Zaproszenie przez Białoruś obserwatorów z wybranych państw, w tym z Polski, nie rozwiewa obaw związanych z ćwiczeniami Zapad'17 - powiedział minister obrony Antoni Macierewicz.
- Byłbym pierwszym człowiekiem, który by z radością przywitał szansę odetchnięcia z ulgą, że te ćwiczenia nie niosą zagrożenia. Ale nie tylko Polska widzi w nich, czy też w tym wszystkim, co dzieje się na naszej wschodniej flance, istotne powody do niepokoju - powiedział szef MON Antoni Macierewicz w wywiadzie dla PAP. - Podobne obawy wyrażali sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, a także państwo znane raczej z bardzo ostrożnego krytykowania Federacji Rosyjskiej - myślę o wypowiedzi minister obrony Niemiec Ursuli von der Leyen. Wskazała ona - i to jest klucz problemu - że to, co jest nam przedstawiane jako rosyjsko-białoruskie ćwiczenia o charakterze defensywnym, ograniczone do terenu Białorusi, takie nie jest - zaznaczył.
"Zaniepokojenie uzasadnione, ale jesteśmy przygotowani"
Według Macierewicza "mamy do czynienia nie z ćwiczeniami białorusko-rosyjskimi na terenie Białorusi, ale z ćwiczeniami całego frontu zachodniego - patrząc z perspektywy Moskwy, rozciągającego się od Finlandii i wód Norwegii aż po południe Morza Czarnego".
- Na całym tym obszarze mamy do czynienia z działaniami wojsk rosyjskich. Liczba ćwiczących wojsk dalece przekracza 100 tysięcy. To nie jest 12,7 tysiąca, jak twierdzi strona białoruska - stwierdził szef MON. - Plany ćwiczeń mają charakter ofensywny, nie obronny - dodał.
- Zaniepokojenie jest uzasadnione, ale oczywiście jesteśmy przygotowani jako NATO i poszczególni sojusznicy, także Polska. Podjęliśmy decyzje o ćwiczeniach Dragon, które też obejmują większą liczbę żołnierzy. Na to nakłada się rotacja wojsk amerykańskich, więc przez krótki czas są u nas wojska wracające, jak i te, które przybywają na następną zmianę. Prezydent Putin pragnie zastraszyć Zachód, zastraszyć Polskę, ale nic mu z tego nie wyjdzie - zaznaczył Macierewicz.
W dniach 14-20 września rosyjsko-białoruskie manewry Zapad'17 odbywają się na Białorusi, Morzu Bałtyckim, na zachodzie Rosji, a także w obwodzie kaliningradzkim. Wywołują niepokój w NATO mimo zapewnień Moskwy, że scenariusz ćwiczeń jest czysto obronny. Białoruś – nie mając takiego obowiązku, ponieważ deklarowana liczba ćwiczących wojsk jest mniejsza niż 13 tysięcy - dobrowolnie zaprosiła obserwatorów z kilku państw, w tym z Polski. Dwóch przedstawicieli Sił Zbrojnych RP będzie przebywać na Białorusi 16-20 września. Trzech obserwatorów na rosyjsko-białoruskie manewry wysyła NATO.
"Polska nie jest izolowana"
- W ramach przygotowań do odparcia ewentualnej agresji mieści się także przygotowanie do zagrożeń cybernetycznych - mówił w wywiadzie Antoni Macierewicz. - Jedną z konsekwencji jest stworzenie wojsk cybernetycznych, taką decyzję podjęła również Polska. (...) Liczymy że bardzo szybko przedstawimy publicznie plan powołania tej "armii cybernetycznej", działającej w ramach dotychczasowych rodzajów sił zbrojnych - powiedział minister. - Rozmawialiśmy o tym na nieformalnym spotkaniu ministrów obrony państw UE w Tallinnie, odbyła się nawet swoista gra wojenna związana z zagrożeniami cybernetycznymi - opowiadał szef MON. Według Macierewicza, w Tallinnie rozmawiano też o tym, "na ile możemy zaryzykować Europę dwóch prędkości, jeżeli chodzi o zbrojenia i działania militarne".
- Polska, podobnie jak absolutna większość krajów Europy środkowowschodniej, uważa, że takie dwie prędkości zburzyłyby jedność, doprowadziłyby do podziału na strefę bardziej podatną na presję rosyjską i taką, która na takie ustępstwa iść nie może - ocenił Macierewicz.
- Mogę więc powiedzieć, że Polska, wbrew niektórym twierdzeniom, nie jest izolowana. Odwrotnie, jest bardzo dobrze zakorzeniona we wspólnym stanowisku całej flanki wschodniej - zapewnił minister.
Autor: js//rzw / Źródło: PAP