- Na seks miałem takie zapotrzebowanie jak na pieprz: dwa dekagramy rocznie - mówił w pierwszym wywiadzie udzielonym zza więziennych krat Stanisław Łyżwiński. Były lider Samoobrony w programie "Teraz My!" bronił się przed zarzutami jakoby miał gwałcić kobiety. Dlaczego więc trafił za kratki? Według niego, stoją za tym "zakompleksieni" Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński. - Łóżeczko już jest zagrzane - mówił pod adresem Zbigniewa Ziobry Łyżwiński sugerując, że były minister również trafi za kratki.
Stanisław Łyżwiński przed kamerami dziennikarzy „Teraz My!” dowodził swojej niewinności. Według niego, wszystkie zarzuty postawione przeciw niemu są bezzasadne, bo „zawsze krytykował przemoc w stosunku do ludzi”, a w stosunku do kobiet „zawsze starał się zachowywać grzecznie”. A poza tym jest jeszcze dowód na to, że nie mógł dopuścić się zarzucanych mu czynów. - Na seks miałem takie zapotrzebowanie jak na pieprz: dwa dekagramy rocznie – mówił wychudzony były poseł. Łyżwiński dowodził, że jego zdolności seksualne – biorąc pod uwagę m.in. nadwagę i problemy z kręgosłupem – były niewielkie. - Najlepiej na ten temat wypowiedziałaby się żona – mówił.
- Mam wiele dowodów potwierdzających moją niewinność – kontynuował Łyżwiński. Jakie to argumenty? Były poseł nie chciał zdradzić, bo – jak tłumaczył – „do wielu rzeczy nie może się odnieść, bo proces jest utajniony”.
Ale Łyżwiński nie miał wątpliwości, kto wplątał go w cała seksaferę. – Niektórzy politycy są zakompleksieni – zaczął polityk. Jak dowodził Łyżwiński, jego prześladowanie jest wynikiem krytykowania byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego. – To nie mój wymysł, takie jest odczucie społeczeństwa – mówił i ujawnił, że Zbigniew Ziobro miał powiedzieć mu, że „prędzej czy później, i tak trafi do więzienia”.
Ziobro też trafi za kratki?
– Łóżeczko już jest zagrzane, jeżeli trafi, będzie mieć ciepłe łóżeczko – zwrócił się do Zbigniewa Ziobry Łyżwiński, sugerując że poseł też trafi do więzienia. – Ale wątpię, czy przetrwałby tu dłuższy okres czasu – kontynuował były polityk. Według niego, po prostu Ziobro „nie byłby traktowany przez współwięźniów przyzwoicie”.
"Kiedyś trzeba będzie umrzeć"
- Schudłem, fatalnie się czuję. Mam wyznaczony termin operacji, mam nadzieję, że po operacji będzie lepiej. Mam dolegliwości kręgosłupa – mówił o swoim stanie zdrowia Łyżwiński. – Na pewno nie jest to zjawisko dość urocze – komentował swój pobyt za kratkami były poseł.
Łyżwiński powiedział, że „nic by nie zmienił w swoim dotychczasowym życiu”. - Może zmieniłbym swój styl postępowania wobec krytyki innych. Zmieniłbym tylko swój język – mówił. Były poseł powiedział również, że „nie chce współczucia”. Ma tylko jeden problem. – Że kiedyś trzeba będzie umrzeć – precyzował.
Na koniec były lider Samoobrony ujawnił swoje plany na przyszłość. Jeśli uda mu się wyjść z więzienia i wyzdrowieć, to zajmie się polityką.
Podupadł na zdrowiu
Do więzienia Stanisław Łyżwiński trafił w 2007 roku. Ostatnie dwa lata odbiły się poważnie na jego życiu i zdrowiu. Kolejne procesy były przesuwane, bo Łyżwińskiego z sądu raz po raz zabierała karetka. Zmienił się nie do poznania. Kiedy ponad dwa lata temu wysłuchiwał oskarżeń swojej partyjnej koleżanki Anety Krawczyk, z uśmiechem na ustach odpierał wszystkie ataki. Gdy kilka dni temu stawił się w sądzie, ledwie trzymał się na nogach.
tka/tr
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn