Pracowaliśmy bardzo dużo i bardzo ciężko. To porozumienie jest pewnym otwarciem - powiedział w czwartek w "Faktach po Faktach" w TVN24 minister zdrowia Łukasz Szumowski. Komentował podpisane z lekarzami-rezydentami porozumienie. - Finanse to jest jedna rzecz, a druga rzecz to są pewne rozwiązania, które tam są. (...) Pewnie mechanizmy, które przywracają ład w systemie ochrony zdrowia - powiedział szef resortu zdrowia.
"To porozumienie jest pewnym otwarciem"
Szef resortu zdrowia pytano o to, dlaczego w przeciwieństwie do jego poprzednika Konstantego Radziwiłła, udało mu się szybko zakończyć rozmowy z lekarzami odpowiedział, że nie wie "jak wyglądały rozmowy pana ministra Radziwiłła".
- Myśmy bardzo dużo pracowali i bardzo ciężko. Na pewno pan minister Radziwiłł zrobił dobry fundament, w postaci ustawy o dojściu do 6 procent PKB. To jest jedna z takich najważniejszych ustaw w służbie zdrowia, bo wreszcie ktoś powiedział, że musimy więcej pieniędzy przeznaczyć na ochronę zdrowia - powiedział Szumowski.
Dodał, że podpisane w czwartek porozumienie nie jest jednak "tylko o pieniądzach". - To porozumienie jest pewnym otwarciem. To co podkreślali rezydenci, to co ja podkreślam: moim priorytetem jest po pierwsze dialog, po drugie dialog. Potem wszystkie inne cele, które sobie postawiłem - dodał.
- Czyli odbiurokratyzowanie służby zdrowia, zmiana systemu kształcenia, informatyzacja. To są rzeczy, które trzeba zrobić. Ale jak się nie rozmawia, jak się ich się nie dyskutuje z takim zaufaniem i życzliwością, no to nie da się pewnych rzeczy zapisać - wyjaśnił minister.
Sekretarki, które mają odciążyć lekarzy
Szumowski powiedział, że "finanse to jest jedna rzecz, a druga rzecz to są pewne rozwiązania, które tam są (w porozumieniu)". - Jak sekretarka medyczna, czy asystent medyczny. Byłem do niedawna jeszcze praktykiem, wiem jak wygląda szpital, wiem ile czasu rezydenci poświęcają na papiery - tłumaczył.
Resort zdrowia ma promować zawód sekretarki medycznej, która ma odciążyć lekarzy w biurokracji szpitalnej. - Ja bym chciał wprowadzić do wymogów kontraktowania pewną ilość sekretarek medycznych, które będą w systemie, które będą odciążały lekarzy - mówił Szumowski.
- Na pewno muszą przejść szkolenie w zakresie ochrony danych osobowych, bo to są dane wrażliwe. Na pewno muszą przejść szkolenie w zakresie informatycznych systemów służby zdrowia, bo tam będą one pracować. Można to zrobić w miarę sprawnie - zapewnił minister.
Dodał, że porozumienie "wprowadza pewne mechanizmy, które przywracają ład w systemie ochrony zdrowia". - Choćby taki mechanizm, że powinniśmy zacząć doceniać tych lekarzy, którzy naprawdę chcą się poświęcić pracy w jednym miejscu, mieć trochę więcej czasu dla pacjenta, ale też nie być tak przemęczonymi - mówił Szumowski.
Nawet 10 tysięcy złotych. "To jest godziwa pensja"
- Wiem, że moi koledzy pracują bardzo ciężko, ale pracują w wielu miejscach. Ci, którzy z różnych przyczyn - czy samotne matki, które wychowują dziecko, czy osoby chore - nie mogą przejeżdżać z jednego szpitala do drugiego, nie zarabiały. One też powinny godziwie zarabiać - wyjaśnił.
Zapewnił, że jeżeli ktoś pracuje w jednym miejscu, to "dostanie podstawowej pensji 6750 złotych, plus pochodne, plus dyżury w zakresie normalnym - to wychodzi około 10 tysięcy". - Myślę, że to jest godziwa pensja. Może nie jest to wybitnie wysoka, ale to już nie jest pensja cztery, pięć tysięcy - powiedział szef resortu zdrowia.
