- Nie ma nic na rzeczy w pogłoskach o naszej śmierci. Jest zmiana tempa, jest naturalny proces przejścia od bardzo spontanicznego ruchu do bardziej uporządkowanej działalności - stwierdził Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji w programie "Piaskiem po oczach" TVN24.
Mateusz Kijowski przekonywał, że "pogłoski o naszej (KOD) śmierci są mocno przedwczesne", odnosząc się do komentarzy, że działalność KOD-u jest teraz znacznie mniej intensywna niż początkowo i nie gromadzi już tak ogromnych tłumów. - Z mojego punktu widzenia zmienia się na lepsze - dodał. - Organizacja się zmienia, bo tak naprawdę powstaje. Nowi członkowie się zapisują - tłumaczył.
Zaprzeczył, jakoby KOD miał walczyć o władzę. - Nie ma takiej możliwości - podkreślił. - Zdecydowana większość członków Komitetu mówi, że nie chce wchodzić do parlamentu. Historia ruchów społecznych, które poszły po władzę pokazuje, że to nie jest dobra droga, bo natychmiast umierają – powiedział.
Państwo podziemne?
Prowadzący program Konrad Piasecki przypomniał wypowiedź lidera KOD z końca sierpnia. - Potrzebny jest drugi etap obywatelskiego zrywu, budowa "państwa podziemnego", instytucji, które pomogą przenieść nasze wartości przez czas opresji - mówił wówczas Mateusz Kijowski po pokazie filmu dokumentalnego "Obywatelski zryw".
W "Piaskiem po oczach" lider KOD przekonywał, że "nie mówił o państwie podziemnym" w dosłownym znaczeniu. - Mówiłem o tym, że Polacy potrafili nawet stworzyć państwo podziemne, kiedy wartości były zagrożone - tłumaczył.
Kijowski komentował także krytyczne pod adresem KOD słowa opublikowane w piątek przez Zbigniewa Hołdysa, zwolennika ruchu. Muzyk napisał m.in.: "KOD był nadzieją wielu ludzi. Wędrują ulicami coraz mniejszymi grupami. Niekiedy w niejasnym celu, dla samego protestu, bez tytułu. Chwilami wydaje się, że ruch KOD jest coraz bardziej wątły, a na pewno nie ma żadnej projekcji na przyszłość".
- Tak nas widzą ludzie, którzy nie działają w środku, którzy widzą zewnętrzne objawy w czasie wakacji, kiedy i tak większość zamiera: Sejm, wszyscy politycy wyjeżdżają, większość obywateli gdzieś coś robi - powiedział Kijowski, zaznaczając, że bardzo docenia to, co Hołdys napisał. - Myślę, że jego uwagi są kierowane nie tyle w stronę KOD-u, co w stronę całej części prodemokratycznej - ocenił Kijowski.
"Nie spodziewałem się, że zostaniemy zaatakowani"
Kijowski zaprzeczył, jakoby wejście działaczy KOD w tłum podczas pogrzebu Danuty Siedzikówny ps. "Inka" miało być "cudowną receptą na ożywienie KOD-u".
- Nie spodziewałem się, że zostaniemy zaatakowani. Być może jestem naiwny, ale wierzę w to, że ludzie są dobrzy i uczciwi. Wierzę, że to co minęło wraz z latami 40., z końcem faszyzmu, już więcej nie wróci. Nie wierzyłem w to nigdy, że można w Polsce domagać się stref tylko "dla prawdziwych Polaków" - powiedział. Zdaniem Kijowskiego takie zachowanie podtrzymuje "faszystowskie traktowanie ludzi". - To są głosy, które mówią: ten jest godny czegoś, ten jest niegodny; są lepsi ludzie i gorsi - stwierdził.
- Nie jest moim zwyczajem chodzenie na pogrzeby żołnierzy wyklętych. Moim zwyczajem jest chodzenie do miejsc, gdzie można upamiętnić bohaterów, co często mi się zdarza. Często chodzę na pogrzeby po prostu ludzi, których uważam za ważnych dla mnie, dla mojej przeszłości - powiedział Kijowski.
Zapytany jednak o nazwiska "Zagończyka" oraz "Inki", na których pogrzeb przyszedł, miał problem z przypomnieniem sobie nazwiska Danuty Siedzikówny. Tłumaczył jednak, że to nie jest ważne.
"Raczej będziemy zaostrzać formę protestu, niż odpuszczać"
W grudniu członkowie KOD rozstawili namioty przed kancelarią premiera, domagając się przede wszystkim publikacji wyroków Trybunału Konstytucyjnego z marca i sierpnia br. Protest trwa do dziś.
- Być może zmienimy formę protestu przed Kancelarią Premiera. Nie przesądzam, co się stanie, ale raczej będziemy zaostrzać formę protestu, niż odpuszczać - powiedział Kijowski. - Jest wiele ruchów opozycyjnych w KOD, trzeba z nimi rozmawiać - ocenił. - Są pewne znaki, które pokazują, że jest jeszcze sporo do zrobienia.
Autor: tmw//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24