Były wiceminister Łukasz Piebiak, sędzia, który przez lata bezskutecznie starał się o awans, u boku Zbigniewa Ziobry zrobił spektakularną karierę. Podobnie sędzia Jakub Iwaniec, który został awansowany mimo "dyscyplinarki" na koncie. To oni, podwładni ministra sprawiedliwości, mieli odgrywać kluczową rolę w ujawnionej aferze hejterskiej. Materiał programu "Czarno na białym" TVN24.
Używając określeń przypisywanych dwójce sędziów w ujawnionych przez Onet fragmentach korespondencji z internetową hejterką, sędzia i do niedawna wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak nazywany był "Hersztem" oraz "MS II", natomiast sędzia i były ministerialny urzędnik Jakub Iwaniec to "Kuba MS".
Sędzia wiceminister bronił zmian w sądownictwie
Już ponad rok temu, gdy Ministerstwo Sprawiedliwości głosami rządzącej koalicji przeforsowało rozwiązania ustawowe, uzależniające sądy od polityków, sędzia Łukasz Piebiak utożsamiał się nie tylko z resortem, ale również z formacją polityczną Zjednoczonej Prawicy.
Kontrowersje wśród sędziów budziła jego rola w ministerstwie kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę. - Zastanawiające było to dla mnie i dla wielu sędziów, bo rozmawiałam z kolegami. To znaczy, że pan Piebiak traktuje siebie samego bardziej jako polityka - ocenia sędzia Małgorzata Kluziak, była prezes Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dowodem na identyfikację z rządzącą partią było jedno z wystąpień Piebiaka w Sejmie. - To, czego państwo bronicie, można określić w trzech słowach: chaos, kryzys i destrukcja - mówił w stronę posłów z opozycji. - To demagogia, rzeczy niemające żadnego związku z przedłożeniem, szkoda się do tego odnosić. Ta zmiana, którą dzisiaj wysoka Izba omawia, jest dobrą zmianą dla polskiego sądownictwa - mówił sędzia wiceminister Piebiak. Jak można zauważyć na nagraniu, Zbigniew Ziobro był wyraźnie zadowolony z wystąpienia podwładnego.
"Meldował swojemu zwierzchnikowi, że wykonał w sposób właściwy zadanie"
Symbolem władzy, jaką Łukasz Piebiak otrzymał od Zbigniewa Ziobry, może być tak zwana sprawa toruńska. Były prezes Sądu Okręgowego w Toruniu jako pierwszy sędzia publicznie opisał to, jak działa minister Piebiak.
- Złożyłem ministrowi (Zbigniewowi Ziobrze) oświadczenie o rezygnacji z uwagi na to, że zażądał ode mnie tego wiceminister Łukasz Piebiak - mówił w czerwcu 2018 roku w rozmowie z Tomaszem Marcem były prezes Sądu Okręgowego w Toruniu prof. Jerzy Naworski.
Po wymuszonej na profesorze Naworskim rezygnacji nowym prezesem toruńskiego sądu została osoba wskazana przez Łukasza Piebiaka.
- Przypadek toruński to jest przykład, o którym wiemy, bo ktoś odważył się mówić. Ile jest takich przykładów, gdzie ludzie nie chcą mówić? Dlaczego? Bo boją się jego zemsty - podkreśla sędzia Waldemar Żurek, rzecznik prasowy poprzedniej Krajowej Rady Sądownictwa.
Jak wskazał reporter "Czarno na białym" Tomasz Marzec, do podobnej sytuacji doszło w Sądzie Apelacyjnym w Lublinie. Tu także powołanie konkretnej osoby na stanowisko wiceprezesa - jak przyznała rzecznik sądu - wymusił Łukasz Piebiak.
- Prezes Krzysztof Szewczak zdecydował, że dla dobra sądu wystąpi o kandydaturę pana sędziego Jerzego Daniluka - mówi rzeczniczka lubelskiego sądu sędzia Barbara Du Chateau. Tłumaczy, że prezes sądu został postawiony w sytuacji bez wyjścia i musiał powołać osobę wskazaną przez wiceministra.