Dodał, że w temacie wynagrodzeń rozdzielono rezydentów. - Ci, którzy pracują i się uczą przez pierwsze dwa lata - oni mają mniej. Koledzy zgodzili się w stosunku do tego, co pan minister Radziwiłł dał, żeby obniżyć tę kwotę. Na początku lekarz się uczy, ale już po dwóch latach specjalizacji może już wykonywać większość procedur, które wykonuje starszy kolega - wyjaśnił Szumowski.
- Intencja jest taka, że jeżeli kierownik specjalizacji się zgodzi, i ordynator, który odpowiada za pacjentów - to ten lekarz po dwóch latach specjalizacji mógłby już wykonywać większość procedur w systemie - dodał.
Powiedział też, że "jednocześnie lekarze-rezydenci podeszli dosyć odpowiedzialnie do tego". - Bo mogą zarobić jeszcze więcej, ale z taką zasadą, że pracują dwa lata z pięciu po zakończeniu specjalizacji w Polsce. Oni rozumieją, że mamy braki kadrowe, chcielibyśmy odwrócić ten trend wyjazdów młodych lekarzy za granicę - tłumaczył.
Apel o pracę w większym wymiarze godzin
Pytany, czy podpisane porozumienie zakończy kryzys kadrowy w szpitalach, minister powiedział, że "był apel ze strony rezydentów". - Oczywiście nikt w państwie prawa, w Polsce nie może zmusić kogoś do pracy powyżej 48 godzin, to jest przywilej każdego człowieka. Ale był apel rezydentów, i w punkcie 19. (porozumienia) jest zapisany, że zobowiązują się rezydenci do zaapelowania do lekarzy o wykonywanie pracy w zwiększonym wymiarze godzin - wyjaśnił.
- Dzisiaj rezydenci apelowali do swoich kolegów, lekarzy-specjalistów o to, że jeśli mogą, że jeśli zdrowie im na to pozwala, to żeby wrócili do pracy w większym wymiarze godzin, rozumiejąc sytuację braków kadrowych. Na pewno, tak jak wprowadzana była akcja wypowiadania klauzuli opt-out - tak jest teraz apel od tych samych ludzi, o to, żeby wracać do trybu pracy w większym wymiarze godzin - dodał.
O ewentualnym zatrudnianiu lekarzy z Ukrainy, Szumowski powiedział, że "takie pomysły krążą". - To jest taka mityczna historia. Czuję się głównie odpowiedzialny za lekarzy wykształconych w Polsce, ale oczywiście, że koledzy z Ukrainy, Białorusi pracują w naszych szpitalach i pracują bardzo dobrze. Większość z nich jest świetnie wykształcona - mówił minister.
- Nie mamy zapisów legislacyjnych, ale analizujemy systemy, które są w ościennych krajach. Zastanawiamy się, w jaki sposób dostosować nasze prawo, aby nie było: i nadmiernie liberalne, żebyśmy nie łatali dziur kolegami z zagranicy, ale ani nadmiernie restrykcyjne, żeby nie blokować pewnych ruchów naturalnych, bo część kolegów chce przyjechać pracować w Polsce, i dobrze - tłumaczył Szumowski.
Na koniec dodał, że w temacie zmniejszania kolejek do lekarzy, udało się zmniejszyć kolejki do "dwóch sztandarowych procedur". - Do operacji stawu biodrowego i do zaćmy, one zaczęły wreszcie po latach spadać. Nie potrafię podać cyfry, natomiast z wykresów, które dostaję widzę, że jest trend spadkowy. Dzięki zwiększeniu nakładów na służbę zdrowia. System wymaga dostrojenia w wielu innych miejscach, jak (kolejki) do specjalisty. Tam jest obszar bardzo niedofinansowany, to chciałbym zmienić - zadeklarował.
Autor: mnd/AG / Źródło: Fakty po Faktach TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Faktach TVN24