- Prezydent będzie walczył o swój udział i swoje sprawstwo, ale te ustawy pokazują, że mentalnie jest z PiS-u - komentował Ludwik Dorn, który był gościem "Faktów po Faktach". Były wicepremier odniósł się w ten sposób do prezydenckich projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
Ludwik Dorn pytany był między innymi o słowa kardynała Kazimierza Nycza, który na czwartkowych obchodach 100-lecia sądu Najwyższego powiedział, że "modli się do Boga, żeby nie został zachwiany trójpodział władzy".
- Z całym szacunkiem dla jego eminencji, ale nie widzę tutaj powodu, dla którego PiS miałby zmieniać cokolwiek w swoich zamiarach. Sądzę, że nastąpi zmiana może nie czysto kosmetyczna, ale kosmetologiczna - stwierdził Dorn.
- Sądzę, że projekty pana prezydenta wychodzą bardzo daleko naprzeciw oczekiwaniom PiS-u, ale są odmienne od tych przekonań, które chociażby wyrażał pan profesor Królikowski - kontynuował. Dodał, że "oczywiście obóz władzy będzie mógł nadal realizować swoje zamiary uzależniania od siebie środowisk sędziowskich, choć nie będzie mu łatwo zwłaszcza po kampanii billboardowej".
- Natomiast pan prezydent, skonstruował takie ustawy, których sens polityczny jest taki: chcecie drodzy koledzy z PiS-u przepchnąć swoje? To nie na rympał, musicie trochę pogłówkować i się napracować, ale przecież sami widzicie, że się da - ocenił gość "Faktów po Faktach".
"Prezydent nie będzie miał nic do gadania"
Ludwik Dorn odniósł się do jednej z propozycji Andrzeja Dudy, dotyczącej Krajowej Rady Sądownictwa. W momencie gdyby metodą 3/5 większości głosów w parlamencie nie udało się wybrać członków do KRS, o wyborze tym decydowałby prezydent.
- Niestety jest tak, że ustrojodawca popełnił tutaj mały błąd. Mianowicie określił, kogo się wybiera, a do ustawy zwykłej odesłał kto wybiera. Otóż, zbiór elektorów może być zbiorem jednoelementowym. Natomiast haczyk tkwi w czymś innym - powiedział Dorn.
Dodał, że w przypadku wyboru dokonywanego przez prezydenta "potrzebna byłaby kontrasygnata premiera".
- W ramach tej propozycji w razie blokady Sejmu, premier może odmówić mu kontrasygnaty - dodał. Powiedział też, że na to właśnie "nie wyraził zgody prezes Kaczyński".
- Pan prezes Kaczyński, jak się zdaje, powiedział "nie", bo wtedy pozycja prezydenta wobec niego rośnie - stwierdził były wicepremier. - To już lepsza jest sytuacja jeden poseł jeden głos, bo jak wynika z arytmetyki, że jak PiS z Kukizem i drobnicą się dogada, to będzie miał dziewięciu (członków do KRS - red.) a Platforma, Nowoczesna i PSL będzie miała sześciu - skwitował Dorn. Podkreślił również, że "prezydent wtedy nie będzie miał nic do gadania, czyli w jakimś sensie trochę się cofnął".
"Mentalnie on jest z PiSu"
Ludwik Dorn, pytany czy według niego prezydent "jest z PiS-em" odpowiedział, że "generalnie tak".
- Sądzę, że generalnie rzecz biorąc tak choć będzie walczył o swój udział, swoje sprawstwo, swój kawałek tortu. Ale te ustawy pokazują, że mentalnie on jest z PiS-u. Tego późnego PiS-u, nie tego w którym ja byłem, gdzie w ogóle takie rzeczy, które się wyprawiają (teraz - red.) przechodziły wyobrażenie - ocenił. - Teraz w Sejmie i w Senacie będzie darcie "jak to strasznie nas prezydent pokrzywdził", ale te ustawy przejdą mniej więcej w proponowanym kształcie - skwitował.
Dorn skomentował także polityczne znaczenie prezydenckich projektów ustaw o SN i KRS w kontekście rzekomego konfliktu na linii prezydent - obóz partii rządzącej.
- Ten nasz wózek będzie się toczył dalej, tylko mocniej niż dotąd podskakując na wybojach. Jest to konflikt antagonistyczny. Obie strony dochodzą do wniosku, że są skazane na to żeby po różnych, niekoniecznie rytualnych, czasem realnych kuksańcach w końcu się dogadać -powiedział. Dodał też, że "z punktu widzenia prezydenta jest jeden problem, który ma charakter niesłychanie poważny".
- Jest to problem ministra Macierewicza i tego, że pan minister mu ludzi "odstrzeliwuje" - skomentował Ludwik Dorn. Gość "Faktów po Faktach" nawiązał w tym kontekście do sprawy generała Kraszewskiego, prezydenckiego doradcy, któremu MON odebrało dostęp do tajnych dokumentów wojskowych.
- To po prostu paraliżuje organ konstytucyjny państwa, czyli prezydenta. Nie wiem, jak oni z tego wybrną - podsumował Ludwik Dorn.
Autor: JZ/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24