Siedem zarzutów dla Stanisława Łyżwińskiego, w tym sześć za molestowanie kobiet - postawiła posłowi Samoobrony łódzka prokuratura. Wniosek o uchylenie mu immunitetu ma jeszcze dziś trafić do Sejmu, ale Łyżwiński zapowiadał wcześniej, że sam się go zrzeknie.
Wniosek jest bardzo obszerny - liczy niemal 100 stron. Głównymi dowodami w sprawie są zeznania świadków i pokrzywdzonych, wyniki konfrontacji oraz ekspertyzy biegłych. Większość zarzutów dotyczy wielokrotnego doprowadzenia Anety Krawczyk i trzech innych kobiet do seksu z nim i innymi mężczyznami grożąc im utratą pracy w swym biurze poselskim lub strukturach Samoobrony. Do siedmiu takich przypadków, także z udziałem dwóch innych mężczyzn dochodziło – według śledczych – w Warszawie, Tomaszowie Mazowieckim i w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Według prokuratury, w grudniu 2002 roku Łyżwiński miał także nakłaniać Krawczyk do przerwania ciąży. Podobny zarzut usłyszał już wcześniej asystent posła - Jacek P.
Zdaniem prokuratury, poseł w stolicy i Lublinie kilkakrotnie wykorzystał lub usiłował wykorzystać seksualnie też inną działaczkę Samoobrony. Natomiast od kolejnej kobiety, która ubiegała się o posadę w jego biurze poselskim zażądał obcowania płciowego. Jesienią 2002 roku Łyżwiński miał zgwałcić w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczkę Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. W tym samym okresie miał kilkakrotnie wykorzystać ją seksualnie. Jerzy Engelking z resortu sprawiedliwości podkreślił, że Łyżwiński wykorzystywał to, że był posłem, a te kobiety dla niego pracowały.
Jeden z zarzutów, nie związany z tzw. seksaferą, dotyczy nakłaniania przez Łyżwińskiego na przełomie lat 1999-2000 innego mężczyzny do uprowadzenia i przetrzymywania Zbigniewa B. jako zakładnika. Biznesmena zmuszeno do zapłaty pół miliona złotych z tytułu rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach wspólnej działalności gospodarczej. Grozi za to do 10 lat więzienia.
W ministerstwie jest już także wniosek o zgodę na aresztowanie posła. Posłowie rozpatrzą ten wniosek zapewne już po wakacjach. Sam Łyżwiński zapewniał wcześniej, że zrzeknie się immunitetu, kiedy taki wniosek trafi do Sejmu.
Jesienią 2002 roku w Tomaszowie Mazowieckim w siedzibie swojego biura, po uprzednim zamknięciu drzwi, przytrzymując Urszulę K. silnie za ręce rozebrał ją i przewrócił na wersalkę. Kontynuując przemoc wbrew pokrzywdzonej doprowadził ją do obcowania płciowego. Jerzy Engelking
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24