Szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) zapowiada, że złoży w prokuraturze zawiadomienie przeciwko Jerzemu Millerowi. Powód? Macierewicz zarzuca szefowi MSWiA poświadczenie nieprawdy i utrudnianie śledztwa badającego przyczyny katastrofy prezydenckiego Tu-154M.
Macierewicz poinformował w piątek, że poświadczenie nieprawdy przez Millera potwierdzają dokumenty, którymi dysponuje jego zespół. Według nich minister najpierw potwierdził, że otrzymane przez niego kopie nagrań tzw. czarnych skrzynek są "tożsame z ich oryginałem pozostającym w dyspozycji rosyjskiej", a później okazało się to "nieprawdą".
- Pan Jerzy Miller poświadczył nieprawdę stwierdzając, że to, co otrzymuje jest dokładną, wierną kopią oryginału rosyjskiego, w związku z tym najpóźniej w poniedziałek zostanie skierowany wniosek do prokuratury w sprawie poświadczenia przez pana ministra Jerzego Millera nieprawdy i utrudniania w ten sposób postępowania śledczego przez prokuraturę polską - zapowiedział poseł PiS.
Brakujące 16 sekund
Na dowód swoich twierdzeń Macierewicz powołał się na punkt 6 "Protokołu przekazania stronie polskiej kopii zapisów rejestratorów pokładowych samolotu Tu-154M numer pokładowy 101 Rzeczpospolitej Polskiej oraz zapisów rozmów członków załogi między sobą oraz ze służbami naziemnymi". W jego ocenie w zapisie tym Jerzy Miller potwierdził, że kopie zapisów są tożsame z oryginalnymi zapisami czarnych skrzynek.
- Nie minęły dwa tygodnie i to się już okazało nieprawdą - pan Miller musiał udać się po brakujące 16 sekund. I nie minął znowu krótki odcinek czasu, gdy okazało się, że ten materiał jest tak zaszumiony na skutek działania jakiś nieznanych bliżej właściwości technicznych prądu, napięcia, że trzeba wysyłać do Rosji prośby o specjalną ekspertyzę i dokonywać specjalnych działań, które wydłużą okres analiz o następne zapewne miesiące, bo mieliśmy zapis czarnych skrzynek otrzymać już pół roku temu, a systematycznie jest to odkładane, tym razem ze względu na fakt ich zaszumienia - uzasadniał Macierewicz. O konieczności ustalenia częstotliwości moskiewskiego prądu w momencie kopiowania nagrań portal tvn24.pl jako pierwszy pisał dwa dni temu.
"Polacy zaakceptowali ustalenia Rosjan"
Macierewicz zarzucił również, że "strona polska zaakceptowała ustalenia i badania dokonane przez stronę rosyjską", a rząd Donalda Tuska uznał rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) "za organ nadrzędny, mający charakter neutralny wobec polskiej komisji badającej wypadek i komisji rosyjskiej".
Powołał się przy tym na materiały, które - jak mówił - są kopią memorandum z 31 maja 2010 podpisanego przez Millera i szefową MAK Tatianę Anodinę. Według niego świadczy o tym art. 3 memorandum. - MAK, jako organ prowadzący badanie techniczne, zabezpiecza przechowanie opieczętowanych przez obie strony oryginałów rejestratorów pokładowych w celu wykluczenia jednostronnego dostępu do nich - cytował Macierewicz.
Źródło: PAP