Specjalna jednostka rozwiązała zagadkę pogrzebanego żywcem małżeństwa, które zostało zamordowane 14 lat temu. Jak się okazuje, sprawa ta nie jest jedyną tak skomplikowaną, którą śledczy doprowadzili do końca. O polskich policjantach kojarzonych z archiwum X materiał programu "Polska i świat".
Jak mówi Piotr Żak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, policjanci, którzy zajmują się nierozwiązanymi sprawami, to doskonali funkcjonariusze. Podobnie, jak działający z nimi śledczy, a zwłaszcza jeden z nich.
Chodzi o policjantów z wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach i współpracującego z nimi prokuratora Rafała Sprusia z Gliwic.
- Czy to będzie sprawca podpalenia z Jastrzębia sprzed roku, czy to będzie morderstwo sprzed 14 lat, ja jestem pewien, że oni jak zabiorą się za jakąś sprawę, to na pewno ją rozwiążą - uważa Grzegorz Głuszak, dziennikarz "Superwizjera".
- W środowisku prawniczym, policyjnym, prokuratorskim noszą miano łowców zabójców - dodaje Marcin Pietraszewski z "Gazety Wyborczej".
Morderstwo sprzed lat
Specjalna jednostka właśnie rozwikłała kolejną zagadkę: zabójstwa małżeństwa sprzed 14 lat. Dzięki ponownym analizom materiału genetycznego i porównaniu współczesnych map satelitarnych i map sprzed kilkunastu lat udało się znaleźć zwłoki. - Okazało się, że miejsce, które początkowo wskazywał jeden ze sprawców jest przesunięte o jakieś 50 metrów, bo przyroda zrobiła swoje. Ukształtowanie terenu się zmieniło - mówi Michał Szułczyński z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Na Śląsku pierwszy raz o mocnej ekipie prokuratorsko-policyjnej zrobiło się głośno, gdy w Zabrzu, w 2008 roku, mafia zastrzeliła szefa społeczności ormiańskiej. Chociaż brakowało dowodów, śledczy nie tracili zapału.
- Prokurator się uparł, że coś co znalazł na dnie stawu to pistolet. Przetopiony pistolet. Ekspertyza potwierdziła, że coś co wyglądało na kawałek zniszczonego metalu, okazało się być bronią - mówi reporter "Superwizjera".
- Spruś poprosił Amerykanów z Narodowej Agencji Bezpieczeństwa o film z satelity zobaczył trasę ucieczki i gdzie się zatrzymują - opowiada dziennikarz "Gazety Wyborczej".
Sprawa podpalacza
Kilka lat później to właśnie policjanci z wydziału kryminalnego w Katowicach rozwikłali sprawę chłopca nazywanego Jasiem z Cieszyna, jak się potem okazało Szymona z Będzina.
To oni, wraz z prokuratorem Rafałem Sprusiem doprowadzili także do aresztowania Dariusza P. mieszkańca Jastrzębia Zdroju, oskarżonego o to, że podpalił swój rodzinny dom.
W pożarze zginęła jego żona i czworo dzieci. Jego proces rozpoczął się pod koniec maja. Mężczyźnie grozi dożywocie.
Autor: kris/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24