Małopolscy politycy PSL nadal chcą unieważnienia wyroku na Wincentego Witosa – skazanego przed wojną w procesie brzeskim. Kierowane przez Zbigniewa Ziobrę ministerstwo sprawiedliwości odmówiło im, powołując się na... carski kodeks karny z 1903 r. – donosi "Gazeta Krakowska".
Po rozwiązaniu 31 sierpnia 1930 r. Sejmu, Józef Piłsudski postanowił rozprawić się z politycznymi przeciwnikami. Nocą z 9 na 10 września 1930 r. na polecenie marszałka aresztowano – często w sposób brutalny – kilkunastu byłych posłów opozycji. Pierwszy oficjalny komunikat Polskiej Agencji Telegraficznej jako powody aresztowania „szeregu posłów” podał przestępstwa kryminalne takie jak: kradzieże, oszustwa i przywłaszczenia.
Aresztowanych polityków osadzono w Brześciu nad Bugiem, w specjalnie przygotowanym więzieniu wojskowym. W twierdzy brzeskiej znęcał się nad nimi znany z sadystycznych skłonności płk Wacław Kostek–Biernacki. Osadzonych traktowano brutalnie. Pozorowano egzekucje, bito i szykanowano. Nie pozwalano na żaden kontakt z obrońcami i członkami rodzin.
Wybory w listopadzie 1930 r. wygrali piłsudczycy. 3 stycznia 1932 r. sędziowie uznali, że Witos i dziesięciu innych posłów przygotowywało „zamach, którego celem było usunięcie przemocą członków sprawującego w Polsce władzę rządu”. Sąd orzekł o ich winie na podstawie obowiązującego wtedy w Polsce rosyjskiego kodeksu karnego.
Były premier dostał wyrok 1,5 roku więzienia. Po wyjściu z więzienia wyemigrował do Czechosłowacji.
Skazanych w procesie brzeskim objęła amnestia prezydenta RP Władysława Raczkiewicza ogłoszona po wybuchu II Wojny Światowej, ale zwalniała ona podsądnych jedynie z odbycia kary więzienia, pozostawiając na nich piętno skazanych. Ludowcy chcą natomiast pełnej sądowej rehabilitacji Witosa.
W grudniu 2005 r. złożyli do ministra Ziobry interpelację, prosząc o wniesienie kasacji wyroku na Witosa. Resort sprawiedliwości po ponad roku namysłu – odmówił. Zdaniem ministerstwa nie ma podstaw prawnych do przeprowadzenia kasacji, bowiem „zachowanie p. Wincentego Witosa i pozostałych oskarżonych, z formalnego punktu widzenia, wyczerpywało znamiona rosyjskiego kodeksu karnego z 1903 r."
– Sprawę trzeba dokładnie zbadać i zastanowić się, czy Sąd Najwyższy ma w tej sprawie coś do powiedzenia – mówi prof. Andrzej Zoll, wymieniany jako jeden z kandydatów do fotela ministra sprawiedliwości w nowym rządzie. – Myślę, że dystans historyczny czyni ją jednak nie za bardzo aktualną. Sąd Najwyższy nie jest najlepszym miejscem do rozstrzygania politycznych sporów z przeszłości. Wydaje mi się, że w tej sprawie odpowiedź należy zostawić właśnie historykom – podkreśla prof. Zoll. Podobne zdanie ma historyk, prof. Andrzej Paczkowski.
Źródło: Gazeta Krakowska
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org na licencji public domain