Za ludzi związanych z Łukaszem Piebiakiem uchodzi część sędziów, wybranych do upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa. Jak się nieoficjalnie mówi, to właśnie Piebiak został wybrany przez Ziobrę, aby znaleźć sędziów chętnych do zasiadania w KRS po zmianach. - Słyszałem taką wypowiedź sędziego, którego nazwiska nie jestem upoważniony do upublicznienia, że pan minister nawet meldował swojemu zwierzchnikowi, że wykonał w sposób właściwy zadanie. Pytanie, czy osoby, które wiedzą o tym, kiedyś zechcą opowiadać o tym publicznie - stwierdził sędzia Żurek.
- Takim ludziom nie należy podawać ręki. Naprawdę - dodaje Żurek.
"Nie jest osobą, która mogłaby być twarzą tego, jak sędziowie powinni pracować"
Sam Łukasz Piebiak politykom właśnie zawdzięczał swój największy zawodowy i finansowy awans. Jako sędzia - mimo wielokrotnych prób - nie wybił się z najniższego szczebla, z sądu rejonowego.
- Usłyszałem wręcz kiedyś z jego ust, że on do sądu rejonowego nie wróci, bo jest zbyt wybitny na to, żeby być sędzią sądu rejonowego - opowiada sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik stowarzyszenia Iustitia.
Do sądu okręgowego Piebiak dostał się na kilka miesięcy w ramach delegacji. Ówczesna prezes Sądu Okręgowego w Warszawie wnioskowała jednak o odesłanie go z powrotem do sądu rejonowego. Co więcej, sędziemu Piebiakowi postawiono zarzuty dyscyplinarne.
- Żaden pracodawca nie tolerowałby tego, by pracownik nie wykonywał czynności służbowych, tylko w tym czasie jeździł na szkolenia - zauważa sędzia Małgorzata Kluziak, była prezes Sądu Okręgowego w Warszawie.
Zarzuty dyscyplinarne, stawiane Piebiakowi, polegały w skrócie na tym, że zdecydowanie za mało pracował, za to dużo wyjeżdżał i miał poważne zaległości w pisaniu uzasadnień wyroków.
"Łukasza Piebiakia nie charakteryzuje (…) wymagana od sędziów sumienność i obowiązkowość w sprawowaniu urzędu sędziowskiego" - czytamy w piśmie rzecznika dyscyplinarnego, który zajmował się jego sprawą. Sąd dyscyplinarny, po trwających prawie dwa lata odwołaniach, utrzymał dwa z pięciu stawianych Piebiakowi zarzutów. Dotyczyły one pracy poza sądem bez zgody prezesa oraz pisania uzasadnień z opóźnieniami.
- Nie jest osobą, która mogłaby być twarzą tego, jak sędziowie powinni pracować - uważa rzecznik Iustitii. Sędzia Przymusiński niegdyś zasiadał wspólnie z sędzią Piebiakiem w zarządzie stowarzyszenia. Należeli do tej samej frakcji, tak zwanych jastrzębi - sędziów sprzeciwiających się między innymi jakiemukolwiek wpływowi polityków na sądy.
- Staliśmy po stronie niezależności sądów. Nigdy nie wchodziliśmy w żadne układy z politykami. Niestety, to, że właśnie Łukasz w takie układy z politykami postanowił wejść, spowodowało, że nasze drogi się rozeszły - przyznaje Przymusiński. - To był moment, w którym, będąc w zarządzie Iustitii, zdecydował się pójść na delegację do Ministerstwa Sprawiedliwości. Było to jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej - informuje sędzia.
Były wiceminister sprawiedliwości, który zachwalał w Sejmie sądowe projekty PiS, przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku mówił, że "warunkiem (…) realnej reformy sądownictwa jest powierzenie nadzoru nad sądami powszechnymi osobie spoza polityki. Najlepiej, by był nią pierwszy prezes Sądu Najwyższego".
Rzecznik praw obywatelskich dr Adam Bodnar przypomniał Piebiakowi te słowa w czasie jednej z debat w Senacie. W odpowiedzi Piebiak deklarował, że "cały czas pozostaje przy ideałach niezależnego sądownictwa, niezawisłości sędziów". - Chcę, żeby te ideały były realizowane w Polsce - mówił. - Historia nas oceni, kto miał rację, a kto nie miał racji - dodał. - Mam nadzieję, że nie tylko historia go oceni, że ocenią go inni ludzie - komentuje sędzia Kluziak.
