61 posłów Prawa i Sprawiedliwości i dwóch niezrzeszonych podpisało się pod wnioskiem o orzeczenie niezgodności z konstytucją Traktatu Lizbońskiego. Teraz wnioskiem w tej sprawie zajmą się sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. Zaniósł go tam poseł Antoni Macierewicz. - Jeśli Trybunał do wniosku się nie przychyli, to popełni samobójstwo - podkreśla.
Według Antoniego Macierewicza, do takiego samobójstwa dojdzie, bo Trybunał - w przypadku zakwestionowania argumentów zawartych we wniosku posłów - "pozbawi się kompetencji do orzekania o zgodności unijnego prawa z konstytucją i przyjmie jego wyższość nad polskim ustawodawstwem".
Nie chcieli czekać
Macierewicz nie boi się też, że Trybunał zakwestionuje wniosek z powodów formalnych. A możliwość taka istnieje ponieważ Traktat z Lizbony nie został jak dotąd opublikowany w polskim Dzienniku Ustaw i dla TK formalnie jeszcze nie istnieje.
- Brałem to pod uwagę. Po opublikowaniu w Dzienniku Ustaw UE takie wątpliwości powinny ustąpić. Czekanie w nieskończoność byłoby nieracjonalne - nie zraża się poseł PiS. Jego koledzy z PiS w Senacie też mają już gotowy wniosek o uznanie niekonstytucjonalności Traktatu, ale z jego złożeniem czekają właśnie do czasu opublikowania lizbońskiego traktatu w naszym Dzienniku Ustaw.
Suwerenność zagrożona?
Co konkretnie wytykają Traktatowi wnioskodawcy z Macierewiczem na czele? W uzasadnieniu podkreślają, że jego "unormowania oznaczają, że w tym kształcie jest on niezgodny zarówno z zasadą pierwszeństwa konstytucji przed każdym innym unormowaniem prawnym, jak i z zasadą suwerennego i demokratycznego stanowienia o losie RP".
Według wnioskujących przepisy Traktatu mogą doprowadzić do sytuacji, że Polska będzie musiała zaakceptować rozstrzygnięcia unijnych organów, nawet jeśli polskie władze nie będą ich akceptować. Taka sytuacja zaś - ich zdaniem - godzi w zasadę suwerenności narodu, który bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli, czyli władze, decyduje o sprawach swego państwa. - Prawo unijne nie może być nadrzędne nad prawem krajowym - alarmują posłowie.
- Traktat jest zaskarżony w całości, a w szczególności przepisy Traktatu, które zmieniają regulacje dotychczasowych traktatów pozwalające na głosowanie większością, co skutkuje tym, że Rzeczpospolita może znaleźć się w sytuacji, że nie akceptując danej zmiany ustawowej, będzie musiała ją przyjąć - dodaje Macierewicz.
Wokoło Traktatu
Jednocześnie, na wypadek gdyby TK nie orzekł o niezgodności z konstytucją zaskarżonych przez wnioskodawców postanowień Traktatu, - zwracają się oni do Trybunału o orzeczenie niezgodności z ustawą zasadniczą art. 1 ustawy o ratyfikacji Traktatu z Lizbony. - Ustawa zezwoliła na ratyfikację, nie wskazując na konieczność dołączenia do Traktatu ustaw okołotraktatowych, które pozwoliłyby na akceptację (unijnego) ustawodawstwa podejmowanego większością głosów poprzez uprzednie przyjmowanie ustaw sejmowych - zaznacza Macierewicz.
W jego opinii, "aby Traktat mógł być uznany za zgodny z konstytucją, takie ustawy okołotraktatowe musiałyby istnieć". - Musiałyby one mówić, że przed rozważaniem przez przedstawiciela Polski wniosku, który jest głosowany większością w Unii Europejskiej, każdorazowo musiałaby być ustawa Sejmu, Senatu lub referendum, dokładnie tak jak jest w Niemczech i Czechach - wskazuje poseł.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24