie zmiany, takie regulacje, żeby cały majątek, również współmałżonków, był prezentowany - zaznaczył.
Wawrykiewicz przyznał, że po wypowiedziach premiera "na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości, po oszczerstwach, jakie padały na arenie międzynarodowej", nie ma do niego zaufania. - Chciałbym poznać, jak wygląda stan rzeczy - powiedział.
- Pan premier mówi, że będzie pozywał "Gazetę Wyborczą". Myślę, że bardzo dobrze. "Gazeta Wyborcza" mówi, że nie może doczekać się takiego pozwu, po to, aby można było tę sprawę naświetlić i zobaczyć, jak ta sytuacja wygląda. Dla mnie sytuacja jest niejasna co najmniej - mówił.
"Ośrodki wspierające Koalicję Europejską czynią wszystko, aby wzbudzić niezdrowe emocje"
Z kolei zdaniem Sebastiana Kalety, "szukanie sensacji w tym, że premier jest człowiekiem zamożnym, jest dosyć kuriozalne". - Ale rozumiem, że jest ostatni tydzień kampanii i ośrodki wspierające między innymi Koalicję Europejską czynią wszystko, aby wzbudzić jakieś niezdrowe emocje - stwierdził.
- Pan premier Morawiecki przez kilkanaście lat wykonywał bardzo ważną funkcję w polskim sektorze bankowym i nie jest tajemnicą, że z tego tytułu uzyskał bardzo poważne wynagrodzenie. Transakcja sprzed 20 lat raptem teraz budzi wątpliwości "Gazety Wyborczej" - skomentował Kaleta.
Jego zdaniem, "premier nie mógł przewidywać, kupując nieruchomość, że akurat droga czy coś innego powstanie". - Nieruchomości kupuje się też po to, żeby za jakiś czas móc na nich zyskać, a z tego, co wiem, żona pana premiera nie chce czynić zysku z tej nieruchomości - mówił.
Skomentował w ten sposób oświadczenie żony szefa rządu Iwony Morawieckiej, która zapewniła, że gdyby gmina Wrocław przystąpiła do inwestycji, ona sprzeda te tereny "po cenie zakupu (...) z uwzględnieniem inflacji", a pieniądze przekaże na cele charytatywne.
"Wprowadzenie tematu na finiszu kampanii wyborczej jest zaplanowaną grą"
Sebastian Kaleta odniósł się również do wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który pytany o doniesienia "GW" stwierdził, że "tezy tam postawione są godne zweryfikowania, ale wydaje mi się, że ta weryfikacja wypadnie jako falsyfikacja".
- I pan premier szeroko odpowiada na pytania wszelkie, które pojawiały się w zakresie tej nieruchomości, bo transparentność w życiu publicznym jest dla nas bardzo ważna - stwierdził Kaleta.
Według niego, "wprowadzenie takiego tematu na finiszu kampanii wyborczej jest zaplanowaną grą, sensacją".
- Wiemy, że jest propozycja, by cała klasa polityczna również oświadczała się z majątku współmałżonków bądź innych bliskich osób. Powiem więcej, wydaje mi się, że (...) trzeba rozważyć tego typu oświadczenia majątkowe względem sędziów, którzy wykonują władze publiczną i ich bliskich osób albo prezydentów wielkich miast, bo oni nierzadko obracają majątkiem o wiele większym niż niejedno ministerstwo, jak na przykład Warszawa - powiedział.
"Zaburzenie logiki"
Michał Wawrykiewicz przyznał również, że dziwi go jeszcze "pewne zaburzenie logiki". - Skoro małżonka pana premiera i pan premier twierdzą, że wszystko jest ok w tych transakcjach, to dlaczego małżonka pana premiera mówi o tym, że jest gotowa odsprzedać za cenę, za którą nabyła tę nieruchomość? - pytał. - To jest dosyć kontrowersyjne - ocenił.
Jednak zdaniem Kalety, "to nie jest kontrowersyjne, bo wiemy doskonale, że premier dysponuje o wiele większym majątkiem niż ta działka".
Autor: kb//adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24