Sędzia z dyscyplinarką
Po dymisji Piebiaka z delegacji do ministerstwa usunięty został sędzia Jakub Iwaniec, drugi bohater afery w resorcie Zbigniewa Ziobry.
W przeszłości sędziego jest incydent z 2009 roku, gdy pod wpływem alkoholu awanturował się z ochroniarzami i policją. Było to kilka godzin przed meczem eliminacyjnym mistrzostw świata w piłce nożnej, w którym Polska zmierzyła się z Irlandią na chorzowskiej murawie. Na ten mecz przyjechał ówczesny sędzia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa Jakub Iwaniec. Przed wejściem na stadion został zatrzymany przez ochronę, gdyż był w stanie nadmiernego spożycia alkoholu. Interwencja przeniosła się do magazynu depozytowego, gdzie sędzia mocno gestykulował i używał wulgaryzmów. Do akcji wkroczyła policja, która awanturującego się mężczyznę chciała zaprowadzić do radiowozu. Nie przebierał w słowach, a w komisariacie odmówił zgody na badanie alkomatem.
- Zdaniem Krajowej Rady Sądownictwa, mimo młodego wieku sędziego, mimo tego, że ten sędzia wcześniej nie był karany dyscyplinarnie, to jednak ten czyn przekreślał go jako osobę, pełniącą tego typu funkcję. Sędzia ma obowiązek godnego zachowania nie tylko w służbie, ale także poza nią - mówi sędzia Małgorzata Niezgódka-Medek, ówczesna wiceprzewodnicząca KRS. To ona podpisała się pod wnioskiem o odwołanie sędziego Iwańca. KRS zażądała wówczas wydalenia Iwańca z zawodu, ale ostatecznie Sąd Najwyższy utrzymał karę nagany.
Jak ujawnił Onet, to ściągnięty do Ministerstwa Sprawiedliwości przez Ziobrę Iwaniec miał pisać w korespondencji między innymi "teraz przydałby się atak na Markiewicza", "Markiewicz - alimenciarz z Iustitii. Trzeba mu ostro doje**ć".
Inni bohaterowie afery
Wśród osób, które pojawiają się - jak informują media - w aferze w Ministerstwie Sprawiedliwości, są jeszcze: Tomasz Szmydt (wcześniej sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, po 2015 roku delegowany do ministerstwa Zbigniewa Ziobry, później szef wydziału prawnego upolitycznionej KRS), dr Maciej Mitera (sędzia Sądu Rejonowego Warszawa - Śródmieście, dzięki Zbigniewowi Ziobrze prezes tego sądu; wybrany większością sejmową do nowej KRS), Jarosław Dudzicz (sędzia Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim, dzięki Ziobrze został prezesem tego sądu; wybrany przez posłów do nowej KRS), Maciej Nawacki (sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie, dzięki Ziobrze został prezesem tego sądu; wybrany większością sejmową do nowej KRS), Konrad Wytrykowski (przed dobrą zmianą był sędzią Sądu Rejonowego w Legnicy, obecnie sędzia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego), Ireneusz Wiliczkiewicz (sędzia Sądu Rejonowego w Szczytnie, który dzięki "dobrej zmianie" awansował na wiceprezesa Sądu Okręgowego w Gliwicach), Rafał Stasikowski (sędzia Sądu Rejonowego w Katowicach, który w 16 miesięcy awansował do Naczelnego Sądu Administracyjnego), Arkadiusz Cichocki (dzięki "dobrej zmianie" stał się prezesem Sądu Okręgowego w Gliwicach; po ujawnieniu afery sam zrezygnował z tej funkcji, a Ziobro odwołał go z Sądu Apelacyjnego w Katowicach), Przemysław Radzik (wcześniej sędzia Sądu Rejonowego w Krośnie Odrzańskim, obecnie zastępca rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych), Michał Lasota (wcześniej sędzia Sądu Rejonowego w Nowym Mieście Lubawskim, obecnie zastępca rzecznika dyscyplinarnego sądów powszechnych).
Autor: tmw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24