Nie żyje troje dzieci, trzy zarzuty zabójstwa i areszt dla ich matki

Prokuratura i policja na razie nie udzielają szczegółowych informacji
Podejrzanej grozi dożywocie (materiał z 1 października 2021 roku)
Źródło: TVN24 Łódź

Nie żyją dwie dziewczynki w wieku dziewięciu miesięcy i dwóch lat oraz czteroletni chłopiec. Ich ciała znaleziono w mieszkaniu w Lublinie. Trzy zarzuty zabójstwa usłyszała ich matka. Decyzją Sądu Rejonowego Lublin - Zachód została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące. Grozi jej dożywocie.

Ciała trójki dzieci zostały odnalezione w czwartek, 30 września. przy ulicy ulicy Nadbystrzyckiej. Jak dowiedziała się Małgorzata Telmińska, reporterka TVN24 zajmująca się sprawą, dzieci znalazła ich babcia, która przyszła w odwiedziny do 26-letniej córki.

Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa policja i prokuratura bardzo oszczędnie udzielała informacji na temat zdarzenia. Prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie przekazała, że w charakterze podejrzanej w tej sprawie została przesłuchana matka dzieci.

- Usłyszała ona trzy zarzuty, są to odrębne zarzuty zabójstwa każdego z dzieci: dwóch dziewczynek w wieku dwóch lat i dziewięciu miesięcy oraz czteroletniego chłopca. Każdy z tych zarzutów zagrożony jest karą dożywotniego pozbawienia wolności - przekazała prokurator.

Decyzją Sądu Rejonowego Lublin - Zachód została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące. Grozi jej dożywocie.

OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Oględziny na miejscu zdarzenia
Oględziny na miejscu zdarzenia
Źródło: TVN24

Rodzina pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie

Jak ustaliła reporterka TVN24, kobieta przeprowadziła się wraz z dziećmi do Lublina dopiero kilka miesięcy temu – w czerwcu. Już w lipcu zgłosiła się do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

- Prosiła o pomoc w załatwieniu sprawy alimentacyjnej. Miała być ofiarą przemocy domowej, którą miał wobec niej stosować ojciec dzieci, już wcześniej zatrzymany przez policję - relacjonuje Telmińska. Kobieta odwiedzana była przez pracowników MOPR kilkanaście razy. A ci podkreślają, że nie było żadnych sygnałów o tym, że w tym domu dzieje się coś złego.

- Nie było oznak i niepokojących objawów związanych z ewentualnymi zaburzeniami związanymi z chorobami psychicznymi czy też wskazującymi na jakieś uzależnienie do środków psychoaktywnych, bądź od alkoholu – mówiła przed kamerą TVN24 Magdalena Suduł z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie.

MOPR nie miał też żadnych sygnałów od sąsiadów. Również tych z poprzedniego miejsca zamieszkania kobiety. W MOPR udzielono jej pomocy prawnej. Dostała też zasiłek celowy. Mniej więcej w połowie września matka dzieci zadzwoniła z prośbą, by asystent rodziny na razie nie przychodził, bo – jak mówiła - maluchy są chore i leczone antybiotykami.

Czytaj także: